Obserwacja i wyobraźnia
Piotr Smagłowski długi czas tworzył wyłącznie dla własnej przyjemności. Nie dzielił się swoimi pracami z szerszą publicznością. Dopiero w maju postanowił zadebiutować oficjalnie jako lokalny artysta. Jego obrazy od kilku tygodni można podziwiać w Kwadracie Artystycznym w Rykach. Jednak w przyszłości marzy mu się wernisaż z prawdziwego zdarzenia. Chociaż P. Smagłowski mówi o sobie „początkujący artysta”, efekty jego prac wydają się temu przeczyć. Ma na swoim koncie całkiem spory dorobek. Namalował już ponad 20 obrazów różnej wielkości. Swoją pasję poniekąd zawdzięcza genom. - Brat uczył w szkole plastycznej w Nałęczowie. Mama też ma różne zdolności. Myślę, że pewnie i z malowaniem by sobie poradziła - zaznacza P. Smagłowski. On sam długo poszukiwał własnej drogi artystycznego wyrazu, aż w końcu o wszystkim zdecydował przypadek. - Namówiła mnie pewna pani, której miałem namalować obraz. Dwa miesiące mnie prosiła, aż w końcu wziąłem do ręki farby i od tego się zaczęło.
Chociaż praca trwała pół roku, bo nie poświęcałem się jej każdego dnia, wyszła całkiem dobrze i tak też została odebrana. Pomyślałem sobie wtedy: „Jeśli ten obraz się podoba, to dlaczego nie malować dalej?” – tłumaczy kłoczewianin.
Debiutanckie dzieło było duże, malowane farbami olejnymi. Obraz posiadał rozmiary 120×90 cm i przedstawiał pejzaż zimowy. – Można go nazwać „Barwy zimy” – dodaje autor.
Czasem potrafię przedobrzyć
Pierwszy pejzaż dał początek całej serii. Uchwycenie przyrody stało się zresztą ulubionym tematem prac malarskich pana Piotra. Pomysły, jak sam przyznaje, to efekt obserwacji. – Patrzyłem na przyrodę, robiłem własne zdjęcia lub oglądałem fotografie innych, czerpiąc z tego inspirację. Tak jest do dziś. Wystarczy, że zobaczę coś ładnego i od razu mam plan, by przenieść to na obraz. A to, czego nie mogę zobaczyć w rzeczywistości, po prostu sobie wyobrażam i maluję – zaznacza P. Smagłowski.
Chociaż miałby się na kim wzorować, bo jest wielu mistrzów pejzażu, próżno u niego szukać reprodukcji. – Nie kopiuję innych obrazów – zastrzega mężczyzna. A gdy znudzi mu się regularne malowanie widoków, zabiera się za abstrakcję. Jednak do tej pory szerszej publiczności pokazał tylko jedną z nich. Była ponoć też druga, ale, niestety, nie wyszła i została zniszczona. – To rezultat tego, że zdarza mi się poprawiać swoje prace i czasami po prostu przedobrzę – tłumaczy artysta.
Na swoim koncie ma też obraz sakralny. – Powstał specjalnie na zamówienie. Nie został, niestety, odebrany, ale mam już na niego inną chętną osobę – dodaje P. Smagłowski.
Prace z sentymentem
Wśród swoich prac kluczewianin szczególnym sentymentem darzy te, które powstały dla żony. – Namalowałem dla niej największy obraz o wymiarach 120×90 cm przedstawiający chatę zimową porą, malowaną w sepii. Drugi przedstawia koguta. I tych prac na pewno nikt nie dostanie – zaznacza artysta, dopowiadając, że on sam lubi też pejzaż z droga i drzewami. – Ten obraz ma coś w sobie. Jakiś blask, który przyciąga – uważa.
Kilka miesięcy temu P. Smagłowski wygrał konkurs pożarniczy w gminie Kłoczew i w powiecie ryckim. W tych samych zmaganiach na szczeblu ogólnopolskim dostał zaszczytne trzecie miejsce. A wszystko za jedna pracę przedstawiającą gaszenie pożaru. – Decyzja o przystąpieniu do konkursu i namalowaniu obrazu była spontaniczna. Wahałem się, czy powinienem wziąć w nim udział. Właściwie zdecydowałem się w ostatniej chwili – przyznaje.
Areografia na razie marzeniem
Chociaż P. Smagłowski malowanie traktuje hobbystycznie, nie wyobraża sobie bez tego życia. – Odpoczywam przy tym. To moja pasja i na pewno z niej nie zrezygnuję, niezależnie od tego, ile osób będzie chciało kupić moje obrazy – zapewnia. – Maluję zwykle wieczorami. Czasem zdarza mi się przysiąść o 20.00 i siedzieć nawet do 4.00 rano. Wprawdzie jestem niewyspany, ale zadowolony, że coś udało mi się stworzyć – opowiada. Obecnie pracuje nad pejzażem, który przedstawia zachód słońca z jeleniem na pierwszym planie. A kiedy nie maluje, tworzy dekoracyjne płaskorzeźby na ścianach. – Nakładam warstwę gipsu, a później odpowiednio zeskrobuję. I tak powstaje swego rodzaju obraz 3D zajmujący czasami cała ścianę – tłumaczy. – Mam jeszcze inne artystyczne marzenia. To tatuaże i areografia, czyli tworzenie malunków, np. na samochodach. Dobrze się w tych kierunkach czuję – przyznaje P. Smagłowski.
Tomasz Kępka