Obowiązek wiarą usprawiedliwiony
– Chrzcijcie i głoście Ewangelię. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! – powtarza za Pismem z sugestią, że nie powinno się obowiązku ewangelizacji zrzucać na bliźnich. A kończy puentą, iż do wyjechania na obcy ląd trzeba mieć… powołanie. – Przypominają mi się słowa Jana Pawła II, mówiącego, że żywotność Kościoła lokalnego mierzy się jego zaangażowaniem misyjnym. Zatem im większa troska o rozwój misji, tym więcej Boga w danej wspólnocie – podkreśla.
O. Wojciech Kobyliński ze Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów księdzem jest dopiero od 4 miesięcy i póki co misje zna jedynie z opowieści starszych współbraci oraz wizyt w Czechach, Niemczech czy na Białorusi (- Obecnie są to kraje misyjne! – zaznacza). I snuje wniosek, że świat woła dziś o Chrystusa, którego właśnie kapłani mają moc nieść. Podpytywany o odczytanie własnego powołania, utrzymuje, iż najważniejsza była propozycja przełożonego, którą przyjął w duchu posłuszeństwa. A choć pragnienia misyjne towarzyszyły mu od dawna (wstąpił do klaretynów!), nie planował pracy w kraju afrykańskim. – Pan Bóg nie daje mi tego, czego chcę, ale to, czego potrzebuję do szczęścia. Poza tym cnota dyspozycyjności jest niezwykle ważna w życiu misjonarza – podrzuca i wyjaśnia, że obecnie przebywa we Francji: szkoląc język i przygotowując się do misji w Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Motywacją do posługiwania mieszkańcom Republiki Środkowoafrykańskiej w przypadku ks. ...
Agnieszka Warecka