Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Oblicza sacrum

Trudne tematy zrodziły piękne, zaskakujące, pobudzające do refleksji, ale też nieoczywiste interpretacje. W Galerii A Pracowni Sztuki UPH można oglądać efekt czterech sympozjów Grupy Ławeczka.

Wernisaż, który miał miejsce 8 listopada, cieszył się dużym zainteresowaniem. Nieformalną Grupę Ławeczka tworzą cztery indywidualności, które łączy malarstwo: Aleksandra Rykała, Tomasz Nowak, Marcin Sutryk, Maciej Tołwiński. I choć wszyscy wypowiadają się poprzez sztukę, wypracowali indywidualne style. Wszyscy są również pracownikami naukowo-dydaktycznymi Pracowni Sztuki UPH w Siedlcach. Jak podkreślił, witając gości, M. Sutryk, wystawa to okazja do przypomnienia idei malarstwa. - Zachłysnęliśmy się pikselami, projekcjami, wielu wydawało się, że malarstwo jest passe - zauważył. - Nas, czyli członków Ławeczki, połączyła wiara w to, iż malarstwo jest żywym językiem, przy pomocy którego cały czas możemy się komunikować.

– Gdy sztukę tworzą algorytmy sztucznej inteligencji, trudno mówić o sztuce. Tu jest pole dla językoznawców, by ukuć nowy termin. Nasze malarstwo ma być antidotum dla sztucznie tworzonych obrazów – tłumaczył.

Głos zabrał także rektor UPH prof. Mirosław Minkina. – W swojej sztuce oddajecie pewien obraz rzeczywistości, która istnieje – przyznał. – My też się w niej obracamy, ale nie dostrzegamy tego, co wy. Wy widzicie coś innego, choć też patrzycie na ten sam teren, ale w inny sposób treściowo i formalnie to oddajecie. To wasze postrzeganie udziela się nam, kiedy możemy patrzeć na wasze prace. Dostarczacie nam przeżyć przez swoją sztukę, choć czasami jesteście niedoceniani. Nasza obecność dziś pokazuje, że was, waszą pracę cenimy – podkreślił.

W tym samym tonie o wystawie i działaniach Grupy Ławeczka wypowiedziała się prof. Beata Walęciuk-Dejneka, dziekan wydziału nauk humanistycznych. – Jestem potrójnie dumna, że na wydziale funkcjonuje Pracownia Sztuki. Działa prężnie na różnych płaszczyznach, nie tylko naukowej i artystycznej, bo jest jeszcze część dydaktyczna – podkreśliła, wskazując że o potrzebie jej istnienia świadczą obecni na wystawie młodzi ludzie i studenci, którzy przyszli zobaczyć prace swoich mistrzów. – Każdy inaczej odczytuje sztukę, a Ławeczka to miejsce, gdzie się spotykacie, rozmawiacie. Używaliście słów, a z nich narodziły się tematy, motywy przewodnie, które znalazły odzwierciedlenie w pracach. Życzę dalszych rozmów na Ławeczce, bo rodzą się tam wspaniałe pomysły – zaakcentowała.

 

Świadectwo kryzysu człowieka

Artyści nie kryli faktu, że najtrudniejsze było przedsięwzięcie, które miało miejsce w Treblince, bo zastanawiali się, czy podołają temu tematowi, czy sztuka ma możliwość mówienia o takiej traumie, czy nie strywializują tego zagadnienia lub nie zrobią z niego banału. Ich wątpliwości skomentował Edward Kopówka, dyrektor Muzeum Treblinka, który podzielił się swoimi obawami, jakie pojawiły się przy zaproponowaniu tej współpracy. – Treblinka jest szczególnym miejscem, bo stanowi świadectwo kryzysu człowieka, kultury i chrześcijaństwa – podkreślił, dodając, że to w tym miejscu ludzie wychowani w różnych religiach chrześcijańskich w sposób przemysłowy i precyzyjny mordowali swoich braci, głównie Żydów i Romów, dla korzyści materialnej. – Kiedy usłyszałem o pomyśle sympozjum w Treblince, na początku nie wiedziałem, jaką formę ma przybrać. Wyobraziłem sobie, że artyści ustawią sztalugi i będą malować pomnik. Kiedy poznałem cały zamysł, nadal się bałem, ale podjęliśmy ryzyko i było to pierwsze takie spotkanie artystów u nas, a potem wystawa. Bałem się też tych prac, ale okazało się to bardzo ciekawym i wyjątkowym doświadczeniem. Pomysł podjęły inne grupy, także z zagranicy. Powstał cykl „Zagłada w sztuce” mówiący o tym, jak sztuka może przekazywać informacje o zagładzie.

