Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23,34)
Swego czasu ogromne oburzenie w wielu gremiach spowodował film „Pasja”. Zarzucano reżyserowi, że obraz jest zbyt okrutny, zbyt dużo w nim krwi i dosłowności. Kontrast z dotychczasowymi lukrowanymi filmami był zbyt duży. Nie to jest jednak ważne – film zawsze będzie tylko ludzkim wyobrażeniem. Istotne jest co innego: Jezus chciał, aby jego agonia była publiczna. Narodził się w ciszy betlejemskiej nocy, w ciszy modlił się, pościł i podejmował decyzję o wyborze uczniów, w ciszy też zmartwychwstał – zależało Mu jednak, aby ludzie zapamiętali Jego twarz jako skazańca. Konał na oczach wielkiej rzeszy. Nie było tam wzniosłości, majestatu – był za to odór potu, charkot, świst bicza i nienawiść rozkrzyczanego tłumu. Chciał, abyśmy zrozumieli, że do życia idzie się przez dolinę śmierć. I że nie ma innej drogi.
Co czyni człowiek, kiedy wie, że niedługo umrze? Gdy nie ma sporządzonego testamentu, unieruchomiony na łożu boleści dyktuje dyspozycje zgromadzonym: – Mój majątek zostawiam…, dom niech będzie własnością tego…, moje konto, księgozbiór zapisuję… Proszę, abyście się pojednali, by nie było w waszym domu gniewu…
To zawsze jest moment szczególny. Najbliżsi słuchają uważnie ostatnich słów. Pozostają w nich niczym relikwia. Są tym ważniejsze, im większa miłość ich łączy. Są światłem. Pociechą na trudne dni.
Słowa Jezusa z krzyża wpisują się w tę logikę myślenia. ...
Ks. Paweł Siedlanowski