Historia
Nowe zadanie mjr. Deskura

Nowe zadanie mjr. Deskura

Referent rosyjski Pawliszczew znowu przeinaczył prawdę, pisząc: „Pod Żyrzynem nasze dwie roty wytrzymały 4-godzinny bój w lesie przeciwko skupisku liczącym ok. 4 tys. ludzi pod dowództwem niejakiego Kruka, naczelnika wojskowego województw lubelskiego i podlaskiego.

Wycofały się one z wysokimi stratami, pozostawiając 2 armaty, które zostały zagwożdżone”. W rzeczywistości był to pogrom. Z 500 żołnierzy rosyjskich do Kurowa uciekło tylko 57 żołnierzy i oficerów, w tym tylko 30 zdrowych i ocalałych. Inaczej niż Pawliszczew ocenił rzecz w tajnym telegramie sam car Aleksander II, który pisał do brata w Warszawie: „dawno nic mnie tak nie zasmuciło, jak wiadomość o pogromie oddziału… To pierwsza ciężka klęska poniesiona przez nasze dzielne wojsko”.

Metropolita prawosławny Filaret wzywał cara: „Obrażono Twoją sprawiedliwość i łaskawość. Obrażono powagę Rosji”. Natomiast namiestnik Królestwa Polskiego W.Ks. Konstanty miał powiedzieć: „Ludzi nie tyle szkoda, co pieniędzy, bo były w srebrze i w złocie”. 9 sierpnia powstańcy spod Żyrzyna przeszli do Baranowa. „Ludność miasteczka procesjonalnie z księdzem, burmistrzem i rabinem na czele, wśród bicia dzwonów w kościele, wyszła na nasze spotkanie… Obywatele tego miasta gościnnie zaprosili nas do swych domów” – zapisał uczestnik bitwy.

W miasteczku naprędce zorganizowano szpital i umieszczono 90 rannych żołnierzy rosyjskich i 40 powstańców. Po pożywieniu się powstańców i po przeliczeniu przez dowódców pieniędzy, jeszcze tego samego dnia oddziały opuściły Baranów, rozchodząc się w różne strony. Jeńców puszczono wolno. W Drążgowie wypłacono powstańcom żołd.

10 sierpnia na krańcu diecezji podlaskiej w Ostrowie Lubelskim odbywał się odpust i jednocześnie jarmark. Nieoczekiwanie doszło do dużego pożaru. Spaliło się kilkanaście budynków. Władze powstańcze zainteresowały się, kto spowodował nieszczęście. Wieczorem tego dnia przybył incognito dowódca oddziałku żandarmerii narodowej i wypytywał o szczegóły zdarzenia. 11 sierpnia doszło do spotkania mjr. Deskura z płk. Krukiem, który już w planach został mianowany przez Rząd Narodowy generałem. Deskur zanotował: „Naczelnika Heidenreicha zastałem w Łysobykach [obecnie Jeziorzany – JG]. Zameldowawszy się przedstawiłem cel mego przybycia” [chodziło o zabór koni przez ludzi z oddziału Ćwieka – JG]. Mimo że Kruk miał pretensję do Deskura za niezbyt przychylną opinię o nim do RN, potraktował go uczciwie jako interesanta.

Pod datą 12 sierpnia J.S. Liniewski z Lejna zapisał: „Po bitwie pod Żyrzynem… w kilka dni nadszedł do mnie Kruk, Krysiński z całymi swymi partiami… Ze zdobyczy żyrzyńskiej widziałem nieco półimperiałów, z których 2 dano Pakule, gajowemu łęczyńskiemu, za różne posługi przychylne, oddane powstańcom… Kruk odszedł, a Krysiński pozostał. Stał u mnie kilka dni. Sztandar stawiano zawsze w drugim pokoju… Przy sztandarze zawsze stał szyldwach. Dobierano do tego ludzi urodziwych i dobrze ubranych”.

