O mieście sprzed lat
Skąd pomysł na to, aby zająć się pisaniem? - Początek to czas szkoły średniej. Zaczęło się od wierszy - przyznała autorka podczas promocji książki, która odbyła się 25 czerwca w Muzeum Regionalnym. Nie mogło być inaczej, skoro R. Chojecką od zawsze za sprawą mamy - Krystyny Chojeckiej, już nieżyjącej poetki, otaczała poezja. - Swojej czwórce dzieci, które wychowywała samotnie, nie mogła dać majątku, więc chciała zainteresować je sztuką, kulturą, tańcem - wspominała. Po śmierci mamy R. Chojecka znalazła jej zapiski sprzed ponad 60 lat. - Mama zaczęła pisać, kiedy mnie jeszcze nie było na świecie. Nie wiem, jak znajdowała na to czas, mając dzieci i pracę. To po niej odziedziczyłam chęć do pisania - podkreślała pani Renata.
Wśród rzeczy mamy znalazła także fragmenty wspomnień. – Nie przypuszczałam, że oprócz wierszy pisze także prozę – przyznała autorka. Postanowiła dokończyć zaczęte przez mamę wspomnienia. – To trwało rok. Jednocześnie stało się dla mnie terapią. Mama była całym moim życiem. Kiedy odeszła, dom stał się pusty, a każda rzecz mi ją przypominała. Po odnalezieniu wspomnień pojawił się cel i to postawiło mnie na nogi. Kiedyś brat powiedział, że może mama specjalnie tego nie dokończyła, żebym ja to mogła zrobić – opowiadała R. Chojecka. Tak zaczęła się jej przygoda z pisaniem „na poważnie”. Pani Renata dokończyła pisać wspomnienia mamy i… nie wiedziała, co dalej. – Bo, jak się okazuje, napisanie tekstu to może połowa pracy przy powstaniu książki. Większa część to praca redaktorska – zaznaczyła R. Chojecka. Na szczęście na jej drodze pojawiły się dr Małgorzata Burta i Anna Zielińska. Dzięki nim książka „Moja mama Krysia. Życie słowem naznaczone” trafiła do rąk czytelników.
Ocalić od zapomnienia
Książka „Prozakowie. Czas miniony” nie powstałaby, jak zaznaczyła R. Chojecka, gdyby nie Klub Literacki „Prozak Siedlce” (stąd zresztą tytuł publikacji). To działająca od czterech lat przy Miejskiej Bibliotece Publicznej grupa zrzeszająca osoby lubiące pisać. Podczas odbywających się co dwa tygodnie spotkań członkowie „Prozaka” wymieniają się twórczością i doświadczeniami, poznają teorię z zakresu pisania, rozwijając tym samym swój warsztat. – Będąc w kwiecie wieku, na emeryturze zaczęłam uczyć się pisać – przyznała R. Chojecka.
Jedna z klubowiczek zaproponowała grupie ciekawe wyzwanie. – Polegało ono na pisaniu codziennie przez miesiąc jednego tekstu o dowolnej tematyce i długości. W każdym musiały się znaleźć określone wyrazy na kolejną literę alfabetu – opisywała autorka. Realizując wyzwanie, R. Chojecka postanowiła pisać krótkie opowiadania. Odrębne historie połączone zostały losami głównych bohaterów, Karola i Krystyny Prozaków, ukazane w czasie minionych sześciu dekad. W historię małżeństwa autorka wplotła autentyczne postacie i wiele wydarzeń z dziejów Siedlec. – Mama przekazała nam miłość do rodzinnego miasta, do tej małej ojczyzny. Siedlce bardzo się zmieniają, odchodzą nie tylko ludzie, ale też miejsca, domy, uliczki. Na ul. Aleksandrowskiej, którą kilkukrotnie wspominam w opowiadaniach, kiedyś stały domki, było pole… Niedawno przechodziłam tamtędy i zobaczyłam piękne bloki. Zależało mi na tym, żeby ocalić od zapomnienia dawne miejsca – tłumaczyła autorka.
Krzyż, park i „Jacek”
W jednym z opowiadań pojawia się historia krzyża, który stał u zbiegu dzisiejszych ulic Cmentarnej i Niedziałka. – W tym miejscu wysłannik rządu polskiego chciał przekroczyć granicę miasta, ale został schwytany przez carskiego żołnierza. Krzyż postawił powstaniec styczniowy – przypomniała R. Chojecka. W książce pojawia się także informacja o „Jacku”, który został strącony w 2000 r. przez wichurę z wieży ratuszowej. Z kolei główny bohater oświadcza się swojej przyszłej żonie w parku Aleksandria. W opowiadaniach znalazły się również wzmianki o dawnych siedleckich zakładach pracy: ZPP FSO czy Spółdzielni Pracy MIŚ.
W książce „Prozakowie” sporo miejsca autorka poświęciła powstałemu na początku lat 60 Zespołowi Pieśni i Tańca „Podlasie”, z którym związani są główni bohaterowie, oraz jego twórczyni – Ziucie Buczyńskiej. – Chociaż mama nie tańczyła w „Podlasiu”, to zainteresowała mnie i rodzeństwo tańcem, co skutkowało tym, że wszyscy mieliśmy do niego dryg. Nasza mama, która była bardzo uparta, zaprowadziła za uszy dwóch braci na próby zespołu. Nie chcieli tańczyć ludowych tańców, bo wtedy panowała moda na twista. Jednak już po pierwszej próbie wracali do domu tanecznym krokiem, połknęli bakcyla. Taniec towarzyszył im przez dalsze lata – wspominała R. Chojecka. „Podlasie” uczyło nie tylko tańca, ale również kształtowało charakter. – Poza tym pozwalało wyjeżdżać za granicę. Bracia przywozili mi metalowe przypinki z Mińska na Białorusi czy Usti nad Łabą w dawnej Czechosłowacji – opowiadała autorka.
Kolejna publikacja w planach
K.Chojecka przyznała, że już rozpoczęła pracę nad kolejną książką. – Zaczęłam pisać wspomnienia o sobie pod roboczym tytułem „Życie moje słowem mamy naznaczone”. Pracując nad książką o mamie, zrozumiałam, jak bardzo mnie ukształtowała, jak bardzo jej słowa zostały we mnie do dziś – stwierdziła. Jednocześnie przyznała, że cały czas inspirują ją spotkania klubu „Prozak”. – W wieku ponad 60 lat poznaję warsztat, techniki pisania. Dlatego każdego, kto lubi pisać, bez względu na wiek, zapraszam na spotkania literackiej grupy – zachęcała R. Chojecka. I podsumowała: – Ci, którzy znają moje wcześniejsze teksty, widzą dużą różnicę w porównaniu z tymi pisanymi obecnie. Cały czas się uczę i cały czas – dzięki Bogu – mi się chce.
KO