 

Efekt refleksji

Na wystawę składają się prace powstałe podczas czterech sympozjów. To plenery, podczas których artyści nie malują, ale poznają problem, temat, tworzą szkice, koncepcje. – Bo Ławeczka jest miejscem, w którym spotykają się ludzie – zaznaczył M. Sutryk. – Malujemy po powrocie do pracowni, dzięki czemu obrazy są bardziej dopracowane. Dziś zapraszamy do zapoznania się z efektami czterech sympozjów: w Kostomłotach, Treblince, Węgrowie i Toledo. Kluczem do wyboru prac było odniesienie do sacrum i religii, by wpisać wystawę w cykl związków sztuki z religią – dodał.

Gości nie trzeba było namawiać do oglądania. Prace prezentowane na wystawie są różnorodne, jak poruszane tematy: z  transcendencją spotykali się w ostatniej neounickiej parafii, oddychali nią w Treblince, gdzie znajdował się obóz zagłady, w którym zginęło kilkaset tysięcy ludzi. Odnajdywali ją w barokowych freskach Michelangela Palloniego oraz, podążając wąskimi uliczkami Toledo, w poszukiwaniu śladów El Greca – mistrzowsko oddającego na płótnie nastrój mistycznych wizji.

 

Wiele spojrzeń

M. Tołwiński w swoich syntetycznych przedstawieniach wyraził osobisty bunt zawierający się w krótkim haśle „bóg na urlopie ”, umieszczonym tuż nad walizką ukazaną w jednej z czterech prac. Jego zaskakujące i niecodzienne interpretacje przyciągały gości i skłaniały do dyskusji. Obraz „Modlitwa” A. Rykały stanowi wyraz emocji związanych z przebywaniem w Treblince. Są one dramatycznie podrapane, porysowane, rozdarte, toną w czerni. 12 płócien, segmentów myśli i odczuć – na kształt 12 ramion gwiazdy Dawida, ale poszarpanej, zranionej, sponiewieranej, podeptanej. Ale jest też jej praca pełna ukojenia, jasnych barw i piór unoszących się lekko na wietrze. T. Nowak na wystawę wybrał prace z projektu „W blasku Palloniego” oraz „El Greco”. Cykl M. Sutryka – zatytułowany „Oto człowiek” – odnosi się do ostatnich chwil życia Chrystusa, który stał się człowiekiem, aby umrzeć. – Pokazuję człowieka udręczonego, katowanego, torturowanego – tłumaczy. – Chciałem to wyrazić poprzez sposób malowania. Farba spływa po obrazie tak, jak pot, łzy, krew po ciele okrutnie dręczonego człowieka – wylicza, a na pytanie, czy jest zadowolony z efektu, odpowiada: tak, ale… – Nie idzie tu o samozachwyt, bo często mam wątpliwości, czy to, co zrobiłem, jest wystarczająco dobre. Zawsze towarzyszy mi poczucie, że można było zrobić coś inaczej. I to jest powodem do tego, by dalej tworzyć, „pisać kolejne rozdziały”, opowiadając tę samą historię, tworzyć obrazy na ten sam temat, rozwijając je w cykl – wyjaśnia.

Wystawę można oglądać w Galerii A wydziału humanistycznego przy ul. Żytniej 39 w Siedlcach. Naprawdę warto.

JAG