O wierze, która nie ma granic
- Oni dali wielkie świadectwo miłości do Boga i ojczyzny, więc tym bardziej trzeba o nich mówić - zaznacza Edyta Ignatiuk, która w tym roku w ramach wolontariatu porządkowała groby naszych rodaków w Kazachstanie. Pochodzi z Żeszczynki i na co dzień pracuje jako nauczycielka w szkole w Dubicy. Myśl o wyjeździe do Kazachstanu chodziła jej po głowie jeszcze w czasach nastoletnich. - Wiedziałam, że mieszka tam dużo Polaków, że ten kraj jest związany z bolesną i trudną historią zesłańców. Pamiętam, jak powtarzałam, że pojadę do Kazachstanu uczyć tamtejsze dzieci. Z czasem zajęłam się innymi sprawami.
Myśl o wyjeździe wróciła po spotkaniu z wolontariuszami współpracującymi z Zespołem Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy KEP. Tam poznałam dziewczyny, które były już na wolontariacie w Kazachstanie. Obejrzeliśmy też film o bł. ks. Władysławie Bukowińskim – misjonarzu, który posługiwał w tym kraju. Po spotkaniu doszłam do wniosku, że w życiu nie ma przypadków i zapisałam się na kurs dla wolontariuszy – wspomina Edyta.
W czterech wsiach
Kurs obejmował sześć weekendowych spotkań. Zakończył się ceremonią posłania i wręczeniem krzyża misyjnego. – Oficjalne przygotowania zakończyłam w marcu, a kilka miesięcy później otrzymałam telefon z propozycją dziesięciodniowego wyjazdu do Kazachstanu w ramach akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”. Jej organizatorami są ZPKNW oraz fundacja Studio Wschód. Znalazłam się w ponad 20-osobowej grupie ludzi, którzy zdecydowali się na udział w tej misji. Do Kazachstanu polecieliśmy samolotem. Z Astany do docelowego miejsca dojechaliśmy autokarem. Podróż trwała około pięciu godzin. Pracowaliśmy na terenie czterech wiosek: w Ozioronoje, Jasnej Polanie, Głębokim i Stiepnoje. ...
Agnieszka Wawryniuk