Historia
Odpowiedź cara na list z Siedlec

Odpowiedź cara na list z Siedlec

Na 18 kwietnia 1831 r. marszałek Sejmu wezwał do Warszawy wszystkich posłów w celu zebrania się tzw. wielkiego kompletu sejmowego.

Niektórzy posłowie podlascy przybyli nań aż z Siedlisk k. Krakowa, jak Ignacy Wężyk, jego brat Franciszek czy właściciel Nepli Kalikt Mierzejewski. 

Gdy się Sejm zebrał, zaczęły się spory i kłótnie o ustawę nadającą chłopom z dóbr rządowych prawo własności, przygotowaną przez tzw. mały komplet posłów. Niektórzy zarzucali przybywającym kolegom, że są przybyszami, którzy w złej dobie opuścili grono sejmujące, teraz więc nie maja prawa potępiać owocu prac tych, co zostali na miejscu.

Doszło do rozdźwięku nawet wśród posłów podlaskich. Poseł żelechowski J. Lelewel był za oczynszowaniem wszystkich włościan, poseł bialski I. Wężyk zajmował stanowisko niezdecydowane, T. Jasieński – poseł włodawski i J. Jezierski – poseł garwoliński byli przeciwni uwłaszczeniu i czynili zarzuty małemu kompletowi, że śmiał się zajmować rzeczą, której mu konstytucja poruszać nie pozwalała. Ostatecznie sprawa uwłaszczenia chłopów została odłożona na później.

Sytuacja na froncie była w miarę stabilna. 18 kwietnia gen. Tomasz Łubieński pisał spod Bojmia: „Dają mnie znać, że nieprzyjaciel się cofa. Każę go razić armatami i dostaję rozkaz od NW gonić za nim. Bogu dzięki, tylko z wielką przezornością to czynię, bo dalszy rozwój wypadków dowodzi, że n-pl tylko udawał, ażeby nas za sobą pociągnąć i zaraz ukazał się w wielkiej liczbie. Miałem tylko 9 ludzi zabitych i rannych, byliśmy pod bronią przez cały dzień i całą noc… Czas jest bardzo niezdrowy, mamy dużo wypadków diaryj i febry… Ale cholera morbus, którą nas straszyli, jeszcze pomiędzy nami się nie ukazała lub przynajmniej jest bardzo słabą”.

Dokładnie nie wiedziano, że po stronie przeciwnej armia rosyjska przeżywała poważne trudności. 19 kwietnia feldmarszałek Dybicz pisał do cara z Siedlec o trudnościach w zaopatrzeniu. Wprawdzie wysłał do Brześcia 450 furgonów pułkowych i kilkadziesiąt ruchomych parków artyleryjskich oraz 1500 furmanek chłopskich po zboże i furaż, ale nie zdążyły jeszcze powrócić. Z powodu redukcji racji żywnościowych jego żołnierze otrzymywali porcje niemal głodowe. Mięso wydawano rzadko, a sucharów tylko ¾ funta dziennie na osobę. Gorzej było z końmi, którym racje paszy ograniczono do połowy. W wielu pułkach prawie połowa koni padła. Aby zdobyć obrok dla wierzchowców, żołnierze rozbierali nawet dachy słomiane.

Ale najgorsze dopiero się zaczynało. Wojska rosyjskie przywlokły na Podlasie cholerę. Ówczesny poeta powstańczy proroczo napisał: „Anioł czarnego skonu podnosi się na rozkaz Boży, aby naukę dać przez śmierci słowa. Uderza najpierw w carskie szeregi, za to, że piekieł spełniają rolę, później uderzy w trzodę narodów”. Oprócz cholery zaczęły grasować gorączka tyfoidalna, zgniła febra, biegunka i inne choroby. Szpitale w Siedlcach, Międzyrzecu, Białej, Brześciu i innych miastach były przepełnione chorymi. We wspomnianym liście z 19 kwietnia Dybicz pisał do Mikołaja, że dziennie było 80-100 wypadków zachorowań. Służba zdrowia nie mogła sprostać zadaniom, brak było lekarzy, lekarstw i niezbędnych środków, by zapobiec się szerzeniu epidemii. Ofiarą jej padała także ludność cywilna. Aptekarz międzyrzecki K. Eichler wspominał: „Co do cholerycznych mieszkańców miasta były symptoma co i u wojskowych, nie poprzedzona laksa i wymioty, stygnięcie ciała, siność na rękach i twarzy raptowna, gwałtowne skurcze, otwarte źrenice, w nich krew obrócona w galaretę”. Międzyrzec wyglądał jak miasto umarłych. Rosyjskich transportów wojskowych nie kierowano przez „zadżumione” Siedlce. 20 kwietnia wywiad polski dowiedział się o zmuszaniu ludności cywilnej z okolicznych wsi do pracy przy budowie umocnień pod Siedlcami i upadku ducha wśród żołnierzy rosyjskich w zgrupowaniu gwardii W.Ks. Konstantego w rej. Łukowa. Linia demarkacyjna wolności przebiegała niemal na granicy Podlasia. Tego dnia armia polska ugrupowana była następująco: w Borowiu między Stoczkiem a Siennica stanął korpus gen. Paca, w Kuflewie przebywał oddział płk. Dembińskiego, w Cegłowie 2 DP gen. Giełguda, w Bojmiu II korp.kaw. gen. Łubieńskiego, między Groszkami i Zawadami część 4 DP gen. Milberga, w Kałuszynie sześć baonów płk. Ramoriny z dziesięcioma działami, w Jędrzejowie i Miński III korpus kaw. gen. Skarżyńskiego, w Suchej bryg. piech. płk. Zawadzkiego, w Liwie gen. Umiński. Kwatera Główna znajdowała się w Jędrzejowie.

Mimo przejściowego spokoju na głównym froncie, w różnych miejscach toczyła się tzw. mała wojna. Np. 20 kwietnia gen. Pac na krótko zajął Stoczek Łukowski. W nocy z 20 na 21 kwietnia, na pół godziny przed świtem, pod Sokołowem dwa szwadrony 1 p.uł. i 3 psk. pod d-wem mjr. Sulejowskiego zaskoczyły rosyjski patrol złożony z 1½ szwadronu strzelców konnych. Szarża Rosjan zakończyła się niepowodzeniem. Stracili 42 zabitych w tym dwóch oficerów, a 178 żołnierzy dostało się do niewoli, w tym sześciu oficerów. Sukces ten podniósł morale żołnierzy grupy gen. Umińskiego. 21 kwietnia Mikołaj I otrzymał list od Dybicza pisany z Siedlec 14 kwietnia, m.in. o bitwie pod Iganiami. I oto cesarz, ten zimny autokrata i samodzierżca, po raz pierwszy zachwiał się w swej nieugiętości. Jeszcze tego samego dnia odpisał do feldmarszałka do Siedlec, podtrzymując go na duchu, ale sam był bliski rozpaczy. Pisał m.in.: „Przecież Rosjanie nie mogą być zawsze bici przez Polaków! Doświadczenie wieków to wykazało! Bóg nam pomoże raz jeszcze to udowodnić. Odwagi, wytrwałości!”. W rzeczywistości car sam stracił nadzieję na wygranie wojny i powziął zamiar nowego podziału Królestwa Polskiego między Rosję, Prusy i Austrię.

Józef Geresz