Opinie
Źródło: FOTOLIA
Źródło: FOTOLIA

Nowa marksistowska utopia

Wybory do samorządów terytorialnych, „grillowanie” uczestników „afery madryckiej”, zachwyt nad sukcesem Donalda Tuska itd. sprawiły, iż w cień została usunięta sprawa ratyfikacji przez polski parlament „Konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Jest to dokument zbyt ważny dla lewicowych gremiów europejskich, aby można go było „odpuścić”. Zapewne w najbliższych tygodniach będziemy świadkami powrotu dyskusji na temat postulatów tam zawartych.

Konwencja została przyjęta przez polski rząd. Aby mogła obowiązywać, konieczna jest jej ratyfikacja przez sejm. Na nasze szczęście i ku rozpaczy feministek oraz środowisk genderowsko-queerowskich prace nad nią głosami posłów PO, PiS i PSL zostały zablokowane. Na razie.

Czego dotyczy konwencja? Najkrócej mówiąc: ma na celu przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Pomysł szczytny i zasadny. Przemoc – w każdej postaci – jest zjawiskiem, którego nie można tolerować. To oczywiste. Jak wielka jest jego skala? Raport Agencji Praw Podstawowych UE stwierdza, iż nasz kraj charakteryzuje najniższy w Europie wskaźnik przemocy wobec kobiet. Dane stają bardzo często w sprzeczności z forsowaną w mediach tezą, iż wyniki badań są zniekształcane przez niewielką liczbę zgłoszeń lub brak społecznego przyzwolenia na publiczne mówienie o (wstydliwych) sprawach osobistych. Według innego raportu, przygotowanego przez Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, Polki czują się znacznie bezpieczniejsze niż kobiety w innych krajach Unii. Najwięcej przemocy doświadczają mieszkanki krajów skandynawskich, np. w Danii jest to aż 52%, w Finlandii – 47%, Szwecji – 46%. Tuż za nimi są Holandia – 45% i Francja – 44%. W Polsce wskaźnik wynosi 19%. ...

Ks. Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł