Sport
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Nowy rozdział

Zależy mi na losie siedleckiej piłki. Chciałbym wykorzystać możliwości i potencjał, jakim dysponują Siedlce - miasto, które moim zdaniem stać na profesjonalny klub piłkarski. Ważna jest również młodzież, szczególnie ta utalentowana. Chciałbym zagwarantować jej to, czego sam nie miałem jako młody piłkarz.

Proszę o dokończenie zdania – „Zostałem prezesem, bo…”.

…zależy mi na losie siedleckiej piłki. Chciałbym wykorzystać możliwości i potencjał, jakim dysponuje miasto Siedlce, miasto, które moim zdaniem „stać” na profesjonalny klub piłkarski. Ważna jest również młodzież, szczególnie ta utalentowana. Chciałbym zagwarantować im to, czego sam nie miałem jako młody piłkarz. Ta myśl zrodziła się z krytyki piłki nożnej, która miała miejsce w ostatnim czasie, aby odłączyć piłkę od MKS Pogoń i utworzyć odrębne ciało. Zebrało się 20 osób, z których prawie wszystkie były kiedyś związane z futbolem, powołały nowe stowarzyszenie, a następnie wybrały zarząd. Oczywiście zarząd nowego Klubu MKP Pogoń musiał być potem wzmocniony ludźmi „z miasta”.

Jaką rolę odegrał Pan w przekazaniu sekcji piłkarskiej z MKS do MKP Pogoń Siedlce?

W procesie tym uczestniczyłem od początku. Pierwsza myśl o wyłączeniu sekcji piłki nożnej z Klubu MKS Pogoń zrodziła się około 2 lata temu. Od tego czasu dążyłem do tego, by piłką zajęli się nowi ludzie, a co najważniejsze – nie uwikłani w dotychczasowe sprawy klubu. Dziś mogę powiedzieć, że udało się i moja rola w tym przejęciu była kluczowa, choć żałuję, że tak długo to trwało. Przejęcie sekcji piłki nożnej wiązało się z rozliczeniem z MKS Pogoń Siedlce i uregulowaniem zaległości w stosunku do pierwszej drużyny. Były to moje pierwsze i nie łatwe decyzje, gdyż nie dysponowaliśmy jeszcze żadnymi funduszami.

A dlaczego akurat Pan został prezesem? Czy w grupie inicjatywnej pojawił się jakiś kontrkandydat czy też od razu było powiedziane „Waldek, będziesz prezesem”?

W ostatnim czasie wokół siedleckiej piłki nie działo się najlepiej. Byłem wśród tych osób, które proponowały radykalne zmiany i miały pomysł na uzdrowienie Pogoni. Konsekwencją czego było moje aktywne uczestnictwo w negocjacjach nad przejęciem sekcji piłki nożnej i gdy padła moja kandydatura, to nie mogłem się już wycofać. Ponadto w firmie Polimex – Mostostal S.A. pracuję już 32 lata. Od początku prowadzę tam drużynę zakładową, w której teraz grają obecni piłkarze Pogoni. Oznacza to, że i 32 lata zajmuję się sportem w naszym mieście, znam realia futbolu, więc na pewno i to zaważyło, że zostałem prezesem.

A nie jest też tak, że firma Polimex – Mostostal S.A. chciała mieć swojego człowieka we władzach klubu, aby móc kontrolować jak i na co wydawane są pieniądze firmy?

Czynnik ten odegrał pewną rolę, jednak nie przeceniałbym tego faktu. Ważniejsze raczej było moje dotychczasowe doświadczenie jako organizatora sportu w Grupie Kapitałowej Polimexu. Rokroczne sukcesy zakładowej drużyny piłkarskiej w turniejach lokalnych jak i imprezach rangi Mistrzostw Polski – to jest pewien dorobek. Zarząd firmy miał świadomość jaki wpływ mam na rozwój sportu w zakładzie i domniemam, że stąd wzięło się zaufanie i jednocześnie pełne poparcie dla mojej kandydatury. Natomiast wracając do samej kontroli wydawanych środków, to sam sugerowałem takie rozwiązania, by przedstawiciele sponsora zasiadali w zarządzie klubu. Każdy sponsor, tym bardziej strategiczny chciałby mieć gwarancję, że przekazane środki zostaną wydane zgodnie z ich przeznaczeniem.

