Historia
Obywatelski marszałek

Obywatelski marszałek

Na początku 1738 r. odbyły się w Drohiczynie egzekwie ku czci ku zmarłego pół roku wcześniej kasztelana Wiktoryna Kuczyńskiego. Wspaniałą mowę pogrzebową wygłosił ks. Fabian Dochtorowicz.

W uroczystości udział wzięli: bp łucki Andrzej Załuski, starosta drohicki Jan Stanisław Ossoliński z żoną, stolnik drohicki Barcel Ciecierski, cześnik podlaski Konstanty Kuszel, podczaszy podlaski Antoni Zaleski, podczaszy drohicki Ignacy Kurowicki, starosta mielnicki Aleksander Butler i chorąży mielnicki Jan Kuczyński. Ks. Dochtorowicz sławił fundacje kościelne zmarłego słowami: „J.W. kasztelanie… konsekrując serce twoje Bogu w Trójcy Jedynemu… pod tytułem tejże tajemnicy erygowałeś ołtarz tutejszy wielki, a sobie za czasu gniazdo do szczęśliwej usłałeś wieczności, także głośny organ tutejszy, prawdziwe gniazdo kanarków, słowików sławę boską wyśpiewujących… Rzecze i do Ciebie Chrystus – Byłem gościem na ziemi, a tyś mnie Wiktorynie do domu kościelnego przyjął… Z tej zaś jednej fundacji wziąłeś miarę J.W. kasztelanie do twojej drugiej hojnej fundacji tu w Drohiczynie wielebnych panien Benedyktynek… do trzeciej fundacji w Krześlinie”.

Warto dodać, że W. Kuczyński dopomógł także kościołom w Kuczynie, Ostrożanach i Knychówku. Nie wszyscy ziemianie odznaczali się podobną hojnością jak Wiktoryn. Byli bowiem i tacy, którzy zasmakowali w działalności warcholskiej i rozbójniczej. Podkomorzy ziemi mielnickiej Paweł Zaszczyński, strojąc się w piórka sprawiedliwości, wraz z kompanami dokonał w 1738 r. ponownego najazdu na jarmark w Międzyrzecu w celu ograbienia tamtejszych kupców. Tym razem nie uszło mu to jednak płazem. Czyn jego został upubliczniony, zaś on sam aresztowany i osądzony przez Trybunał Lubelski. Szlachta podlaska była natomiast zaaferowana kolejną kampanią wyborczą przed zbliżającym się sejmem jesiennym 1738 r., który miał zająć się reformami skarbowo-wojskowymi. Marszałkiem obrano posła z Liwu Franciszka Rudzińskiego. Obrady zdominowały jednak rzeczy drugorzędne, m.in. sprawy spadkowe po zmarłym wojewodzie podlaskim Michale Sapiesze czy kwestia żydowskich arendarzy w dobrach właścicielki Białej Anny z Sanguszków Radziwłłowej.

Nim sejm rozszedł się bezowocnie, zaakceptował podane kandydatury na ważne urzędy podlaskie. Nowym wojewodą został Karol Józef Sedlnitzky, a kasztelanem podlaskim – Antoni Miączyński. W 1739 r. odbyły się kolejne roczki sądowe, czyli kwartalne kadencje sądów grodzkich. Do wysokości kary 30 grzywien sądzili w nich komornicy, czyli zastępcy podkomorzych, sędziów i podsędków. Na roczkach instalowano również pisarzy grodzkich i rozpatrywano kondemnaty, czyli wyroki zaoczne. Okazało się jednak, że kondemnata z powództwa właściciela Kopinny, Mikołaja Kuczyńskiego, nałożona na Marcina Matuszewicza była niesłuszna.

3 października 1740 r. rozpoczął obrady kolejny sejm. Posłami z województwa podlaskiego zostali m.in. Kazimierz Karwowski – stolnik ziemi bielskiej, Aleksander Butler – starosta mielnicki i Franciszek Jeruzalski – chorąży pancerny spod znaku hetmana polnego koronnego. Poseł podlaski Kazimierz Karwowski został wybrany marszałkiem sejmu już w pierwszym dniu obrad. Parlamentarzysta ten posiadał staranne wykształcenie, miał talent oratorski i polemiczny, a przy tym uchodził niemalże za autorytet w sprawach publicznych. Wybór na marszałka był ukoronowaniem jego 30-letniej działalności poselskiej.

Zawsze mówił krótko, treściwie, łagodził spory i wzywał opozycjonistów do rozsądku. Jako zwolennik reform twierdził wprost, że liberum veto przyniosło więcej złego niż pożytku. Przez kilka tygodni udało mu się prowadzić obrady sejmu wzorowo. Do pierwszego zgrzytu doszło natomiast 29 października, gdy poseł wileński Tyzenhaus bez powodu przerwał obrady. Izba poselska musiała czekać bezczynnie, dopóki litewski malkontent nie cofnie weta. Marszałkowi udało się jednak zażegnać kryzys. Do nowego przesilenia doszło podczas 23 sesji, gdy marszałek zapytał posłów z województwa ruskiego, czy zgadzają się na włączenie czopowego i szelężnego do budżetu wojskowego. Tu dopomógł mu poseł liwski Rudziński [b. marszałek sejmu, który z powodu choroby nie zdołał doprowadzić poprzedniego sejmu do końca – przyp. J.G.] i zdołał przekonać wahających się. Jednak w ostatnim dniu obrad, 12 listopada 1740 r., niewielka grupa posłów, na czele której znajdował się poseł województwa czernihowskiego Orański, zaczęła domagać się wzięcia pod obrady lokalnych spraw powiatowych. Marszałek zorientował się, że chodziło im tylko o to, aby przeciągnąć obrady, nie dopuścić do połączenia z senatem i podjęcia uchwał. Kiedy proszono ich, aby odłożyli sprawy do następnego sejmu, nawet nie chcieli o tym słyszeć. Jako że zapadał zmierzch, marszałek polecił przynieść pochodnie. Gdy służba wniosła na salę zapalone świece, awanturnicy oświadczyli, że tak nie godzi się sejmować, bo prawo tego zabrania, po czym, machając czapkami, rękami i chustami, wszystkie pogasili. Na polecenie marszałka wniesiono świece po raz drugi, ale owi krzykacze w ten sam sposób je „stłumili”. Szaleńcy twardo oświadczyli, że nie pozwolą radzić przy takim świetle i zatarasowali drzwi, aby nie dopuścić służby z nowymi. Zebrani siedzieli w ciemnościach do 22.00, aż marszałek Karwowski z wielkim żalem zamknął sejm sparaliżowany przez bezsensowny protest grupy warchołów. Nie ulega wątpliwości, że za zrywaczami stało stronnictwo Potockich będące na usługach dworu pruskiego. Tak została zaprzepaszczona oddolna inicjatywa poselska pod mądrym przewodnictwem marszałka z Podlasia dotycząca zwiększenia wojska i uchwalenia nań potrzebnych podatków.

Józef Geresz