Oblicza Złego
Może jedna lub dwie osoby deklarowały wiarę w istnienie złego ducha. Reszta bardzo wyraźnie deklarowała jasne przekonanie, że diabeł nie istnieje. Jako argument przytaczali wielokrotnie, że nie można wierzyć w postać o nogach zakończonych kopytami, głowie zwieńczonej rogami, która na widłach niesie biedne duszyczki do piekła i pilnuje z ogromną determinacją kotłów z kipiącą smołą.
Co najwyżej można poopowiadać sobie dowcipy o swojskim Rokicie (nie chodzi o polityka) czy łęczyckim szlacheckim Borucie, który na zamku pilnuje skarbów.
Tymczasem nauka Kościoła od wieków pozostaje niezmieniona. Szatan jest realnie istniejącą osobą, która wpływa na działania ludzkie. Jak pisze św. Piotr: „Krąży jak lew ryczący, szukając kogo by pożreć”. A apostoł Paweł dodaje, że każdy chrześcijanin toczy walkę nie przeciwko „krwi i ciału”, ale „podejmuje bój z Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach niebieskich”. Realne istnienie złego ducha jest faktem, a jego działanie skierowane jest przeciwko człowiekowi. Nie bez kozery nazywany jest „przeciwnikiem”. Dlaczego zatem uciekamy przed myślą o osobowym złu, które dzięki naszemu przyzwoleniu może realnie wpływać na nasze decyzje i poczynania? Mówi się, że największym zwycięstwem diabła jest to, że przekonał on nas o swoim nieistnieniu. Wydaje mi się jednak, że nie wystarczy powiedzieć, że jest to tylko wynik podstępu Złego. Przyczyn może być jeszcze kilka.
Mamienie samych siebie
Odsunięcie myśli o realnym i sprawnym działaniu Złego w naszej rzeczywistości jest przede wszystkim wynikiem zadufanej wiary w możliwości człowieka. Jedna z uczestniczek sondy na temat szatana stwierdziła wyraźnie, że nie ma diabła, bo wszystkie jego działania to tylko usprawiedliwienie moralne złych działań człowieka. Zgadzam się z tą tezą, ale tylko w jednym aspekcie. Jak pisał niezapomniany J. Lec: „Gdy diabeł chce cię kopnąć, nigdy nie uczyni to swoim kopytem, ale ludzką nogą.” Próba jednak wytłumaczenia działania diabła czysto ludzkimi zachowaniami jest hurra optymistycznym spojrzeniem na człowieka. Wynika z przekonania, że wszystko, cokolwiek dokonuje się w człowieku i za jego przyczyną, swoje jedyne źródło ma w ludzkiej wolności i samowoli. Tymczasem obserwacja postępowania ludzkiego wskazuje wyraźnie, jak wiele czynników może nas pobudzić to takiego czy innego działania. Odsunięcie wizji szatana jako osobowego istnienia, które może wpływać na nasze poczynania jest marzeniem o całkowitej autonomii człowieka w sferze moralności. Jest naiwną wiarą, że człowiek może sam siebie determinować do działań i nic nie jest w stanie wpłynąć na jego postępowanie. Mickiewiczowskie: „Człowieku, gdybyś wiedział jaka twoja władza…” jest najlepszym wyrazem takiego sposobu myślenia. Odsunięcie w naszej świadomości istnienia diabła czy wręcz jego zanegowanie ma stanowić kolejny krok do wywyższania możliwości człowieka i jego autonomii wobec reszty stworzenia. Niestety – trzeba to jasno powiedzieć – jest po prostu wyrazem pychy taniego humanizmu. Zabijając obecność Złego w naszej rzeczywistości, chcemy podbudować nasze ludzkie ego i udowodnić wielkość istoty ludzkiej. Cóż, wypada tylko powiedzieć, że kolejną utopią staramy się wywyższać ludzkość. Oszukiwanie siebie i wmawianie sobie, że szatan nie istnieje stanowi raczej objaw idealistycznej wiary w możliwości ludzkie niż realistyczną diagnozę stanu rzeczy.
Zbaw się sam
Jest jeszcze jeden moment, na który chcę zwrócić uwagę. Odsunięcie problemu istnienia Złego w naszej rzeczywistości powoduje, że wszystkie złe czyny w naszym życiu musimy w jakiś sposób wytłumaczyć. Ponieważ nie możemy w naszym tłumaczeniu odwoływać się do działania siły istniejącej poza nami, pozostaje nam szukanie przyczyn tego stanu w nas samych. A jeśli tak, to możemy mówić o możliwości terapii czysto naturalnej, która może dokonać przemiany naszego sposobu postępowania. Nie potrzeba szukać lekarstwa poza naszym wnętrzem. Wszystko można wyjaśnić w czysto naturalny sposób, za pomocą katalogu ludzkich przywar i złych nawyków. Człowiek staje się nie tylko panem swojego postępowania, ale również władny jest sam rozprawić się ze złem. W podtekście pojawia się teza o samozbawieniu człowieka. Niepotrzebny jest Chrystus ani Jego dzieło zbawienia, bo w sferze czysto ludzkiej człowiek sam sobie poradzi z własnymi słabościami. Sprowadzenie diabła do wewnątrz ludzkich procesów i determinacji odsuwa nas od Chrystusa – Lekarza dusz. W gruncie rzeczy jest marzeniem o wieży Babel, która ma zapewnić człowiekowi dostęp do sfery nieba z pominięciem Boga. Tutaj pojawia się lansowanie różnego rodzaju działań psychologicznych i psychoanalitycznych, które mają udowodnić, że nie tylko rozumiemy mechanizmy rządzące naszą psychiką, ale przede wszystkim, że sami potrafimy nad nimi zapanować. Dlatego, moim zdaniem, negacja działania Złego i jego istnienia jest pierwszym krokiem do ateizmu (praktycznego i teoretycznego) w naszym życiu. Jest utopijną wizją samozbawienia rodzaju ludzkiego.
Droga postna
Czas Wielkiego Postu jest przez większość z nas traktowany jako czas próby poprawy naszego życia. Często jednak poprawę tę rozumiemy w kategoriach czysto ludzkich, jako rozprawienie się z własnymi słabościami i złymi nawykami. Pozostanie na tym poziomie sprawia, że zamiast walczyć z korzeniem zła w naszym życiu, skupiamy się na drobnych przejawach. Walkę należy zacząć od określenia przeciwnika. Tylko wówczas można będzie powiedzieć, że bitwa będzie udana. Pierwszym więc warunkiem skuteczności naszego przeżycia Wielkiego Postu jest przypomnienie sobie realnego istnienia szatana i jego wpływu na nas. Wtedy nasze postanowienia i podejmowane umartwienia nie będą trafiać w próżnię, ale celnie godzić w to, co jest przyczyną naszej słabości.
Ks. Jacek Świątek