Czym dla Pana była piłka nożna pod egidą MKS Pogoń Siedlce?

Najbardziej byłem związany z tą Pogonią lat 70 – tych, gdzie grali moi rówieśnicy, a ja w tym czasie kopałem już w drużynie Mostostalu, którą zresztą sam założyłem. W 1977 czy 78 roku graliśmy z tamtą Pogonią, przegraliśmy 6:2, a wtedy siedlecki zespół był bardzo silny. Moje związki z Pogonią polegały na tym, że wielu zawodników Pogoni grało w naszej ekipie zakładowej. Natomiast gdy skończyłem 35 lat dołączyłem do moich kolegów, drużyny oldbojów i ten okres 18 lat wspólnych występów wspominam bardzo miło. Wielokrotnie wspomagałem poczynania piłkarzy, zabiegając o środki z Mostostalu, widziałem jak zmieniają się prezesi, zarządy i jakie problemy trapią klub. A były to kłopoty dokładnie takie jak w innych polskich klubach. Brakowało klimatu i kogoś, kto by zmienił ten stan rzeczy.

Powiedział Pan, że Pogoń sprzed wielu lat była bardzo silnym zespołem. Czy Pana głównym zadaniem jest to, aby siedlecki zespół był tak silny jak ten, o którym Pan wspomniał?

Oczywiście że tak, chcielibyśmy nawiązać do tamtych lat, ale aby Pogoń była silna musimy wyszkolić tak dobrych wychowanków jak wówczas. Przywołując te najświeższe przykłady wychowania młodzieży możemy powiedzieć o Gołosiu, Borucu czy Barzyńskim, ale kiedyś mieliśmy całą 11-kę klasowych zawodników z Jurkiem Krzyżanowskim, Zbigniewem Zorukiem, Januszem Puchalskim czy z obecnym członkiem zarządu Witkiem Jakubikiem którzy grali z powodzeniem w III lidze, a mieli jeszcze większe aspiracje.

Zatem Pańskim zadaniem nr 1 jest przywrócenie w klubie dobrego systemu szkolenia młodzieży?

Pierwszy okres pokaże jak to szkolenie młodzieży w klubie wygląda. Nie wyobrażam sobie żeby zarząd nie pochylił się nad tymi problemami, nad jakością szkolenia, doborem szkoleniowców, w jakich rozgrywkach te drużyny mają występować itd., ale z przełożeniem na koszty tych poczynań. Na poziom szkolenia w klubie będziemy patrzeć przez pryzmat przydatności do pierwszej drużyny. Liczę na radę trenerów, a przede wszystkim na duet Andrzej Materski – Lech Poduch.

Zaistniała w klubie taka sytuacja, że jeden szkoleniowiec ma pod swoimi skrzydłami dwie grupy młodzieżowe. Czy to się zmieni w najbliższym czasie?

To jest pewien problem, natomiast mamy trenerów, dla których praca w klubie jest jedynym zajęciem i mogą poświęcić klubowi i swoim piłkarzom więcej czasu. Na pewno przewidujemy pewne ruchy w kadrze trenerskiej, a jeżeli na horyzoncie pojawi się ktoś wartościowy to my jesteśmy otwarci.

Na czym polegały będą te ruchy trenerskie, o których Pan wspomniał? Ktoś pożegna się z klubem, a ktoś będzie zatrudniony?

Tak, ale nie chcę ujawniać szczegółów, gdyż te informacje jako pierwsi powinni uzyskać osoby zainteresowane.

Wiemy już jaki jest Pański cel nr 1, a co z pozostałymi?

Awans. Poziom szkolenia młodzieży powinien się przełożyć na wsparcie zaplecza pierwszej drużyny. Poza tym nie wyobrażam sobie, że będziemy mieć tylko sponsora strategicznego. Są przecież hurtownie, firmy budowlane w Siedlcach, które może dołącza do Polimexu i pomogą nam osiągnąć awans. Wówczas wzrośnie oglądalność meczy, przybędzie kibiców i to byłaby uczciwa współpraca i rzetelna reklama i tych firm.

