Oblicza Bugu
Jest ona pokłosiem kilkuletniej obserwacji rzeki i zachwytu nią. Bug - dziki i nieuregulowany - urzeka nieokiełznaną naturą i niepowtarzalnym klimatem. Fascynuje i inspiruje artystów: pisarzy, malarzy, fotografów. Cztery lata temu rzeka ta stała się także bliska sercu M. Kalinowskiego. Fotografuje ją w różnych zakątkach Polski. To dla niej często wyrusza nocą, by o świcie być niejednokrotnie jedynym świadkiem porannych cudów natury, które uwiecznia na zdjęciach. - Wszystko zaczęło się bardzo spontanicznie. Mieszkałem niedaleko miejscowości Kamieńczyk, w Urlach, gdzie Liwiec łączy się z Bugiem.
Pewnego dnia, tuż po zakupie aparatu fotograficznego, postanowiłem wypróbować nowy sprzęt i pojechałem nad Bug. Tak zrodził się pomysł, by sfotografować go w kilku miejscach i za każdym razem odkryć coś nowego – opowiadał M. Kalinowski podczas wernisażu swoje wystawy, który odbył się 4 listopada w GOK w Janowie Podlaskim. – Pamiętam pierwszy wschód słońca w Mogielnicy. Byłem zachwycony paletą barw, śpiewem ptaków, mgłą. Tak mnie to zafascynowało, że postanowiłem robić to częściej – dodał.
Pasja odkrywania
Bug zauroczył fotografa do tego stopnia, iż w tygodniu siadał nad mapą, wybierając miejsca ze skarpami, starorzecza, a następnie niemal w każdy wolny weekend wsiadał do samochodu i jechał – czasami nawet 200 km – by uchwycić w kadrze tę wyjątkową rzekę. – Ta pasja odkrywania dawała mi niesamowitą radość, bo zawsze czekała na mnie jakaś niespodzianka, nigdy nie wiedziałem, co zastanę. Zdarzały się momenty, że zarwałem noc, a tu nie dopisała pogoda, czy nie było światła. Mimo to cieszyłem się każdą chwilą nad Bugiem i jednocześnie uczyłem się pokory. Z drugiej strony przerodziło się to w pewną obsesję, ponieważ, gdy nie mogłem jechać, pojawiały się myśli: co dzisiaj straciłem, czego nie zobaczyłem, co mi uciekło – przyznał M. Kalinowski.
Nieustannie zaskakuje
I choć od trzech lat fotograf mieszka w Gdyni, to miłość do Bugu pozostała. Gdy tylko może, stara się przyjeżdżać na Podlasie Mazowsze, by podążać za nurtem rzeki. – Ona nieustannie mnie zaskakuje. Mam kadry z kilku lokalizacji, w które stale jeżdżę, bo nigdy mi się nie nudzą. Nawet kiedy wydawało mi się, że w danym miejscu już nic więcej nie zrobię, dostrzegam coś, czego wcześniej nie zauważyłem. To wciąga i absolutnie mi się nie nudzi Nazwałem ten projekt „4 pory Bugu”, bo jest on zupełnie inny jesienią niż wiosną, gdy brzegi porasta zupełnie nowa roślinność – podkreślił.
Liczy się moment
Dyrektor GOK-u w Janowie Podlaskim Renata Kaczmarek zauważyła, że choć M. Kalinowski mieszka w Gdyni, to nie rozstał się z Bugiem, ponieważ fotograf współpracuje z czasopismem „Kraina Bugu” i jest jednym z głównodowodzących operacją społeczną „Czysta rzeka” polegającej na sprzątaniu rzek i okolic. Ponadto prowadzi bloga „Wola Istnienia”, na którym można znaleźć m.in. fotografie Bugu. „Fotografia jest dla mnie formą wyrażania siebie. Wspaniałą, interesującą, choć nie jedyną pasją. Pozwala mi jeszcze bardziej dostrzegać piękno świata, piękno chwili. Kiedy wstaję bardzo wcześnie rano, aby uchwycić wschód słońca, kiedy patrzę, jak budzi się dzień, gdy obserwuję, jak zmienia się kolorystycznie dane miejsce w zależności od padającego światła, wówczas zawsze zdaję sobie sprawę, ile piękna jest w fotografii. Jakże interesujące i zdumiewające zarazem jest to, że dany obraz, który chcę uwiecznić, może w danym miejscu, w danej chwili przytrafić się tylko ten jeden raz. Że liczy się właśnie ten moment. Że nie trafi się po raz kolejny takie światło, taki kolor nieba, takie zdarzenie, taki człowiek” – pisze o sobie i swojej pasji na blogu.
Wystawę „4 pory Bugu” w janowskim GOK-u można oglądać do 4 grudnia, w godzinach otwarcia placówki.
DY