Historia
Odłożone i poniechane zamiary 6-7 kwietnia 1831 r.

Odłożone i poniechane zamiary 6-7 kwietnia 1831 r.

4 kwietnia 1831 r. Leon Drewnicki, setnik Straży Bezpieczeństwa i d-ca oddziału z brygady gen. Andrychiewicza operujący w rej. Kamieńczyka, zdobył na Rosjanach sporo beczek soli, mąki, kaszy, grochu i owsa.

5 kwietnia otrzymał od swego przełożonego rozkaz, aby to wszystko dostawił pod konwojem do Liwa, bo w tej miejscowości bieda i nie ma żywności. Gdy Drewnicki kazał sołtysowi wyznaczyć podwody, zaznaczając, że na każde dziesięć furmanek woźnice dostaną jako nagrodę jedną beczkę soli, sołtys uradowany oświadczył: „Ze swoimi aż miło, nie tak jak z rabusiami Moskalami, bo nam nigdy garstki soli nie dali i ciągle nas z furażem do obozu gonili”. Zdumiony Drewnicki wspominał: „Wkrótce włościanie zjechali i aż kłócili się między sobą. Każdy chciał być pierwszy na wóz ładować”. Ochoczo zabrali cały magazyn i powieźli do Liwa. Po tej akcji setnik przybył do Kamieńczyka i objął komendę nad oddziałem 100 kosynierów tam pozostających.

Tymczasem zapowiadana na 5 kwietnia polska wyprawa na Siedlce nie doszła do skutku. W południe tego dnia przybył gen. Prądzyński z Wodzem Naczelnym do Latowicza, gdzie zaczęły już nadchodzić oddziały tzw. grupy obchodzącej w 1 i 3 DP oraz pułk ułanów i artyleria. Wieczorem miały one ruszać na Wodynie. Nagle przed wieczorem gen. Skrzynecki, pełen niepokoju, nakazał wstrzymać wykonanie planu, tłumacząc, że przed podjęciem ostatecznej decyzji chce go jeszcze raz przedyskutować z gen. Chrzanowskim, którego w tym celu zaproszono do Latowicza.

Na zaniechanie Wodza Naczelnego wpłynął raport gen. Skarżyńskiego, który donosił o wzmocnieniu się n-pla pod Żelechowem i pisał o ostrzelaniu go przez 20 dział rosyjskich. To ostatnie zdanie utwierdziło gen. Skrzyneckiego o silnym ruchu Dybicza i całej armii rosyjskiej i podziałało na niego paraliżująco. Rano 6 kwietnia w Latowiczu, drewnianym miasteczku otoczonym wtedy bagnami, stawami i dwoma korytami bagnistej rzeki Świder, zgromadziła się już silna grupa obchodowa, która miała ruszyć na VI korpus gen. Rosena. Gen. Łubieński nad Kostrzyniem czekał na rozkaz, aby iść szosą brzeską na Siedlce, a gen. Skarżyński miał osłaniać całą operację od strony Żelechowa i prowadzić rozpoznanie we wszystkich możliwych kierunkach. Gen. Giełgud stanął w rej. Siennicy i nad Świdrem również z zadaniem osłony. Niestety rano gen. Chrzanowski przybywszy na naradę ostro skrytykował plan Prądzyńskiego jako niebezpieczny i zbyt skomplikowany, co przyczyniło się do zablokowania polskiej ofensywy na dwa dni. Tego dnia wieczorem Leon Drewnicki pod Kamieńczykiem wziął do niewoli kilkunastu huzarów rosyjskich z dwoma furgonami. Na tych wozach wieźli tabakę pruską z Ciechanowca do Brańszczyka, gdzie stały dwa szwadrony huzarów, które ubezpieczały Korpus Gwardii W.Ks. Michała, rozmieszczony na północ od Ciechanowca. Wzięty do niewoli podoficer tych huzarów, oznajmił, że nie tylko na Litwie i Żmudzi, ale także w Puszczy Białowieskiej wybuchło powstanie. Rzeczywiście w tej Puszczy, w tzw. Żubrowym Kącie, zebrało się ok. 300 zbrojnych, przeważnie polskich ochotników z Białegostoku, Wołkowyska, Prużan, a nawet z Brześcia. Złożyli oni przysięgę, że będą walczyć o wypędzenie z Polski od wiecznego wroga i nie tylko uzupełniali uzbrojenie – kując kosy i odlewając kule, ale przechwytywali carskie podwody z zapasami, rozbrajali maruderów i inwalidów. Wydaje się, że walczący na Podlasiu powstańcy mieli poparcie okolicznej ludności. Gdy chłopu z okolic Kamieńczyka, który dał znać, że rosyjscy huzarzy nocują w karczmie, ofiarowano potem 100 zł, nie chciał ich przyjąć, mówiąc, że przecież jest Polakiem. Pamiętnikarz L. Drewnicki zapisał znamienne zdanie: „Lud biedny pogardza pieniędzmi, niesie swoje życie na śmierć za obiecaną wolność”.

6 kwietnia feldmarsz. Dybicz rozpoczął koncentrację swych oddziałów do ofensywy na Siennicę. Przede wszystkim wymienił dowódcę Straży Przedniej pod Żelechowem. Na miejsce gen. Łopuchina mianował energicznego gen. Gorczakowa i nakazał mu rozpoznanie na północ. Większa część I Korpusu gen. Pahlena stanęła w Kłoczewie, grenadierzy, gwardia W.Ks. Konstantego i artyleria rezerwowa na północ od rzeki Okrzejki, III Korpus rez. kawal. w Wylezinie, a kwaterę główną przeniesiono z Ryk do Okrzei. Oddziały polskie biwakowały bezczynnie nie tylko w rej. Latowicza, ale i w rej. Siedlec, gdzie z jednej strony Kostrzynia stał d-ca II Korpusu jazdy gen. Łubieński, a z drugiej strony – rosyjski gen. Geismar. Nad uwiecznieniem wątpliwych sukcesów gen. Łubieńskiego, a raczej nad artystyczną dokumentacją żołnierskiego życia na biwaku trudził się tu specjalnie ściągnięty z Paryża słynny malarz batalista Vernet.

Tymczasem korzystając z bezczynności, polskiej d-ca rosyjskiego VI Korpusu gen. Rosen ruszył tego dnia z czterema pułkami huzarów i ułanów (razem 21 szwadronów, łącznie ok. 3 tys.) i ośmioma działami artylerii konnej z Siedlec przez Domanice, Różę, Seroczyn i nawiązał zerwaną (przez gen. Chrzanowskiego) łączność z feldmarsz. Dybiczem w Stoczku Łukowskim. Spotkał tam oddział z grupy gen Gorczakowa. 7 kwietnia do feldmarsz. Dybicza nieoczekiwanie zgłosił się główny intendent jego armii i zameldował mu, że po obliczeniu zapasów żywności i furażu doszedł do wniosku, iż wystarczy tego najwyżej na dwa lub trzy dni, a na rekwizycję liczyć niepodobna. Ponadto jeszcze tego dnia feldmarszałek otrzymał wiadomość o wybuchu powstania w Guberni Wileńskiej, co utrudniało, a nawet przecinało jego łączność z Petersburgiem. W tej sytuacji ofensywa na północ przeciwko Polakom stanęła pod znakiem zapytania.

Józef Geresz