Historia
Odgłosy wojny z Francji i zaburzenia 1871 r.

Odgłosy wojny z Francji i zaburzenia 1871 r.

Wielkie wrażenie na patriotycznej elicie Podlasia wywarła klęska Francji w wojnie z Prusami. Mieszkający we wsi Dziadkowskie w parafii Huszlew - późniejszy słynny historyk literatury - Ignacy Chrzanowski zapisał: „Na wiadomość o wzięciu Paryża ojciec mój upuścił gazetę, padł na kanapę w swoim gabinecie i zapłakał… [wiadomość była nieścisła - J.G.]. Podczas tej wojny, co wieczór, na 10 minut przed pójściem spać matka kazała mnie i Oleczkowi skubać szarpie, które przez biuro warszawskie szły do Paryża”.

Pod datą 27 stycznia 1871 r. Kajetan Kraszewski z Romanowa zanotował: „Dziś od ludzi dowiedziałem się, że jeździli jacyś agenci i za pozwoleniem władz najmowali ludzi do grzebania zabitych w wojnie we Francji. Z Włodawy ugodzono 14 ludzi, z których siedmiu wróciło, a druga połowa pomarła tam. Teraz zaś po miasteczkach naszych nawieziono do sprzedania setkami butów z pola bitwy we Francji z pobitych, których wiele nawet ślady krwi noszą na sobie”. Można dodać, że import ten realizowali żydowscy kupcy. Po dwóch miesiącach, gdy napłynęły przerażające wieści z francuskiej stolicy, właściciel Romanowa komentował: „W Paryżu wojna domowa okropna (…) wybuchło powstanie przeciw rządowi. Ustanowiła się tzw. komuna, czyli na czele rewolucji stanęli jacyś samozwańcy socjaliści i komuniści, którzy po prostu robią rewolucję czysto na wzór 1793 r. Kościoły pozamykane lub na koszary zajęte. Biskupi i księża w więzieniach, fabryki i zakłady rękodzielnicze komuna darowuje robotnikom tam pracującym! Prezent z kieszeni właściciela, który idzie z torbami – i to wszystko w ten sposób. Są to symptomata powszechnie rozgałęzionego spisku socjalnego złodziei i rzezimieszków, hołyszów”. Nawiązując do spekulacji na temat zaangażowania Żydów w handel odzieżą z pola bitwy, zapisał: „Było przed kilku tygodniami ogłoszone rozporządzenie rządowe zabraniające handlarzom sprowadzenia z zagranicy jakiej bądź rzeczy pochodzącej od wojsk lub z pola bitwy, bo chodziły wieści, że Żydzi sprowadzili tu masy ogromne obuwia, płaszczów i bielizny, które tam za darmo prawie nabywali, a tu najtaniej sprzedając, jeszcze mieli zarobek gruby…”.

Tymczasem na Podlasiu ponownie doszło do zaburzeń wśród unitów. Na początku roku 1871 bp Kuziemski bez zgody papieża złożył na ręce cara rezygnację ze swego urzędu. 16 marca wyszedł ukaz carski o zwolnieniu go z funkcji i wyznaczeniu na administratora unickiej diecezji chełmskiej ks. Marcelego Popiela, który przybył z Galicji jeszcze w okresie sprawowania rządów przez Wójcickiego i był zatrudniony jako nauczyciel religii. Dał się już poznać jako przeciwnik unii i zwolennik połączenia jej z prawosławiem. Wkrótce po mianowaniu wydał cyrkularz potwierdzający oczyszczenie liturgii unickiej z naleciałości łacińskich. Wieści o mianowaniu Popiela szczególnie wzburzyły wiernych z Hruda. Pamiętano tu jego wizytę przed kilku laty jako bezdusznego wizytatora. Krótko po jego wizycie aresztowano wtedy miejscowego proboszcza ks. Jana Terlikiewicza rzekomo za to, że zabronił śpiewu pieśni „Boże, chroń cara Aleksandra”. Teraz – niewątpliwie z inspiracji Popiela – postanowiono reaktywować butną, nieczynną parafię. 25 marca 1871 r. przybył do Hruda nowy paroch Jan Starosielec z dziekanem Mikołajem Kalinowskim i skłaniającym się ku polityce rządowej ks. Łukaszem Bobrowiczem z miejscowości Swory. Zgromadzeni przed świątynią parafianie oświadczyli przybyłym, że jeżeli usunięty ks. Terlikiewicz nie powróci do nich, to innego nie przyjmą. Pełniący rolę quasi-mediatora ks. Bobrowicz oznajmił: „Moi kochani, tak nie będzie, jak wy chcecie, lecz tak być musi, jak rząd chce i car rozkazuje”. Wtedy ktoś z ludu rzekł: „Wyście się panowie już odłączyli od Piotra i Chrystusa… Papież nie daje pieniędzy, za to wyrzekacie się go, ale za cesarskie pieniądze cara obwołujecie papieżem cerkwi i nas ciągniecie, abyśmy się wyparli wiary i naszej świętej katolickiej cerkwi… Nie narzucajcie nam schizmatyka, bo go do plebanii nie wpuścimy!”.

Po odjeździe delegatów przysłanych zostało ok. 200 kozaków [wg źródeł rosyjskich – 50 – J.G.] do parafii Hrud, którzy przez osiem tygodni ciągłego postoju i batożenia mieszkańców doprowadzili wieś do nędzy i kalectwa. Podobno kilka osób wkrótce po pobiciu zmarło. Pięciu gospodarzy, którzy wytrzymali kozackie nahajki, zabrano do bialskiego więzienia, a następnie wywieziono do Rosji. Byli to: Jozafat Połynka, Onufry Tomczuk, Piotr Tomczuk, Michał Tomczuk i Gabriel Szucki. Licząca 30 domów wieś musiała wystawić także za karę 607 furmanek [jeden gospodarz jeździł 20 razy – J.G.] i zapłacić kontrybucję drogą przymusowej licytacji.

Przysłanych z Galicji księży nie akceptowano również w innych parafiach. Nowy dziekan bialski ks. Porfiry Filewicz, przybywszy – celem pouczenia wiernych – do Piszczaca, usłyszał wiele gorzkich słów; omal go nie zlinczowano. Mieszkańcy Polubicz nie akceptowali też ks. Juliana Nasalskiego, przybysza z Galicji, i upominali się o ks. Mikołaja Charłampowicza, administratora z Woli Wereszczyńskiej.

21 września 1871 r. płk Mansfield, poseł brytyjski w Warszawie, meldował swemu rządowi o poważnych rozruchach unickich. Oprócz Hruda, Polubicz i Piszczaca zamieszki objęły parafie: Rozwadówka, Motwica, Ortel i Terespol. Tłumiło je wojsko, co z kolei spowodowało wyprawę aktywu unickiego do władz rosyjskich w Warszawie. W jednym z poprzednich odcinków – przy okazji biografii Pawluka – napisałem, że to on przewodniczył delegacji unickiej do namiestnika Berga. W rzeczywistości zdarzyło się to jesienią 1871 r. Berg wyśmiał delegatów, zarzucił im kłamstwo, a ich podróż zakwalifikował jako bunt. Zamknięto ich nawet do więzienia, ukarano chłostą, następnie odkonwojowano pod strażą do domów. Paszporty delegatów drogą służbową odesłano do wójtów gmin.

Józef Geresz