Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Obligacje? Nie teraz

Po długiej dyskusji radni zdjęli z porządku obrad najważniejszy punkt sierpniowej sesji rady miasta - projekt uchwały dotyczący emisji obligacji o wartości 48 mln zł.

Obligacje komunalne to papiery wartościowe emitowane przez jednostkę samorządu terytorialnego. Ta otrzymuje od nabywców obligacji środki pieniężne, natomiast sama jest zobowiązana do zapłaty obligatariuszom odsetek i wykupu obligacji po określonym czasie. Z projektem uchwały wystąpił prezydent miasta Andrzej Sitnik. Emisja obligacji - jak czytamy w uzasadnieniu - jest konieczna ze względu na rosnące koszty obsługi długu, rosnące wydatki, a przy tym malejące dochody bieżące, które pozbawiają budżet miasta możliwości pokrycia wydatków inwestycyjnych. Z zapisanej kwoty 48 mln zł na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań przeznaczono 12,3 mln zł. Z kolei 35,7 mln zł miałoby pokryć planowany w tym roku deficyt związany z wydatkami inwestycyjnymi.

Chodzi tu o zapłatę za część zaplanowanych na ten rok przedsięwzięć, wśród których znalazły się m.in.: remont budynku urzędu miasta, przebudowa ul. Składowej, termomodernizacja szkół, modernizacja i rozbudowa systemu monitoringu miasta czy rewaloryzacja parku Aleksandria.

Podczas obrad komisji finansów poprzedzającej sesję rady miasta skarbnik zwracał uwagę na mniejsze dochody miasta z tytułu podatków PIT i CIT, horrendalny wzrost cen energii oraz koszty związane z podwyżkami dla pracowników miejskich jednostek. Podkreślił również, że emisja obligacji na pokrycie deficytu była założona w tegorocznym budżecie przyjętym przez radnych w grudniu ubiegłego roku. – Musimy zaciągnąć to źródło finansowania, które bezpośrednio nie dokuczy obywatelom, a nam zabezpieczy funkcjonowanie. Nie ma innego wyjścia – przekonywał Kazimierz Paryła. Wykup obligacji przewidziano na lata 2037-39.

 

Najbardziej zadłużone miasto

Podczas dyskusji na sesji rady miasta przy punkcie dotyczącym obligacji radni opozycji krytykowali przede wszystkim sposób zarządzania miastem przez prezydenta. – Zapewne usłyszymy, jak to nikt nie daje pieniędzy Siedlcom, chociaż złożono wnioski. To jest efekt pana, panie prezydencie, nieudolności w zdobywaniu finansów. A mówił pan, że ma pomysły, wiedzę, jak uzdrowić miasto, spłacić zadłużenie, pozyskać pieniądze – mówił Robert Chojecki. – To pan powiedział, że zaciąganie obligacji jest nieuczciwe wobec mieszkańców, nawet w kontekście budowy tunelu, którym pan jeździ, a siedlczanie nie wyobrażają sobie życia bez tego rozwiązania komunikacyjnego – zwrócił uwagę wiceprzewodniczący rady miasta. Dodał, że według danych GUS z połowy roku Siedlce są najbardziej zadłużonym miastem na Mazowszu.

W odpowiedzi A. Sitnik przypomniał o zapisie o obligacjach w budżecie na 2022 r. – Mógł pan wtedy wskazać, z jakich źródeł albo czego nie będziemy finansowali. To nie od nas zależało, że dochód samorządów zostanie ograniczony, a do tego scedowanych zostanie szereg zadań. O tym decyduje rząd – zaznaczył prezydent. Podkreślił, że w ciągu tej kadencji Siedlce spłaciły 157 mln zł zobowiązań, a nowych zaciągnęło tylko na 105 mln zł.

 

Bezpartyjność nie pomaga

Radny Mariusz Dobijański wskazał powody, dlaczego Siedlce są pomijane przy podziale środków. – Wspominał pan, panie prezydencie, o tym, jaką wartość stanowi bezpartyjność prezydenta miasta, bo pozwoli panu w sposób skuteczny prowadzić dialog z jedną czy drugą stroną sceny politycznej. Okazuje się, że pana bezpartyjność nie pomaga w niczym. Wie pan dlaczego? Bo pan nie jest bezpartyjny. Postanowił pan być bardziej anty-PiS niż Platforma Obywatelska. Na tym budował i buduje pan swój kapitał polityczny – zauważył radny. Dodał, że z jednej strony rozumie potrzeby miasta, a z drugiej strony ma w pamięci to, co słyszał od A. Sitnika przy wcześniej zaciąganych obligacjach. – Kiedy w 2014 r. byliśmy w bardzo trudnej sytuacji, kiedy wdrażany był program naprawczy, budował pan narrację kampanijną, że nie będzie zaciągał zobowiązań finansowych. Warto mieć trochę pokory i pamiętać to, co się mówiło – zwrócił uwagę M. Dobijański. Dodał, że nie będzie przeszkadzał w zaciąganiu obligacji, ale nie będzie też pomagał.

– Wszyscy mamy pełną świadomość odpowiedzialności za miasto. Nikt nie proponowałby obligacji, gdyby nie były one niezbędne – odpowiedział na krytykę radnych skarbnik miasta. – Jakie są zagrożenia, jeśli tego nie zrobimy? Miasto może być niewypłacalne, może znaleźć się w programie naprawczym. Jeśli tak się stanie, wszystkie nieobligatoryjne wydatki wypadną z budżetu, nie będzie nowych inwestycji. Nikt tego nie chce, bo to jest bardzo trudna sytuacja, z której trzeba będzie wychodzić nawet przez kilkanaście lat – podkreślił K. Paryła.

 

Najpierw dane, potem decyzja

– Panie prezydencie, mówił pan jeszcze nie tak dawno, że trzeba spłacać swoje długi. Śmiało można stwierdzić, że pan już swoich długów nie spłaci – stwierdził Maciej Nowak. Dodał, że zaciągnięcie obligacji wymaga kompleksowej analizy, a przede wszystkim rzetelnych danych finansowych, które zostaną potwierdzone opinią Regionalnej Izby Obrachunkowej. – Nie neguję potrzeby wyemitowania obligacji, ale o ich kwocie trzeba zadecydować po zapoznaniu się z twardymi danymi – podkreślił wiceprzewodniczący rady miasta. Przypomniał o subwencji wyrównawczej dla samorządów, którą przygotowuje rząd. Na koniec wystąpił z wnioskiem o zdjęcie projektu uchwały z porządku obrad, do którego przychyliła się większość radnych.

Do tematu obligacji rada miasta wróci prawdopodobnie pod koniec września.

HAH