Diecezja
Źródło: WAJ
Źródło: WAJ

Odszedł kapłan wielkiego formatu

Byłeś nie tylko kapłanem, ale przede wszystkim człowiekiem o ogromnej wrażliwości i oddanym sercu. Byłeś wielkim nauczycielem, uczyłeś nas najtrudniejszego przedmiotu, który nosi nazwę życie - takimi słowami żegnał zmarłego 2 stycznia ks. kan. Jana Romaniuka starosta rycki Stanisław Jagiełło.

Msza pogrzebowa zgromadziła 4 stycznia w kościele parafialnym Chrystusa Miłosiernego w Dęblinie rzesze parafian. Na uroczystości przybyli też: ordynariusz diecezji siedleckiej bp Kazimierz Gurda i bp radomski Henryk Tomasik, 110 księży z różnych zakątków diecezji, władze samorządowe, służby mundurowe, poczty sztandarowe, młodzież. Wartę honorową przy trumnie pełnili żołnierze sił powietrznych.

Eucharystii przewodniczył bp K. Gurda, który w homilii powiedział m.in., że uczestnicy pogrzebu zgromadzili się w kościele, aby dziękować Bogu za osobę śp. ks. Jana, za dobro, które we współpracy ze swym Panem uczynił przez 36 lat posługi kapłańskiej i 59 lat życia. – Gromadzimy się także i po to, by prosić Boga o zbawienie – mówił biskup

Ks. Jana pożegnali mieszkańcy Dęblina, gdzie przez 12 lat był proboszczem parafii pw. Chrystusa Miłosiernego. Tam zbudował mocne więzi z wiernymi, władzami miasta i stacjonującym w nim garnizonem wojska. Motywem tego zaangażowania była budowa nowego kościoła. Temu zadaniu śp. ks. Jan oddał się całkowicie.

Niedokończone dzieło

Także w ostatnim, trudnym czasie choroby nie zrezygnował z pracy przy świątyni. – Jako dobremu gospodarzowi bardzo mu zależało, by dokończyć te prace, które zostały rozpoczęte. Pomagali mu w tym jego parafianie. Niestety nie dane było śp. ks. Janowi zobaczyć swojego dzieła w pełni, ale potrafił się cieszyć tym, co udało się dokonać. Śp. ks. Janie, pragnę ci podziękować za podjęcie tego trudnego zadania. Zapewne twoja praca, twoja choroba, twoje cierpienie zostały w to dzieło włączone – dziękował zmarłemu kapłanowi biskup.

Wiele ciepłych słów pod adresem ks. Jana powiedziała również burmistrz Dęblina Beata Siedlecka. – Towarzysząc ks. kanonikowi w jego ostatniej drodze, dziękujemy za wszystko: duchowe wsparcie, posługę kapłańską oraz trud, jaki włożył w rozwój parafii, zostawiając po sobie wspaniałą pamiątkę: budynek kościoła – podkreślała.

– W swoim gorliwym i ofiarnym kapłańskim posługiwaniu zdobyłeś ks. Janie wielu przyjaciół. Dziś wielu z nich jest przy tobie, by prosić Tego, który dał ci życie, dał ci też udział w chwalebnym zmartwychwstaniu. My, koledzy złączeni jednym dniem święceń kapłańskich, prosimy cię wspólnoto Chrystusa Miłosiernego, pamiętaj w modlitwie o ks. Janie – prosił ks. kan. Antoni Przybysz.

Nasz bohaterze

Za posługę kapłańską dziękowała zmarłemu także przedstawicielka rady parafialnej. – Miałeś wielki dar działania na rzecz naszej parafii i ojczyzny. Nie uląkłeś się, bohaterze, przed podjęciem trudu budowy naszego kościoła. Włożyłeś wszystkie siły, zdolności, cały poświęciłeś się nam, ale najbardziej Jezusowi. Byłeś Jemu bardzo wierny. Nasz nadzwyczajny kapłanie, rada parafialna chce powiedzieć ci w imieniu całej wspólnoty, że wciąż jesteśmy z tobą, a ty jesteś z nami. Zapewniamy, że twoje imię będzie zawsze przypominało nam twoje dzieła, spośród których największe budowałeś w naszych sercach – dodała.

Na ręce bp. K. Gurdy kondolencje przekazał delegat ds. duszpasterstwa rolników przy Konferencji Episkopatu Polski bp Edward Białogłowski.

Z pokorą i ufnością

Ciężką chorobę przyjmował z pokorą i ufnością Bogu. – Wkrótce po swoich imieninach, w ostatnich dniach czerwca ubiegłego roku, ks. Jan powiadomił mnie o swoim zasłabnięciu. Powiedział, że potrzebuje natychmiastowej diagnozy. Po wykonaniu badań w Białej Podlaskiej został skierowany do specjalistycznej placówki w Warszawie, gdzie na początku lipca przeprowadzono operację. Ks. Jan miał wielką nadzieję pokonania choroby i powrotu do zdrowia – przyznał ks. kan. Krzysztof Czyrka, dziekan dekanatu ryckiego. – Kiedy wrócił ze szpitala, stanął w oknie plebanii i, spoglądając na wznoszony nowy kościół, zapłakał, mówiąc: „Panie Boże, jeśli chcesz ofiary mego życia dla tego budującego się kościoła i dla tej parafii, to uczyń, co zechcesz. Niech spełni się Twoja wola”. Potem było długie i ciężkie leczenie w szpitalach. W listopadzie wydawało się, że jest lepiej. Zaprowadził nas do budującego się kościoła, ciesząc się, pokazywał nowe wnętrze świątyni. Mimo że stan zdrowia pogarszał się, ks. Jan codziennie sprawował Mszę św. Ciężką chorobę przyjmował ze spokojem i zaufaniem Bogu. Ostatni raz spotkałem się z ks. Janem przed południem w Wigilię Bożego Narodzenia, by przełamać się opłatkiem i złożyć życzenia. Jeszcze wtedy zamieniliśmy kilka zdań. Wieczorem, podczas wieczerzy, nadszedł kryzys. Ks. Jan stracił przytomność, zapadł w śpiączkę, nie odzyskawszy przytomności do śmierci. Podczas choroby kilkakrotnie przyjmował sakrament namaszczenia chorych. Ten okres w życiu śp. ks. Jana zawarł całą oktawę Bożego Narodzenia, aż wypełniło się i odszedł do Pana dziesięć minut po jej zakończeniu – opowiadał dziekan.

Spoczął w rodzinnych Neplach

Trumna z ciałem śp. ks. Jana Romaniuka spoczęła na cmentarzu w rodzinnych Neplach, gdzie 5 stycznia odbyły się uroczystości pogrzebowe. Przewodniczył im biskup pomocniczy diecezji siedleckiej Piotr Sawczuk. – Ks. Jan organizował oprawy liturgiczne podczas dorocznej pielgrzymki rolników na Jasną Górę półtora roku temu. Jako diecezjalny duszpasterz rolników z poświęceniem opiekował się nimi przez 12 lat. Na ostatnich dożynkach w Woli Gułowskiej nie mógł już być. Modliliśmy się tam o łaskę zdrowia – dodał.

Waldemar Jaroń