Kultura

Odkrywają utraconą historię

Obok Marii Konopnickiej, Elizy Orzeszkowej czy Gabrieli Zapolskiej żyły i tworzyły - z równie dużymi sukcesami - także inne kobiety, o których świat nie pamięta.

Dziś - dzięki projektowi „Zapomniane pisarki polskie - odkrywanie utraconej historii” - możemy usłyszeć o nich na nowo. Szukanie informacji, łączenie literackich kropek, wiązanie faktów w całość - wszystko, z czym mają do czynienia w trakcie realizacji projektu, jest jak prawdziwe śledztwo. Stoi za nim grupa pracowników i studentów Uniwersytetu w Siedlcach, dla której przywołanie sylwetek wielu pisarek, poetek stało się wyzwaniem. Pracami kieruje dr Beata Walęciuk-Dejneka, profesor uczelni, dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych. Jej zainteresowania od wielu lat skupiają się m.in. wokół tematyki i problematyki kobiecej w literaturze, głównie XIX i XX w.

Dwie kolejne osoby z zespołu to jej magistrantki: Barbara Bandzarewicz oraz Wiktoria Świętuchowska, badające właśnie to zagadnienie pod kątem prac doktorskich. W zespole są również m.in. dr Ewa Kozarska z Biblioteki Głównej UwS oraz Thorin Danielsen z USA, który także studiuje na siedleckiej uczelni.

 

Wykształcone i wszechstronne

Dzięki gromadzonym informacjom możliwe będzie szersze spojrzenie na wkład polskich pisarek w dzieje regionu, kraju, kulturę. To nie tylko biogramy – budowane często zupełnie od nowa, bo o wielu z nich nie ma żadnych informacji, ale też archiwalne zdjęcia, przegląd ich twórczości. Zdigitalizowane zasoby odkrywają zaginioną historię kultury, pokazują codzienność kobiet, które z powodzeniem łączyły codzienne obowiązki z pasją, jaką były dla nich literatura, sztuka, a także działaniami na rzecz społeczeństwa. To także – jak wskazują autorzy projektu – punkt wyjściowy do dyskusji: co wpływało na to, że jedne z kobiet zapisały się na kartach polskiej literatury, a inne nie? Zaproszeni do niej są wszyscy: pracownicy oświaty, nauczyciele, działacze kultury, bibliotekarze i nie tylko. – Chcemy rozmawiać i pogłębiać temat – mówią pracownicy siedleckiego uniwersytetu.

Wśród 40 sylwetek, jakie znajdują się na stronie: zapomnianepisarkipolskie.uws.edu.pl, jest m.in. Faustyna Morzycka – dziś bardziej znana jako „Siłaczka” Żeromskiego, bo to o niej pisał w swoich „Dziennikach”. Ta nauczycielka, działaczka oświatowa, mniej zapamiętana została jako literatka, a ma w swoim dorobku całkiem sporo publikacji. Równie ciekawa jest sylwetka jej matki. Maria Obuchowska-Morzycka – jak na swoje czasy – była osobą bardzo nietypową, bo walczącą o prawa kobiet. Pisała pamiętnik, z którego dowiadujemy się o jej życiu, w tym zesłaniu na Sybir za udział męża w powstaniu styczniowym. Maria Szpyrkówna z kolei była powieściopisarką i poetką, reportażystką, publicystką, autorką wierszy, powieści i opowiadań dla dzieci i młodzieży. Redagowała czasopismo „Nasza Praca” (organ Koła Polek), w latach 1920-1922 przebywała w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, wzięła udział w organizowaniu pierwszego konsulatu polskiego w Chicago. Po powrocie do Warszawy współpracowała z „Bluszczem”, prowadziła rubrykę społeczną poświęconą problemom kobiet. Bibianna Moraczewska – siostra słynnego Jędrzeja – również dała się poznać jako działaczka polityczna i społeczna, patriotka i organizatorka życia publicznego, ale też literatka, autorka kilku utworów zamieszczonych na łamach „Dziennika Domowego”.