Ponieważ 13 sierpnia car zażądał przeprowadzenia śledztwa w sprawie klęski pod Żyrzynem i napisał: „Konieczne jest zastosowanie radykalnych środków, abyśmy wyjść mogli z obecnego chaosu”, oddziały rosyjskie ruszyły na poszukiwanie powstańców. Jeszcze tego samego dnia mjr Derfelden wyszedł z Białej Podlaskiej w pościg za „bandą” Lutyńskiego, o której mu doniesiono. Również z Siedlec wyruszyła kolumna rosyjska pod dowództwem płk. Papaafanasopuło – w rejon Łosic i Sarnak.

W parafiach diecezji tymczasem ogłaszano wiadomość o żałobie kościelnej z powodu zsyłki arcybiskupa Felińskiego. Oddziały powstańcze po bitwie pod Żyrzynem odczuwały braki w uzbrojeniu. 14 sierpnia w Firleju mjr Krysiński jako naczelnik wojskowy oddziału V województwa podlaskiego skierował list do Komitetu Pomocy w Galicji – do Rzeszowa. Prosił o dostarczenie 30 sztuk rewolwerów, 60 sztuk pałaszy, oraz 20 tys. ładunków do sztucerów. Tego dnia dwaj inni dowódcy powstańczy Jankowski i Zieliński ścigani przez ppłk. rosyjskiego Kwiecińskiego postanowili rozdzielić się pod Mysłowem. Zieliński czasowo urlopował część swoich żołnierzy. Również Jankowski pod wsią Krupki rozpuścił kosynierów i część strzelców na wypoczynek. Referent Pawliszczew znowu przeinaczył prawdę, pisząc: „gen. Krüdener [z Mińska Mazowieckiego – JG], kontynuując ruch z Siennicy do Wiązowny, rozpoznał 14 sierpnia, że bandy Jankowskiego i Zielińskiego uległy rozdrobnieniu, a na przeprawie w Salezjanach w dniu 15 sierpnia otrzymał wiadomość, że obaj dowódcy, pobrawszy po 30 tys. rubli każdy z zagarniętej pod Żyrzynem sumy, uciekli za granicę, a dowództwo przekazano Szydłowskiemu”.

Tymczasem Jankowski przybrawszy nazwisko Szydłowski przeprawił się ze swym oddziałem prze Bug k. Serocka, a Zieliński przedzierał się do lasów parczewskich. 15 sierpnia gen. Berg jako dowódca wojsk rosyjskich walczących z powstaniem pisał do ministra wojny Milutina: „Gen. Chruszczow w Lublinie ma sam za mało wojska, posyłam mu 10 kompanii i 2 szwadrony i proszę o wypożyczenie 2 batalionów z Wołynia… Załogi twierdz Modlina, Brześcia, Dęblina też nic nie są warte, bo do twierdz odsyła się ludzi karanych służbowo i pijaków”.

Pod datą 16 sierpnia mjr Deskur zanotował: „Odebrałem rozkaz stawienia się w kwaterze gen. Kruka natychmiast. Przyjechawszy do obozu pod Łęczną, gdzie zastałem Heidenreicha, po wypytywaniu się mnie szczegółowym, w jakim pogotowiu do wymarszu jest mój oddział, oświadczył mi gen. Kruk, że chce mnie wysłać do Galicji w celu formowania dywizjonu strzelców konnych, którego zadaniem będzie szybkie przenoszenie się z miejsca na miejsce i alarmowanie nieprzyjaciela. Dodawał mi generał 2 oficerów z wojska rosyjskiego do pomocy jako instruktorów. Miałem zebrać w Galicji ludzi, umundurować i zaopatrzyć w broń, również zakupić i konie, a na to wręczył mi 30 tys. rubli z sumy żyrzyńskiej, bumażkami świeżo wydobytymi z wody, z których literalnie woda ciekła (dla ukrycia przed Mokwą leżały one kilkanaście godzin w sadzawce)… Wzięte pieniądze od generała rozłożyłem pojedynczymi papierkami w 2 wielkich pokojach w Wereszczynie i suszyłem”.

Józef Geresz