Nowa usługa szpitala
Pierwszego dnia z zabiegu skorzystali dwaj pacjenci, w kolejnym już czterej. Wykonuje go doświadczony lekarz anestezjolog z Lublina.
Szybko i sprawnie
– Procedura wszczepiania portów trwa krótko, bo zaledwie 20-30 min, w znieczuleniu miejscowym, więc pobyt pacjenta w szpitalu zamyka się w kilku godzinach – zaznacza Rafał Młynarski, który wykonuje zabieg. Rycka placówka spełnia odpowiednie warunki techniczne, a operujący ma do dyspozycji aparat USG umożliwiający właściwe nakłucie żyły oraz fluoroskopię, czyli tzw. ramię C i aparat rentgenowski śródoperacyjny służący do określenia położenia cewnika wewnątrz pacjenta. – Są to niezbędne elementy, żeby móc zabieg przeprowadzić szybko, sprawnie i bezpiecznie – tłumaczy lekarz.
Dużo korzystniej
Zabieg polega na wszczepieniu pod skórę tzw. długoterminowego dostępu dożylnego. Port ma kształt małego, okrągłego urządzenia z długą na kilkanaście centymetrów, wąską rurką. Okrągła część zawiera membranę, w którą wbija się igły. Taka membrana może być nakłuwana nawet 2 tys. razy. Z kolei rurka wprowadzana jest do żyły pacjenta.
Korzyści płynące z portu polegają głównie na jego żywotności. – Jest to dostęp, który może służyć wiele lat – akcentuje R. Młynarski. – Korzystają z niego głównie pacjenci onkologiczni, ci, którzy wymagają dostępu do chemioterapii, ale także wszyscy leczeni stale i potrzebujący częstego czy regularnego podawania leków drogą dożylną w wielu różnych chorobach przewlekłych – precyzuje.
Zdaniem lekarza wszczepianie portów w Rykach to spore ułatwienie dla pacjentów. – Funkcjonuje tu oddział opieki paliatywnej, do którego często trafiają osoby po leczeniu onkologicznym, ale bez wprowadzonego w odpowiednim czasie portu, a w związku z tym mają zniszczone żyły – tłumaczy.
Tomasz Kępka