Aktualności
O Bogu, który chce nas całych

O Bogu, który chce nas całych

Wdowa miała trzy wyjścia: mogła nie dać żadnej ofiary, bo faktycznie nie było ją na nią stać, mogła podzielić te dwa pieniążki po równo - jeden wziąć sobie, a drugi wrzucić do skarbony, ale mogła też oddać wszystko.

Wybrała trzecią, najtrudniejszą opcję, za co została pochwalona przez Jezusa. Ona jest obrazem naszej duszy i wiary. Możemy żyć całkiem po swojemu i powiedzieć: nie stać mnie na przestrzeganie przykazań i życie Ewangelią (bo np. jestem zbyt słaby, wolę żyć po swojemu, bo to za trudne i nieżyciowe, brakuje mi czasu na modlitwę, mam swoje problemy i nie mam kiedy skupiać się na Bogu i Kościele). Opcja „pół na pół” może przywoływać postępowanie wg zasady „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. Trzecie rozwiązanie jest najtrudniejsze, bo wymaga dojrzałości, mądrości, ufności i ciągłego nawracania.

Chyba mało kto z nas czuje się bogatym przed Chrystusem. W stosunku do Jezusa jesteśmy często jak wdowa – ale nie ta z Ewangelii. Jeśli żyjemy w łasce uświecającej i na wszelkie sposoby próbujemy trwać w łączności z Jezusem, np. przez modlitwę, życie sakramentalne, czyny miłosierdzia, to nasza dusza przypomina żonę, która żyje w miłości z mężem. Jeżeli jednak przez swoje wybory, porzucenie wiary i grzechy tracimy jedność z Panem, nasze serce staje się jak wdowa, bo gubimy ukochanego swej duszy, kogoś, z kim mieliśmy budować swoje szczęście.

Dlaczego Nauczyciel pochwalił odwagę i radykalizm wdowy? On na przykładzie tej kobiety pokazał jeden z najwyższych poziomów wiary. Uczeni stanowiący elitę byli w tej wierze bardzo płytcy. Każdego stać przecież na to, by modlić się na pokaz, błyszczeć w towarzystwie, dobrze się prezentować zewnętrznie – także w Kościele. O wiele trudniej żyć z Bogiem w ukryciu i robić ze względu na Niego (i tylko na Niego) coś, co może nas zaboleć, narazić na stratę, sporo kosztować. Na ile umiemy się przełamać i zaprzeć się siebie dla Chrystusa? Pomyślmy, co może być naszym „wszystkim”, czego jeszcze nie chcemy ofiarować Panu? Może to nasza posługa względem bliźniego, przebaczenie, na które ktoś czeka, długo odkładana spowiedź, wybór powołania, powrót do życia sakramentalnego? Post w piątek, niedzielna Msza czy chwila modlitwy to za mało, by być w pełnej łączności z Bogiem. On jest Bogiem zazdrosnym i chce nas całych, a nie rozdwojonych. On, tak jak i my, nie zadowala się resztą ani tym, co zbywa.

Agnieszka Wawryniuk