To spróbujmy zbudować taką wizję – Pogoń Waldemara Cieciery za 5 lat?

Za 5 lat trudno przewidzieć kto będzie Prezesem, spodziewam się, że władze wybudują stadion, tak jak się zresztą do tego zobowiązały. Stadion z dobrą, podgrzewaną murawą, kryty. Przy wsparciu innych firm II-ga liga z trybunami pełnymi siedlczan.

A kiedy spodziewacie się awansu do III ligi? Czy ekipa Przemysława Anusiewicza ma walczyć o 1. miejsce w rozgrywkach już w tym sezonie?

W tej chwili nie wywieramy na zespół żadnego nacisku, ale mamy do rozegrania jeszcze 3 spotkania, w których można wywalczyć 9 punktów. Wówczas mielibyśmy doskonałą pozycję wyjściową do rundy rewanżowej. Natomiast niech zespół zdobędzie 5, 6 punktów – też będzie dobrze.

Czyli nie ma wyznaczonego konkretnego celu na ten sezon?

My zakładaliśmy przede wszystkim to, żeby się utrzymać w IV lidze, ale zorientowaliśmy się, że tym składem personalnym można powalczyć o więcej. Jeżeli uda się wiosną wzmocnić nieco zespół to na pewno będziemy celować wyżej.

Skoro poruszył Pan temat transferów chciałbym zapytać czy te ruchy transferowe będą realizowane już teraz, z jakim nakładem finansowym i czy już można mówić o konkretnych nazwiskach?

Te transfery oczywiście powinni się dokonać, natomiast musimy wszystko zważyć z kosztami. Myślę, że będziemy poszukiwać dwóch, trzech zawodników, którzy znacząco wzmocnią nasz zespół. Do końca roku chcemy utworzyć rezerwę kilkudziesięciu tysięcy na ten cel.

A ilu piłkarzy z obecnego zespołu Pogoni jest wg Pana w stanie grać na poziomie III ligi?

Żeby myśleć o III lidze, trzeba najpierw dokończyć rozgrywki wiosenne IV ligi, które mogą jeszcze wiele zmienić. Do pierwszego zespołu dołączyli młodzi zawodnicy, którzy naprawdę zaczynają tu grać! Liczę na to, że ta runda pozwoli im ograć się, rozwinąć należycie i zrobić postępy. Natomiast w obecnym składzie personalnym III liga nie miałaby sensu. Potrzebujemy wzmocnień. O przydatności zawodników do III ligi wypowie się rada trenerów.

A jak silna jest pozycja trenera Przemysława Anusiewicza?

Popełnilibyśmy błąd, gdybyśmy jakieś zmiany zaczynali od trenera. To jest młody zarząd i młody klub, nie możemy działać gwałtownie i pochopnie. Nie myślimy o zmianie trenera. Zakładaliśmy, że ten zespół zdobędzie ok. 20 pkt. w rundzie jesiennej, tymczasem Pogoń uzbierała już 24 „oczka”. Jeżeli trener będzie podchodził do swoich obowiązków z zaangażowaniem i będzie się to przekładało na wyniki to nie będziemy zastanawiać się nad zmianą na tym stanowisku. Wręcz przeciwnie, będziemy starali się zapewnić mu warunki na miarę naszych możliwości. Tak jak teraz.

A jak na dzień dzisiejszy wygląda kwestia występów Richarda w zespole siedleckiej Pogoni?

Chciałbym powiedzieć, że oglądałem Richarda w jednym z przedsezonowych sparingów i bardzo podobała mi się jego waleczność, zadziorność. Ściągnęliśmy Richarda i znaleźliśmy sponsora opłacającego jego zamieszkanie i wyżywienie, my odpowiednie diety za grę, ale jego dokumenty nie pozwalają nam na jego zatrudnienie. Richard nie dostał pozwolenia na dalszy pobyt w kraju, więc podjęliśmy decyzję, że z końcem października wypowiadamy mu umowę. On już w październiku nie grał, ale żeby nie pozostawić go bez środków do życia, postanowiliśmy jeszcze za październik mu zapłacić.

