Historia
Źródło: Pracownia Badań i Nadzorów Archeologicznych w Lublinie
Źródło: Pracownia Badań i Nadzorów Archeologicznych w Lublinie

Oczekiwania były większe

Modny kapelusz, rzadko spotykany krzyżyk i tajemnicza plakietka póki co muszą zaspokoić ciekawość pasjonatów historii. Światło dzienne ujrzały efekty badań archeologicznych na cmentarzu parafialnym w Żabiance.

Mieszkańcy gminy Ułęż każdego roku pamiętają o bohaterach sprzed 100 lat. Mocno sfatygowany betonowy nagrobek wciąż jest dla pokoleń świadectwem obecności na tym terenie obrońców ojczyzny. Informuje o tym tabliczka zamontowana przy grobie. Legenda legionistów sięga czasów Bitwy Warszawskiej. Według przekazów 16 sierpnia 1920 r. właśnie przez te okolice (Drążgów, Sobieszyn i Ułęż w stronę Żelechowa) w pogoni za wojskami bolszewickimi przemieszczał się kaszubski 65 Starogardzki Pułk Piechoty z 16 Pomorskiej Dywizji Piechoty. Żołnierze wchodzili w skład 4 armii wykonującej kontrofensywę znad Wieprza. Zgodnie z przypuszczeniami niektórzy z legionistów mieli polec w trakcie pościgu za wrogiem. Wielu miejscowych powtarzało, że ciała zabitych zostały pochowane na cmentarzu parafialnym w Żabiance. Pewności co do takiego przebiegu zdarzeń wciąż jednak do tej pory brakowało.

Aby rozwiać narosłe przez lata wątpliwości, sprawą zajęli się specjaliści Pracowni Badań i Nadzorów Archeologicznych z Lublina. W sierpniu ubiegłego roku na zaproszenie urzędu gminy w Ułężu przyjechali do Żabianki, by przebadać tajemniczą mogiłę. Zająć się problemem było warto. – Władze gminy nie posiadały informacji na temat danych osób pochowanych w interesującym nas grobie. Niestety również w księgach parafialnych brak jest kartek odnoszących się do okresu prawdopodobnego złożenia do grobu żołnierzy. Niepowodzeniem zakończyły się też prośby o uzyskanie informacji w powyższej sprawie w Archiwum Państwowym, w Instytucie Pamięci Narodowej oraz w lubelskim urzędzie wojewódzkim – wyjaśnia archeolog Edmund Mitrus.

Do podjęcia natychmiastowych działań skłaniał także zły stan grobu, a szczególnie cementowej płyty. Eksperci postanowili więc nie tylko przeprowadzić badania, ale i dokonać przy okazji niezbędnego remontu nagrobka.

 

Starannie wykonana krypta

Nadzieje na ciekawe odkrycia początkowo rosły. Po zdjęciu betonowej płyty, pod wierzchnią warstwą ziemi, archeolodzy natrafili na górną część ceglanego sklepienia. Jak się okazało, była to wykonana z czerwonej cegły murowana krypta. Jej wygląd wzbudził zainteresowanie. Ściany wieńczyło sklepienie, a w miejscu styku łuku sklepienia ze ścianami znajdowały się, po stronie zewnętrznej, niewielkie odsadzki. Również od strony zewnętrznej konstrukcja była zaopatrzona w trzy żebra (szerokości jednej cegły) umiejscowione po jednej w partiach szczytowych oraz jedno lekko przesunięte w kierunku zachodnim. – Podsumowując, krypta wykonana została dosyć starannie. A pozbawione sygnatur cegły mogą sugerować, że był to wyrób miejscowy – uważa E. Mitrus.

Po odsłonięciu całej krypty badacze postanowili przebić się do jej wnętrza. W tym celu rozebrali jedną ze ścian. Lecz to, co ukazało się ich oczom, nie było zbieżne z oczekiwaniami. W krypcie na ceglanej posadzce mieściły się szczątki tylko jednej trumny, w której spoczywało ciało mężczyzny.

 

Logo czy kosztowna ozdoba?

