Historia
Obrona Stanina i raport Czapińskiego

Obrona Stanina i raport Czapińskiego

Po potyczce w Gręzówce 13 marca, gdzie stracił czterech ludzi (jeden poległ, a trzech wzięto do niewoli), płk Lewandowski przez Dąbie i Tuchowicz dotarł do Stanina. Tu postanowił zorganizować obronę i, jak zeznawał później, „przyjąć bitwę dla uwolnienia się od ciągłego ścigania”.

Historyk T. Mencel, oceniając to przedsięwzięcie, napisał: „Bitwa pod Staninem 14 marca stanowiła przykład właściwego wyboru i umiejętnego narzucania przeciwnikowi miejsca walki oraz przeprowadzenia jej przy współdziałaniu kawalerii i wykorzystaniu ataku kosynierów”. Potwierdził to inny znawca J. Strychalski: „Organizując obronę w Staninie, W. Lewandowski umiejętnie ugrupował swój oddział, wykorzystując warunki terenowe”. Zajął mianowicie barokowo-klasycystyczny niezamieszkały pałac należący do Osieckich, otoczony zabudowaniami i wałem ziemnym, a z jednej strony także rzeczką Wielkojadką, rozlewającą się w obszerny staw. Wg historyka S. Góry – w pierwszą linię obrony rozwinął strzelców, a kosynierów pozostawił w odwodzie, aby ich użyć w odpowiednim momencie do odparcia przeciwnika. Jazdę pod dowództwem K. Krysińskiego wysłał do pobliskiego lasu z zadaniem nękania i mylenia nieprzyjaciela, gdyby ten zamierzał obejść pozycje polskie.

14 marca oddział Lewandowskiego, liczący ok. 250 partyzantów, został zaatakowany przez 500 żołnierzy carskich pod dowództwem mjr. Jołszyna. Jak pisze J. Strychalski: „Piechota rosyjska zaatakowała pałac, usiłując podczołgać się pod bramę i zdobyć ją szturmem. Powstańcy razili wroga bliskim i gęstym ogniem, który trwał do 12.00”. Po odparciu trzech ataków W. Lewandowski rzucił do walki kosynierów, którzy wyparli Rosjan ze wszystkich zajmowanych stanowisk i zmusili do odstąpienia. W czasie walki o pałac Kozacy opuścili Stanin, ale szarża części jazdy Krysińskiego zobligowała ich do powrotu do wsi. Jednak w tym czasie wieśniacy ze Stanina zdążyli już zbudować barykadę, zatarasowali wrota i przywitali ich kosami, widłami oraz bronią sieczną własnej produkcji i zmusili do ucieczki. Mjr Jołszyn, nie widząc szans na zdobycie pałacu bez użycia artylerii, zaniechał walki i wycofał się do Łukowa.

Jak oszacował S. Góra, w bitwie tej wojska carskie poniosły duże straty: kilkudziesięciu zabitych pochowano później w dwóch dołach po ziemniakach za wsią, sześciu zabitych i dwóch rannych żołnierzy Jołszyn zostawił przed pałacem, resztę zaś rannych zabrał na 12 wozach ze sobą. Wg własnych raportów Rosjanie mieli 24 rannych i 11 zabitych. Straty powstańców to dziewięciu rannych, w tym dwóch ciężko. Rannych Polaków umieszczono potajemnie w szpitalu w Łukowie. Wśród nich był m.in. ks. Stanisław Brzóska. Powstańcy zdobyli 15 karabinów. Historyk rosyjski Pawliszczew, tuszując straty, zapisał: „W bitwie pod Staninem 14 marca wg doniesienia wójta zabito sześciu naszych żołnierzy, a dwóch zraniono, buntownicy mieli tylko dziewięciu rannych”. Nie napisał oczywiście, że Rosjanie wrócili, spalili pałac i pochowali więcej swoich poległych, niż było ich w piśmie wójta.

15 marca organizator wojskowy pow. bialskiego Leopold Czapiński skierował raport do płk. Lewandowskiego jako naczelnika powstańczego woj. podlaskiego. Raport ten dawał pogląd na pracę organizacji cywilnej i odbudowę sił powstańczych. Dobitnie świadczył, co zrobił on w ciągu miesiąca od mianowania go przez Lewandowskiego. Czapiński pisał: „Stosownie do polecenia Pana Naczelnika, otrzymanego w obozie, udałem się natychmiast w pow. bialski dla zebrania i zorganizowania materiałów powstańczych. Po obliczeniu ludzi mogących wejść w skład zbrojnego oddziału znalazłem zaledwie liczbę 50 rozrzuconą w dość szerokiej okolicy, z których ok. 30 tylko opatrzonych jest w broń palną, ogół zaś cały amunicji nie posiada wcale. Uważałem więc za rzecz stosowną zaopatrzyć się w odpowiednią ilość prochu, pistonów i ołowiu. W tym celu udałem się na Litwę w pow. brzeski i kobryński, stąd przez zabranie z drobnych źródeł przywiozłem z sobą kilkanaście funtów prochu, cokolwiek ołowiu i pistonów, znaczną część w ilości kilku pudów prochu zamówiłem i na to, o ile dane mi przez Pana Naczelnika pieniądze pozwoliły, w rękach użytych do tego ajentów fundusz zostawiłem. Odbioru tej amunicji w tych dniach się spodziewałem. Nadto zawiadomiłem Pana Naczelnika, że z pow. brzeskiego partia ludzi obecnie organizująca się, w liczbie 50, dobrze uzbrojona (…) objawiła mi chęć przejścia przez Bug, w celu złączenia się z jakimkolwiek z oddziałów Kongresówki w tutejszym województwie konsystującym… Sądzę, że takie złączenie się dwóch tych partii byłoby dobrym, a nawet potrzebnym. Wszakże w przedmiocie tym czekam od Pana Naczelnika rozkazu. Co do wystąpienia zbrojnego oddziału bialskiego zawiadamiam Pana Naczelnika, że natychmiast po zebraniu odpowiedniej ilości prochu i pistonów oddział ten wystąpi, co wszakże do dni kilku przeciągnąć się musi (…) Z Brześcia i Kobrynia znaczne zapasy amunicji czerpać można. W kwestii rozpoczęcia umundurowania roboty już rozpoczęte, pieniądze zaś w ilości kilkunastu tys. zł mające być złożone przez obywateli ziemskich, pomimo mojego nalegania, zaledwie za tydzień mają być zebrane. Reszta będzie złożona później. Upraszam Pana Naczelnika o zawiadomienie mnie, kto jest naczelnikiem wojskowym pow. bialskiego, abym w wielu razach potrzebnych mógł się z nim znosić”.

Znamienne było zakończenie tego raportu, świadczące o niezakończonym jeszcze sporze kompetencyjnym między dowódcami powstańczymi. Czapiński bowiem pisał: „Od p. Lelewela Nacz. Wodza Wojsk Podlaskich, jak napisanym było, otrzymałem rozkaz przyprowadzenia oddziału mego do jego partii w celu zupełnego złączenia, do czego zastosować się nie mogłem z przyczyny innych od Pana Naczelnika danych mi instrukcji (…) Pistonów karabinowych cokolwiek posyłam, o znaczną zaś część staram się w Brześciu, po otrzymaniu natychmiast odeślę. Zostaję z szacunkiem, Czapiński”.

Józef Geresz