To jest jakby problem dotyczący wnętrza drużyny, a ja chciałbym w tym momencie zapytać o problem dotyczący otoczenia Pogoni. Co z kibicami?

Przede wszystkim kibice przychodzą na stadion po to, żeby oglądać to, co dzieje się na płycie. Widowisko tworzą piłkarze, a nie kibice, Ci kibice nie ukrywają, że chcą aby to ich oglądano i podziwiano. Ich śpiewy i tańce robię wrażenie, aczkolwiek musi się to odbywać w określonych ramach. Pewnych ich zachowań nie akceptujemy jak również nie pozwala na nie ustawa o imprezach publicznych. Mam tu na myśli np. wulgarne okrzyki, race i inne materiały pirotechniczne. Jeżeli organizator wskazuje odpowiedni sektor to kibice mają tam zasiąść. Natomiast jest już „w podpisie” ustawa, która bardzo zaostrzy kwestie bezpieczeństwa na stadionach. Organizator meczu będzie miał np. prawo nie sprzedać komuś biletu. Na dzień dzisiejszy pierwszy sektor od wejścia jest dla zorganizowanych kibiców. Jeżeli ich doping przez ostatnie dwa spotkania będzie kulturalny i w ramach przepisów, to ja nie widzę żadnych przeszkód do współpracy. Na ostatnim meczu podeszło do mnie kilku kibiców i zakomunikowali mi, że chcą utworzyć stowarzyszenie. Bardzo dobrze, to ułatwi nam organizację meczów. Po co płacić bezsensowne kary za nieodpowiednie zachowanie kibiców w czasie meczu..

A jak skomentuje Pan ostatni gest piłkarzy Pogoni wobec kibiców stojących za ogrodzeniem? Zespół podbiegł do tej grupy i podziękował im za doping, co podobno nie spodobało się zarządowi klubu

Myślę, że to było niefortunne zachowanie zawodników, bo przede wszystkim powinni podziękować tym kibicom, którzy kupili bilety i siedzieli na trybunach. Przecież ci ludzie mogli poczuć się urażeni. Natomiast kibice “zorganizowani” sami stworzyli sobie taką niekomfortową sytuację, gdyż nie chcieli okazać legitymacji uprawniającej do zakupu zniżkowego biletu i wybrali miejsce za ogrodzeniem stadionu. W powszechnej opinii zachowanie kibiców po za stadionem podczas tego spotkania było odpowiednie, szkoda tylko, że nie zachowywali się tak na stadionu w meczu z Hutnikiem Warszawa.

A co jeśli zapotrzebowanie na piłkę w Siedlcach będzie tak duże, że będzie trzeba udostępnić kibicom wszystkie trybuny i zorganizować imprezę masową?

Na pewno przyjdzie taki czas i tego nie unikniemy. Wiąże się to z dodatkowymi kosztami, które będziemy musieli ponieść, ale do tego potrzebna jest wysoka frekwencja na meczach. Nie zmienia to faktu, że kibice zorganizowani będą mieli wydzielony sektor. Jeżeli przygotują listę ze swoimi danymi, będziemy wiedzieli kto dopinguje w tym sektorze, jeżeli się odpowiednio zorganizują to my jesteśmy skłonni do współpracy i zrezygnować z pobierania opłat.

Co z nakładem finansowym sponsora? Czy może się on zwiększyć w najbliższym czasie? Od czego to zależy?

Ja byłbym bardzo szczęśliwy gdyby udało nam się podpisać kolejną umowę na 240 tys. W ogóle dobrze by było, gdyby umowa o sponsoringu zawarta została na 3-4 lata. Natomiast nakład finansowy mógłby zwiększyć się wtedy, gdy drużyna grałaby w wyższej klasie rozgrywkowej. Klub zaczął funkcjonować od sierpnia. Kiedy rozgrywki jeszcze nie ruszyły, spotkałem się z zarządem firmy i przedstawiłem plan naszego działania. Udało się przekonać zarząd do tego, że warto przekazać nam do końca roku 240 tys., z czego dużo środków przeznaczyliśmy na zakup sprzętu dla drużyn.

A czy firma Polimex – Mostostal S.A. jest zadowolona ze współpracy z klubem?

