Odkłamać historię
Jak informuje prezes siedleckiego KoLibra Mateusz Paudyna, celem inicjatywy jest zwiększenie świadomości historycznej mieszkańców miasta i przyspieszenie procesu dekomunizacji przestrzeni publicznej, który mimo transformacji ustroju uległ stagnacji.
– Sprawa zmiany nazwy tej ulicy była już poruszana, ale nic z tego nie wyszło. Tymczasem Armia Czerwona pozostaje symbolem zbrodniczego systemu przeciw narodowi polskiemu. Dlatego czas skończyć z zakłamywaniem historii i traktowaniem radzieckich żołnierzy jak wyzwolicieli. Moja prababcia zginęła z rąk tych rzekomych wyzwolicieli – opowiada M. Paudyna. Stowarzyszenie KoLiber prowadzi ogólnopolski projekt pn. „Goń z pomnika bolszewika”.
Pismo do przewodniczącego
29 stycznia przedstawiciele organizacji złożyli na ręce przewodniczącego rady miasta Henryka Niedziółki pismo, w którym czytamy: „Działacze i sympatycy naszego stowarzyszenia oraz duża część mieszkańców miasta stanowczo sprzeciwiają się hołdowaniu zbrodniarzom komunistycznym, jakimi byli żołnierze Armii Czerwonej. Tego typu nazwa ulicy nie może mieć miejsca w Siedlcach, ponieważ jest to ciche przyzwolenie na zakłamanie historii istniejące w skali ogólnopolskiej, jak i lokalnej. Huczna i trwająca ponad 40 lat promoskiewska propaganda PRL głęboko wryła w świadomości Polaków mit o tzw. „wyzwoleniu” przez armię radziecką. Ma to odzwierciedlenie chociażby w zawartości merytorycznej podręczników do historii, które nie przeczą radykalnie tej propagandzie, a obowiązujący program nauczania kładzie nacisk na inne dzieje historyczne, aby ten wątek był jak najmniej poruszany na lekcjach”.
Obalić mit o „wyzwoleniu”
Działacze KoLibra przypominają, co przyniosło sowieckie „oswobodzenie”. „Na bagnetach czerwonoarmistów, zarówno 17 września 1939 r., jak i pod koniec wojny, wprowadzano totalitarny system komunistycznej dyktatury. Represje aparatu sowieckiego dotknęły 1,8 mln Polaków, w tym 200 tys. to ofiary śmiertelne. Szacuje się, że komunizm na całym świecie mógł pochłonąć nawet 170 mln ludzkich istnień. Łatwo to zobrazować poprzez wyobrażenie sobie liczby ludności Polski i pomnożenie jej 4,5 razy. Ponadto należy mieć na uwadze, że armia radziecka po tzw. wyzwoleniu nie wycofała się za Bug, tylko stacjonowała na terytorium PRL i była gotowa do użycia w każdej chwili, co oznacza, że ówczesna Polska nie była krajem wolnym, tylko okupowanym i zniewolonym, podobnie jak pod panowaniem III Rzeszy. Ważnym aspektem jest również to, że polska elita rządząca ustalała główne kierunki polityki zagranicznej i wewnętrznej w porozumieniu z Moskwą, a Ludowe Wojsko Polskie było podległe dowództwu Układu Warszawskiego w Moskwie. Proszę mieć na uwadze również fakt, iż socjalizm stalinowski był tak samo oparty na dorobku niemieckich ideologów, takich jak Karol Marks i Fryderyk Engels, co socjalizm Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników. Różnica tkwiła tylko w tym, że niemiecki socjalizm był narodowy, natomiast rosyjski międzynarodowy, co też było jedną z przyczyn nieuniknionego konfliktu między tymi bliźniaczymi ideologiami. Mimo podobieństw obu tych ideologii i ustrojów żadna ulica w Polsce nie nosi nazwy Wermachtu, a ulice takie jak Armii Czerwonej istnieją pomimo upadku komunizmu w Polsce” – czytamy w piśmie.
Inicjatorzy zmiany nazwy ulicy argumentują, że rosyjskich sołdatów nie tłumaczy fakt, iż walczyli z niemieckim okupantem, ponieważ – co podkreślają członkowie KoLibra – robili to w celu ponownego zniewolenia naszego kraju. „Nasz „przyjaciel Stalin”, propagandowy sojusznik, chciał wyzwolić Polskę spod niemieckiej okupacji, aby zrealizować własne zamiary imperialistyczne, po to, aby dołączyć do ZSRR kolejnego satelitę. Według propagandy PRL dał nam wolność, jednak prawda historyczna temu przeczy i należy o tym pamiętać. Jakby tego było mało, to oddziały partyzanckie, które zgłaszały się do Rosjan w celu podjęcia współpracy przeciw Niemcom, były rozbrajane, a ich członkowie represjonowani. Część polskiego podziemia zbrojnego, wiedząc, jakie zamiary ma ZSRR względem Polski, podjęło działania zbrojne przeciw jednostkom frontowym Armii Czerwonej oraz oddziałom NKWD, które również terroryzowały ludność cywilną. Ostatecznie mit wyzwolicielski i słuszność istnienia reliktu, jakim jest nazwa ulicy Armii Czerwonej obala fakt, że front niemiecki przesunął się z Siedlec w kierunku zachodnim w lipcu 1944 r., a daty zgonów większości żołnierzy radzieckich widniejące na nagrobkach cmentarza ulokowanego przy tej ulicy, są z miesięcy późniejszych. Świadczy to o tym, że Rosjanie ponosili śmierć nie w walce z okupantem, ale z polską partyzantką broniącą miejscowej ludności” – podkreślają.
Radni zajmą się sprawą
Stowarzyszenie proponuje nową nazwę ulicy – Ofiar Komunizmu. – Byłby to zasłużony hołd dla wszystkich poległych w walce z nowym okupantem i w masowych mordach, dla represjonowanych poprzez katowanie w więzieniach NKWD czy UB, a także wcielanych przymusowo do Armii Czerwonej oraz zsyłanych na Syberię i do gułagów – tłumaczy M. Paudyna, dodając, że nowa nazwa mogłaby być również oddaniem czci niewinnym rosyjskim żołnierzom frontowym, którzy często w bardzo młodym wieku byli wcielani przymusowo do armii i zmuszani do podboju Polski pod groźbą śmierci z rąk NKWD. – Szacuje się, że po przejęciu władzy przez komunistów w Rosji zginęło ok. 10 mln żołnierzy rosyjskich na różnych frontach. Ich też należy zaliczyć do ofiar ideologii komunistycznej – zaznacza prezes siedleckiego stowarzyszenia. Jego członkowie mają nadzieję, że radni ze zrozumieniem podejdą do tematu i przychylą się do prośby działaczy i mieszkańców miasta. Liczą także, że sprawa szybko znajdzie pozytywny finał. – Zwłaszcza, że przy ul. Armii Czerwonej nie ma zamieszkałych domów. W związku z tym zmiana nazwy nie przysporzy mieszkańcom miasta żadnych problemów finansowych i formalnych związanych z koniecznością wymiany dokumentów na nowe – zauważa M. Paudyna.
Podczas ostatniej sesji siedleckiej rady miasta, która odbyła się 31 stycznia, samorząd nie ustosunkował się do inicjatywy KoLibra. Być może sprawa zmiany nazwy ulicy znajdzie się w lutowym porządku obrad.
MD