Nowość Ewangelii
Oto Syn Boży – Bóg i zarazem człowiek – ustawia się po jednej stronie z grzesznikami czekającymi na przyjęcie chrztu nawrócenia z rąk Jana. Nie musiał tego czynić. A jednak, jako w pełni człowiek, solidaryzuje się z nami – staje się naszym obrońcą. Niezwykle wymowny jest moment, kiedy dokonuje się teofania, powiedzielibyśmy dziś – mało „piarowski”: dzieje się to w chwili, gdy Jezus wynurza się z wody, która spływa po włosach, brodzie, sprawia, że mokra szata oblepia ciało. Czy wybór tej chwili jest przypadkowy? Zapewne nie.
W Chrystusie ludzka natura zostaje wywyższona i uzdolniona do wejścia w szczególną relację z Ojcem, zniszczoną przez grzech – podpowiada nam teologia. Odtąd, dzięki Jezusowi, nie jesteśmy już niewolnikami, ale synami – „dziedzicami z woli Bożej” (por. Ga 4,4-7). Św. Marek odnotowuje, że kiedy Jezus został ochrzczony, „ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego”. Niebo, w sensie biblijnym, to nie tylko przestrzeń, gdzie mieszka Bóg, ale to wszystko, co dotyczy Boskiej natury. To cała rzeczywistość Boża, tajemnica Boskiego planu, Jego miłości, sposobu istnienia. Po grzechu człowiek nie był w stanie spoglądać w niebo otwarte, nie mógł patrzeć w oblicze Boga, chociaż Go szukał i za Nim tęsknił, ponieważ zanegował w sobie życiodajną relację wobec Niego. Chrystus ją przywrócił, naprawił wszystko, co zostało zniszczone w Edenie. W Nim możemy doświadczyć nieba! – dzieje się to wtedy, gdy swoje życie całkowicie złożymy w Jego ręce. Tak, jak św. Szczepan, pierwszy męczennik („Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” – Dz 7,54-60), jak rzesze męczenników po nim.
Chrzest Jezusa w Jordanie zapowiada nowość, jaką wniesie w życie ludzi Dobra Nowina. Symbolem jej jest znak gołębicy, tradycyjnie rozumiany jako wyobrażenie Ducha Świętego, ale też nawiązujący do gołębicy z opowiadania o potopie. Wtedy stała się znakiem nowego początku, wybawienia z beznadziejności, lęku i śmierci (Rdz 8,1-11). O ile Noe uratował tylko swoich bliskich, Jezus zstąpił na dno Jordanu, całym ciałem zanurzył się w mętne wody rzeki, aby uratować wszystkich. By każdy, choćby największy grzesznik, mógł w Nim znaleźć ratunek i schronienie!
To prawda, że jesteśmy grzesznikami, że nie jesteśmy godnymi zwać się dziećmi Boga. To prawda, że zostało w nas zaburzone podobieństwo Boga. Jednakże to Syn Boży – nasz obrońca staje po naszej stronie, byśmy usłyszeli, że Bóg ma upodobanie w nas! I że znakiem tej „miłości do końca” stanie się Golgota i Zmartwychwstanie.
Siedlanowski Ks. Paweł