Oczekiwanie na spotkanie
Jego poszczególne części różnią się od siebie, ale razem stanowią piękną, komplementarną całość. Uczą czekania, pokuty, świętowania i trwania przy Bogu w zwykłej codzienności. Rok liturgiczny w Kościele kontrastuje z tym, co obserwujemy w świecie. W pierwszym przypadku widoczne są ład i konkretne granice stawiane np. za pomocą dat. W świecie wszystko się pomieszało, stało się płynne i płytkie. Jeśli w Kościele przeżywamy Adwent, to nie wyprzedzamy niczego i nie śpiewamy kolęd, jeśli mamy Wielki Post, to nie śpiewamy Alleluja, które wybrzmi radośnie dopiero na Liturgii Paschalnej. W świecie jest inaczej.
Wszyscy dobrze znamy ten widok, gdy 3 listopada na sklepowych półkach stoją już mikołaje i bożonarodzeniowe dekoracje, a nieco później z głośników zaczynają się sączyć świąteczne melodie. Nie ma przerwy między jednymi a drugimi świętami ani czekania ze świąteczną ofertą choćby do grudnia.
To ma sens!
Kościół pozostaje przy swoich tradycjach. Tu wszystko dzieje się w swoim czasie, nic nie jest przyspieszane ani opóźniane. Ktoś może powiedzieć, że to nudne i przewidywalne. Oto wchodzimy w Adwent i znów będą roraty oraz rekolekcje, ponownie będziemy przychodzić do kościoła z lampionami, znów będziemy patrzeć na wieniec z czterema świecami. Nie, to nie jest nudne. To jest piękne! Tu też sprawdza się powiedzenie: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli znamy sens i wartość adwentowych zwyczajów i praktyk, jeśli wiemy i czujemy, z czyjego powodu ciągle je kultywujemy, to one nigdy nam nie spowszednieją. ...
Agnieszka Wawryniuk