O Zbawicielu, który umiera ze smutku
„Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22,44).
Uczniowie byli przyzwyczajeni do tego, że ich Mistrz nocą wychodził na modlitwę do Getsemani. Udając się tam razem Nim po ostatniej wieczerzy, podskórnie czuli, że jednak ta noc będzie inna niż pozostałe. Odczuwali rosnące napięcie. Kiedy Jezus oddalił się od nich, szybko zasnęli. Św. Łukasz dodał pewien szczegół; zanotował, że apostołowie spali ze smutku, a nie ze zmęczenia czy znużenia, jak napisali o tym św. Marek i św. Mateusz. Św. Łukasz dopowiadał, że Nauczyciel oddalił się „na odległość jakby rzutu kamieniem” (Łk 22,41) i „upadł na kolana”.
Uczniowie byli przyzwyczajeni do tego, że ich Mistrz nocą wychodził na modlitwę do Getsemani. Udając się tam razem Nim po ostatniej wieczerzy, podskórnie czuli, że jednak ta noc będzie inna niż pozostałe. Odczuwali rosnące napięcie. Kiedy Jezus oddalił się od nich, szybko zasnęli. Św. Łukasz dodał pewien szczegół; zanotował, że apostołowie spali ze smutku, a nie ze zmęczenia czy znużenia, jak napisali o tym św. Marek i św. Mateusz. Św. Łukasz dopowiadał, że Nauczyciel oddalił się „na odległość jakby rzutu kamieniem” (Łk 22,41) i „upadł na kolana”.
Ta wspomniana fraza przywołuje w pamięci bój Dawida z Goliatem. Jezus jako Syn Dawida stanął właśnie na polu walki. Ona zacznie się w Ogrójcu od pojmania. Ceną tej walki było nasze zbawienie. Ewangeliści podkreślają, że Jezus modląc się w ogrodzie, klęczał, ale też leżał na ziemi (upadł na twarz). Ileż było w Jego modlitwie pokory i uniżenia przed Bogiem! On nie czekał biernie na to, co miało się stać. ...
Agnieszka Wawryniuk