W chwili otwarcia grobu trumna i ciało zmarłego były już w stanie rozpadu. Pozostałości garderoby charakteryzowały się zaś znacznym wysuszeniem, co powodowało ich rozpad przy dotknięciu. Ale wydobyte artefakty archeolodzy postanowili przebadać.

Wnioski okazały się dość ciekawe, choćby w sprawie stosunkowo dobrze zachowanego filcowego kapelusza z czerwoną lub bordową tasiemką i kokardą. Według przypuszczeń był to popularny w latach 20 XX w., ale znany już od końca XIX stulecia, kapelusz typu Homburg.

Większą zagadkę stanowiły drobniejsze przedmioty. Jednym z nich był okrągły guzik. Być może stanowił pozostałość spinki albo fragment ćwieka trumiennego. Kolejny przedmiot to silnie skorodowany metal w kształcie łezki. Został zinterpretowany jako końcówka spinki mankietu.

Nie mniej interesująca okazała się mała, aluminiowa plakietka z literą „M” lub „W”. – Mogła stanowić logo producenta, któregoś z przedmiotów złożonych do grobu. Trudno jednak to potwierdzić – zauważa E. Mitrus. Z drugiej jednak strony może była to kosztowna ozdoba. Na taki trop wskazywałyby ceny aluminium, które w przed II wojną światową były znaczące.

 

Krzyż w zachodnim stylu

Warto jeszcze zatrzymać się nad jedynym znalezionym w grobie przedmiotem o znaczeniu religijnym. Jest nim niewielkich rozmiarów krzyż wykonany z czarnego drewna (być może hebanu) okutego miedzianą lub mosiężną blachą pokrytą w całości warstewką niklu. Jego pionowa belka ma długość 12, a pozioma – 6 cm. Na krzyżu umieszczona jest mosiężna postać Jezusa, również niklowana. Poniżej nóg znajduje się czaszka ze skrzyżowanymi piszczelami symbolizująca Golgotę. Na łączeniu belek mieści się zaś rozeta, nad którą widnieje wstęga z napisem „INRI”. Druga strona krzyża również jest ozdobna: wypełnia ją niklowana rozeta z koroną cierniową, wewnątrz której widnieje serce z płomieniem, przebite mieczem.

Zdaniem archeologów tego typu krzyże były popularne w zachodniej części Europy, ale ten z Żabianki wyróżnia się. – Przy jego produkcji zastosowano technologię niklowania elementów mosiężnych – zauważa archeolog. Biorąc to pod uwagę, prawdopodobnie figura została wykonana ok. 1920 r., wcześniej bowiem niklowanie mosiądzu było jedynie eksperymentem.

 

Gdzie szukać legionistów?

Po podsumowaniu badań naukowcy stwierdzili, że komora grobowa skrywa szczątki mężczyzny w wieku co najmniej 60-70 lat. Mógł być złożony do grobu już na przełomie XIX i XX w., ale prawdopodobnie nastąpiło to w latach 20 lub 30 XX w. Wskazują na to przedmioty znalezione w krypcie po jej otwarciu. Niestety zmarłego nie można w żaden sposób wiązać z wojskiem. Nie miał bowiem przy sobie żadnych elementów munduru itp. Jednymi znalezionymi przedmiotami były te o charakterze cywilnym. – Również wiek mężczyzny wyklucza, żeby mógł brać udział w walkach w 1920 r. i polec w ich trakcie – uważa E. Mitrus.

Co zatem stało się z domniemaną mogiłą legionistów? Jeśli rzeczywiście miejscowe opowieści o niej są oparte na prawdziwych wydarzeniach, nie znajduje się ona w tym miejscu. – Być może w wyniku przekształceń miejsc grzebalnych pamięć o jej lokalizacji uległa zniekształceniu. Niewykluczone, że może znajdować się pod którymś z nowszych grobowców. Należy również rozważyć możliwość, że żołnierze ci byli tu pochowani, ale np. po zakończeniu działań wojennych zostali przeniesieni w swoje rodzinne strony – podsumowuje archeolog.

 

Tomasz Kępka