Pracownicy bardzo interesuje się wynikami drużyny, które podawane są przez radiowęzeł zakładowy. Często rozmawiam z kadrą kierowniczą i są pozytywne opinie. Nie ukrywam jednak, że są oczekiwania od tego zarządu, aby w końcu siedlecka piłka stała wyżej niż w okolicznych miasteczkach. Dobrze byłoby, gdyby drużyna grała w wyższej lidze i to jest pewna zależność – jeżeli będziemy grać w wyższej lidze, wówczas będziemy mogli liczyć na wsparcie i dalszy rozwój.

A jak układa się współpraca z Andrzejem Sitnikiem, dyrektorem OSiR-u? Pytam, bo czasem dochodzi do takich paradoksów, że pierwszy zespół nie ma gdzie trenować.

Pierwsze rozmowy co do obiektów OSiR-u nie wyglądały dobrze. Powiem szczerze, że na początku dyrektor Sitnik nie widział możliwości by mecze rozgrywano przy ul Prusa 6 i optował za tym, aby treningi i mecze odbywały się na stadionie przy ul. Wojskowej 5. Natomiast my się na to nie godziliśmy, bo widowisko tworzy się dla kibiców, a stadion przy ul. Prusa 6 jest przystosowany, wyposażony w odpowiednie krzesełka. Wiem, że dla piłkarze to zbyt małe boisko, ale takie są warunki. Natomiast jeżeli udałoby się nam awansować do III ligi, to będziemy zmuszeni do powrotu na Wojskową, gdyż tam jest wymiarowa płyta. Generalnie miejsc do treningu w Siedlcach brakuje, boisko przy Wojskowej jest w opłakanym stanie. Wracając do współpracy z Panem Sitnikiem – on ma swoje racje, a my mamy swoje. Koszykarze, siatkarze czy piłkarze korzystają z usług OSiR-u, którego zadaniem jest przygotować arenę zmagań, nikt nie pochwala up. zaśmiecania terenu ośrodka, ale kibice są różni. Niestety potem pracownicy OSiR-u muszą przywrócić odpowiedni stan boisk i zaplecza do kolejnych meczy.

Bo to przecież OSiR jest dla piłkarzy, koszykarzy czy siatkarzy, a nie odwrotnie.

Dokładnie. Trzeba tu bardzo wyraźnie podkreślić, że rola OSiR-u jest służebna. Natomiast dziękuję Panu Sitnikowi za udostępnienie nam pomieszczenia na dole, gdzie Polimex-Mostostal urządził boksy na sprzęt dla drużyn. Chciałbym jednak poprosić o jeszcze jedno pomieszczenie na siedzibę klubu, nie możemy wciąż się gnieździć w jednym małym pokoju. Wiemy, że takie pomieszczenie na terenie ośrodka wynajmuje bodajże bio – terapeuta. Uważamy, że pomieszczenia na tym obiekcie – których brakuje – powinny przede wszystkim być przeznaczone dla organizacji sportowych.

Jak długo Pan będzie prezesem?

Grzegorz Lato powiedział, że potrzebuje na porządki w PZPN-ie rok czasu. Ale my na szczęście nie musimy czyścić korupcji. Mam nadzieję, że wytrzymam do pierwszego Walnego Zgromadzenia Członków Kluby, na którym poddam się ocenie, a później zobaczymy. Natomiast gdyby pojawiły się jakieś przekręty z meczami to mnie następnego dnia nie będzie.

Firmy też?

Nie chcę odpowiadać za firmę, ale myślę, że gdyby wyszły jakieś nieprawidłowości to firma na pewno by sobie na to nie pozwoliła i moja ocena mogłaby mieć duży wpływ na dalsze decyzję. Obecnie jest dobra atmosfera i nie należy kreślić czarnych scenariuszy. Mamy dobrych zawodników – gramy i awansujemy, nie mamy – pracujemy i szkolimy dalej. Teraz nie ma rozbieżności, jesteśmy na etapie poszukiwania szefa klubu, który wraz z już zatrudnionym Łukaszem Firusem mógłby zająć się pracą merytoryczną w klubie.

Mateusz Bystrzycki