Historia
Źródło: MSP w Dęblinie
Źródło: MSP w Dęblinie

Od dekady sławi biało-czerwoną szachownicę

Powstało w krótkim czasie, ale wciąż rozwija skrzydła i zachwyca miłośników lotnictwa z każdego zakątka kraju, a nawet z zagranicy. Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie świętuje w tym roku jubileusz 10 lat działalności.

Fenomen niewielkiej w porównaniu do innych liczących się muzeów placówki jest niespotykany. A świadczą o nim liczby. Wystarczyły dwa lata, by pomysł jej zorganizowania przekuć w rzeczywistość. Od tego czasu rokrocznie Muzeum odwiedza ok. 41 tys. osób. Tylko w weekendy w czasie wiosenno-letnim pojawia się nawet tysiąc zwiedzających. A oglądać jest co, bo na wystawie muzealnej znajduje się aż 10 tys. eksponatów, 70 statków powietrznych i wiele innych pojazdów związanych z lotnictwem. Wciąż rosnącego znaczenia muzeum nie byłoby bez osób w nie zaangażowanych. Z myślą o nich odbyła się uroczysta gala jubileuszu placówki. Obszerny hangar pomieścił wielu zasłużonych gości.

– Podziękowaliśmy założycielom, osobom, które współtworzyły pierwsze wystawy, naszym partnerom oraz byłym i obecnym pracownikom. Zaś sama gala zakończyła się uroczystym otwarciem wystawy jubileuszowej – wyjaśnia dyrektor MSP Paweł Pawłowski.

Wśród wystawionych nowości duże wrażenie robią pamiątki po słynnych pilotach: kpt. Żwirce i inż. Wigurze. – Mamy oryginalną kurtkę kpt. Żwirki, w której tragicznie zginął 11 września 1932 r. w Cierlicku (dzisiejsze Czechy). Równie ciekawym artefaktem jest puchar Żwirki i Wigury z challange;u, który wygrali w 1932 r. na zawodach w Berlinie – tłumaczy P. Pawłowski.

Jednak tym, co ostatnio zdominowało wizerunek muzeum, nie są wystawy, lecz oprawa jednego eksponatu. Chodzi o sztandar Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie. Chorągiew przekazał pilotom 16 lipca 1941 r. Naczelny Wódz gen. W. Sikorski. W 1992 r. powróciła do Polski i ostatecznie zasiliła Muzeum. – W tym roku z okazji 80 rocznicy nadania postanowiliśmy umieścić sztandar w nowej gablocie. Jest ciekawa, bo kształtem przypomina skrzydło spitfire’a. Jej szyba posiada 99% przezierności – zapewnia Pawłowski. Szklane cacko było niezwykle drogie. Kosztowało 300 tys. zł (60 tys. USD dołożyła firma Lockched Martin) i jest warte więcej niż wszystkie inne wystawowe gabloty razem wzięte.

 

W planach budowa hangaru

Patrząc na dzisiejszy wygląd placówki, nie sposób nie zafascynować się rozmachem i sprawnością, z jaką ja tworzono. Impuls wyszedł od gen. A. Błasika. W 2009 r. ówczesny Dowódca Sił Powietrznych wydał rozkaz powołania komitetu honorowego do utworzenia Muzeum Sił Powietrznych. Sama placówka została powołana do życia w 2011 r., a pierwsza wystawa otwarta już 26 sierpnia tego samego roku.

Ale początki wcale nie były łatwe. – Muzeum powstało na obrzeżach lotniska. Były tu zarośla. Z nich dopiero zostało wyodrębnione 4 ha terenów wojskowych i na bazie sali tradycji Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych utworzono muzeum, które istnieje do dziś – opowiada Pawłowski.

Od tamtego momentu placówka odnotowuje stały rozwój. Zaczęły w niej powstawać nowe obiekty. Dwa największe to: duży pawilon z przestronną salą ekspozycyjną, tarasem widokowym i częścią administracyjną oraz hangar o powierzchni 1352 m².

Dziś Muzeum cały czas się rozwija. Pomysłów nie brakuje. – Naszym krokiem ku przyszłości będzie budowa lekkich zadaszeń nad ekspozycją plenerową. Przykryją całą ekspozycję, a będą miały kształt skrzydła z głową orła. W planach jest również budowa ciężkiego hangaru z podziemiami, magazynami i parkingiem o powierzchni ok. 4 tys. m². Chodzi o to, abyśmy mogli schować w nim cenne eksponaty – zdradza P. Pawłowski. I dodaje, że kolejnym krokiem będzie budowa części pasa startowego, by przyjąć samolot Tu-154M, bliźniaczy do tego, który rozbił się w Smoleńsku.

Tomasz Kępka