Historia
Odgłosy wojny rosyjsko-tureckiej 1877 r.

Odgłosy wojny rosyjsko-tureckiej 1877 r.

W związku ze zbliżającą się wojną rosyjsko-turecką w szkołach podlaskich starano się przychylnie usposobić młodzież do polityki carskiej, nie rezygnując przy tym z zafałszowań historycznych.

W gimnazjum siedleckim na początku 1877 r. zdarzył się charakterystyczny przypadek. Na lekcji historii Rosji i powszechnej [historii Polski nie było w programie - przyp.] wykładowca Grigorij Solskij, Rosjanin, opowiadał, jak Kozacy, czyli mieszkańcy Rosji, pod dowództwem Sobieskiego odnieśli w 1683 r. zwycięstwo nad Turkami pod Wiedniem. Słysząc te słowa, Mikołaj Wojnow, syn pułkownika kozackiego, sierota wychowany po śmierci ojca przez przytułek prawosławny, odezwał się następująco: No, panie profesorze, dziś zbyt jawnie minąłeś się z prawdą, przypisując zwycięstwo pod Wiedniem Kozakom; wszak, pan wie, że my i inne książki oprócz podręczników czytamy i że tego rodzaju twierdzeniom pańskim wierzyć nie możemy.

Nauczyciel odpowiedział szczerze: „Panie Wojnow, co mnie każą mówić, ja mówię i to samo musisz mi pan powtórzyć na egzaminie, ale jak ja nie zabraniam panu czytać innych książek, lecz przeciwnie, do tego zachęcam, tak też nie zmuszam pana, byś wszystko, co z katedry mówię, brał za szczerą prawdę”.

W lutym 1877 r. zarządzono na Podlasiu pobór do wojska. Hr. Jadwiga Łubieńska zanotowała w swojej kronice: „Branka rekrutów z pominięciem przywilejów jedynaków i synów starszych, mobilizacja rezerwistów. Wzięto moc rodzin i mężów”. Branki przeprowadzone w guberni siedleckiej objęły łącznie kilkaset osób. Szkoda, że znamy jedynie okruchy tych zdarzeń… Wiadomo na przykład, że z Kolana, Jabłonia i Gęsi powołano 14 chłopców, ale to tylko część objętych poborem z powiatu radzyńskiego. Zachowały się również dane o kilku mężczyznach z powiatu konstantynowskiego, którzy walczyli potem na froncie bałkańskim. Jednym z nich był Florian Wawryniuk z Żurawlówki, innym rekrut Supruniuk z Kobylan koło Huszlewa.

Pod marcową datą 1877 r. K. Kraszewski z Romanowa zapisał: „W obecnej chwili około pół miliona wojska stoi nad Prutem – wojna na włosku wisi”. 24 kwietnia 1877 r. car Aleksander II wypowiedział wojnę Turcji. Wojska rosyjskie wkroczyły na teren Rumunii, która, zrzucając zwierzchnictwo tureckie, 21 maja ogłosiła niepodległość i sprzymierzyła się z Rosją. Mimo szeroko zakrojonej kampanii propagandowej głoszącej, że Rosja jest wyzwolicielką ludów, mieszkańcy guberni siedleckiej odmówili podpisania organizowanych przez władze gminne listów do cara popierających politykę Rosji. W Siedlcach doszło do konfliktu młodzieży gimnazjalnej z serwilistycznymi Żydami, którzy aprobowali posunięcia carskie i robili interesy na dostawach dla rosyjskiej armii. Uczniowie wybijali im szyby. Policja zatrzymywała ich i przyprowadzała do dyrektora szkoły, Rosjanina. Ten w przekonaniu, że zaczyna się rewolucja, nie mógł spać po nocach.

W czerwcu 1877 r. wojska rosyjskie przeszły Dunaj, a 7 lipca zdobyły przełęcz Szipka. Jednak już dzień później Rosjanie doznali pierwszej klęski pod Plewną, która spowodowała zatrzymanie ich ofensywy aż do końca listopada 1877 r. 18 lipca Rosjanie doznali drugiej porażki pod Plewną. Wieści o ich klęskach wzbudziły na Podlasiu sympatie protureckie. We wsiach powiatu bialskiego i konstantynowskiego chłopi, jakby w oczekiwaniu na zwycięską armię turecką i wyzwolenie Polski, dekorowali kolorowymi wstęgami o barwach narodowych słupy, krzyże i figury przydrożne. Dekoracje zrywane przez żandarmów wieszano na nowo. Na krzyżach przy drogach umieszczano też emblematy z napisem: „Wiara, Nadzieja, Modlitwa”. Policja uznała to jednak za narodowe hasło. Donosząc o dziesięciu aresztowanych, naczelnik zarządu żandarmerii siedleckiej pisał m.in.: „My widzimy, że wszędzie (z wyjątkiem jednego tylko przypadku aresztowania robotników w Białej, którzy mówili, że car wziął Polskę w dzierżawę jak Żyd karczmę) winnymi działania okazali się chłopi, tj. członkowie tej warstwy, spośród której najmniej można było się tego spodziewać”. Nie dodał tylko, że zatrzymani byli unitami. W notatce policyjnej zapisano, że Jan Kowalczyk ze wsi Żelizna koło Międzyrzeca informował swoich sąsiadów o pobiciu przez Turków 40-tysięcznej armii rosyjskiej, nie kryjąc przy tym nadziei na wyzwolenie Polski.

W sprawozdaniu z akcji zbierania datków materialnych na pomoc prawosławnym ofiarom wojny z Turcją gubernator siedlecki stwierdził m.in.: „W całej guberni siedleckiej nie było ani jednego przypadku dobrowolnej ofiary na rzecz chrześcijańskiej ludności Półwyspu Bałkańskiego, jak również na pomoc rannym i innym ofiarom wojny po stronie rosyjskiej”. Uczeń siedleckiego gimnazjum wspominał, że we wrześniu 1877 r., po nadejściu telegramu o zdobyciu Szipki i Plewny, w cerkwi siedleckiej odprawiono nabożeństwo dziękczynne, do udziału w którym przymuszono gimnazjalistów. Były to wiadomości fałszywe, bowiem do 2 sierpnia Rosjanie bronili jedynie przełęczy Szipka przed atakami tureckimi. Plewna skapitulowała dopiero 28 listopada 1877 r.

Na froncie bałkańskim walczyło wielu ludzi związanych z Podlasiem. Właściciel Rudzieńca koło Parczewa Mieczysław Łubieński był ordynansem rosyjskiego gen. Balmena. W czasie najkrwawszych bitew jeździł z depeszami. Twierdził, że w bitwie pod Starym Dubnikiem padło 10 tys. ludzi i słyszał chlupotanie krwi pod kopytami konia. Widział również rabunki i gwałty żołnierzy rosyjskich w Bułgarii, zwłaszcza na przełomie zimy 1877/78. Florian Wawryniuk z Żurawlówki został ranny i leżał w rosyjskim lazarecie frontowym, gdzie spotkał Polaka felczera. Józef Jagmin, który w 1831 r. walczył na Podlasiu w korpusie gen. Ramorino, w 1864 r. pod Suchowolą (Lisiowólką), a w 1877 r. dowodził legią polską przy armii tureckiej, został ciężko ranny w bitwie pod Kizilar i zmarł w tureckim szpitalu w Szumli.

Józef Geresz