Odnaleziona przez Boga
Potem, w czasie terapii, trzymając w dłoni różaniec, prosiłam: „Matko, nie wypuszczaj mnie ze swoich rąk”. Dziś wiem, że Ona nie zapomina o swoich dzieciach. Wspomnienia z dzieciństwa? Zaczyna od tego, że jako mała dziewczynka, przychodząc z mamą do kościoła, zawsze siadała w tym samym miejscu, z którego widziała obraz Jezusa Miłosiernego. Oczywiście w tamtym czasie nie wiedziała nic o Faustynie ani o koronce. - Wystarczyło, że Jezus patrzył na mnie z tego obrazu. Nie spodziewałam się, że spotkam Go żywego i prawdziwego - zaczyna swoją opowieść Sylwia. Mówi o ojcu alkoholiku oraz domu pełnym przemocy i przekleństw. - Byłam świadkiem takich sytuacji, jakich nie powinien oglądać żaden człowiek, a tym bardziej dziecko. Tata bił i wyzywał mamę od najgorszych. Mnie nie wyklinał, ale nieraz powtarzał, że jestem taka sama jak matka. To się na mnie mocno odbiło.
Nieraz z mamą uciekałyśmy z domu. Nie miałam w nim warunków do nauki – wspomina Sylwia. Jakby tego było mało, w szkole doświadczała prześladowań ze strony rówieśników. Zawsze czuła się gorsza, odrzucona, pozostawiona sama sobie. Nie znalazła wsparcia w mamie, która przecież sama bardzo cierpiała z powodu tego, co działo się w rodzinie.
Z deszczu pod…
– Nikt nie pokazał mi mojej wartości. Nikt nie powiedział, że jestem ważna, potrzebna i utalentowana. Na doznawane przemoc, biedę i brak wsparcia zaczęłam odpowiadać buntem. Przestałam interesować się nauką, choć byłam zdolna (tak mówiły nauczycielki). Czułam, że wszystko, co we mnie dobre, jest gaszone. Próbowałam budować relację z tatą, ale on nie chciał mieć ze mną normalnego kontaktu. To mnie – jako kobietę – bardzo bolało. W okresie nastoletnim zaczęłam po swojemu szukać miłości i pocieszenia, oczywiście we wszystkim, co niedozwolone. ...
AWAW