 

Małe i duże śledztwa

Na stronie projektu zamieszczone są krótkie biogramy pisarek oparte na dostępnych informacjach oraz ich źródła. – Skupiamy się tylko na aspekcie strony pisarskiej, bo często te kobiety zajmowały się wieloma innymi rzeczami. Czasem zastanawiam się, skąd one miały na to wszystko czas… – mówi dr E. Kozarska. To żmudna praca, bo opierająca się na ciągłych poszukiwaniach, takie literackie śledztwo, by się do czegoś dokopać: czasem są trzy daty, czasem żadnej – zdradza kulisy pracy, wskazując, że pomocne są wszelkiego rodzaju opracowania, utwory wydane zagranicą, bibliografie, podcasty – tam, gdzie dana bohaterka już zaistniała. – Chcemy popularyzować w społeczeństwie te wyjątkowe i wybitne kobiety: z różnych warstw społecznych, o różnym doświadczeniu życiowym – podkreśla B. Walęciuk-Dejneka, podkreślając, że warto o nich mówić i promować działalność literacką kobiet, które nie doczekały czasów, gdy panie otrzymały większe prawa. – Musimy przywracać ich miejsce w historii literatury, bo to pozwoli szerzej i bardziej świadomie korzystać z dziedzictwa, jakie nam pozostawiono – tłumaczy.

Część z pisarek ma silne związki z naszym regionem. To m.in. tłumaczka dzieł Juliusza Verne’a – Joanna Belejowska. – Dopiero nad nią pracujemy, ale już wiemy, że w 1892 r. napisała książkę o grafologii, co było novum jak na tamte czasy – zauważa dr E. Kozarska, wyliczając kolejne jej działalności: tłumaczyła historię Kościoła, kierowała pracą „Tygodnika Miód i Powieści” – ona była „od roboty”, a stanowisko redaktora zajmował mężczyzna. Jest pochowana w Wilczyskach (gm. Wola Mysłowska) – o odnowieniu jej nagrobka pisaliśmy trzy lata temu („Echo Katolickie, 28/2021).

Inna z zapomnianych – Zofia Cieszkowska – była powieściopisarką z całkiem bogatym dorobkiem, pracowała w liceum im. B. Prusa w Siedlcach. Maria Migowa pochodziła z rodziny znanego fotografa Ganzwola, a Maria Przewóska urodziła się w Siedlcach.

 

Każdy sygnał jest ważny

– Nasz projekt to przykład współpracy ze środowiskiem pozaakademickim – podkreśla B. Walęciuk-Dejneka, zwracając uwagę, jak ważne jest wychodzenie z nauką poza mury uczelni. – Chcemy upowszechniać wiedzę, popularyzować ją, dzielić się nią z innymi – dodaje, przyznając, że być może na spotkaniach, podczas których opowiadają o zapomnianych pisarkach polskich, znajdzie się ktoś, kto będzie miał wiedzę o którejś z nich. Wspomina przy tym sylwetkę Mieczysławy Łuczyńskiej. – Nie wiedziałyśmy o niej nic – przyznaje B. Walęciuk-Dejneka. – Trafiłam na nią, przeglądając materiały w Bibliotece Narodowej: są jej książki, ale o niej nie było żadnych informacji. Jednak przypadkiem dowiedzieliśmy się o izbie pamięci w Mszczonowie i okazało się, że zachowały się książki, gablota z jej twórczością, rękopisy – wylicza, zwracając uwagę, że to przykład jednej z tych osób, które zostały wyklęte z uwagi na cenzurę PRL-u. – Zachował się dom, w którym mieszkała, kilkadziesiąt powieści. Budowaliśmy jej biogram na zebranych tam informacjach – dodaje. A dr E. Kozarska wskazuje na sylwetkę Anny Grudzińskiej, ps. Znicz. – Jestem zdumiona jej działalnością, była nauczycielką, jedną z pierwszych osób, która zainteresowała się psychologią dziecka – opowiada, dodając, że była ona wielokrotnie cytowana w innych publikacjach, w tym tych ukazujących się w USA, wiele osób powoływało się na jej prace, badania. – A my nie wiemy o niej nic – przyznaje, wyrażając nadzieję, że im więcej osób trafi na stronę: zapomnianepisarkipolskie.uws.edu.pl, tym większa szansa, że ona i jej podobne kobiety zostaną przywrócone pamięci. – W każdej bibliotece znajduje się część zbiorów nieopublikowanych, niezdigitalizowanych, szczególnie z tego okresu – tłumaczy i dodaje, jak ważny jest każdy trop, bo czasem lokalni pasjonaci kultury czy historii potrafią dysponować ciekawą wiedzą. – Może ktoś coś wie i uzupełni naszą – dodaje z nadzieją, że to, co zostało zniszczone m.in. przez cenzurę PRL-u, uda się przywrócić.

JAG