Historia
Okólnik Wójcickiego

Okólnik Wójcickiego

Ukazem z 19/31 grudnia 1866 r. utworzono dziesięć nowych guberni. Gubernia lubelska została podzielona na lubelską i siedlecką.

W guberni siedleckiej utworzono dziewięć następujących powiatów: bialski, garwoliński, konstantynowski (z siedzibą w Janowie Podl.), łukowski, radzyński, siedlecki, sokołowski, węgrowski i włodawski.

Przy organizowaniu nowych powiatów dostosowano liczbę dekanatów łacińskich i unickich do granic administracyjnych. Skasowano dekanaty łacińskie: janowski, łaskarzewski, międzyrzecki, parczewski i stężycki. Powołano zaś nowe: sokołowski, konstantynowski, włodawski i radzyński. Liczbę dekanatów unickich zmniejszono do pięciu. Pozostały dekanaty: bialski, konstantynowski, radzyński, sokołowski i włodawski. Na mocy ukazu z grudnia 1866 r. mieszczanie miast prywatnych otrzymali na własność wszystkie do tej pory użytkowane grunty. W związku z tym miasta te przestały się nazywać prywatnymi. Na początku 1867 r. 19 mieszkańców Międzyrzeca Podl. napisało skargę do Dyrekcji Naukowej w Siedlcach, w której domagali się przywrócenia języka polskiego w szkole unickiej. Zażalenie zostało załatwione odmownie. W marcu 1867 r. pojawił się na Podlasiu pierwszy proboszcz unicki sprowadzony z Galicji. Był to o. Makary Chojnacki. Został wyznaczony do wsi Cicibór, zastępując usuniętego przez władze rosyjskie ks. Starkiewicza. Gdy Chojnacki zaczął liturgię po nowemu, lud zaczął wychodzić z cerkwi unickiej. Także potem wierni nie korzystali z jego posług religijnych, ale chodzili do pobliskiej cerkwi w Hrudzie, gdzie posługiwał ks. Terlikiewicz. Władze rosyjskie ukarały tego kapłana. Nałożoną karę zapłacili parafianie. Na wszystkie upomnienia lud odpowiadał, że władze łamią wiarę, podejrzewając, że o. M. Chojnacki to przebrany duchowny prawosławny pochodzący z kurskiej guberni.

8 marca 1867 r. nowy administrator unicki diecezji chełmskiej, wyznaczony przez władze ros., ks. Józef Wójcicki przesłał dziekanom treść adresu wierno-poddańczego do cara Aleksandra II skierowanego na ręce namiestnika Berga. Dziekani mieli podpisać go jako pierwsi, a po nich kapłani kondekanalni. Następnie

całość miała być odesłana do Warszawy. Aby nie dać czasu do namysłu, względnie porozumienia się z sąsiadami, kopie adresu miały być przesyłane od parafii do parafii konnym posłańcem, a parochowie mieli na odezwie zaznaczyć czas otrzymania i godzinę dalszej ekspedycji pisma. Mimo gróźb i wszelkich starań ten wierno-poddańczy okólnik Wójcickiego podpisało spośród przeszło 200 duchownych unickich zaledwie kilkunastu księży. Wśród nich przeszło połowę stanowili przyszli apostaci. Dokument do cara brzmiał: „Ty stałeś się dla nas Aniołem Stróżem i Pocieszycielem naszym. Ty stałeś w obronie znieważonej wiary naszej i wybawiłeś zabitą już prawie do szczętu narodowość naszą. Ty zasłoniłeś Kościół nasz od nieprawego gwałcenia, darowałeś mu już niespodziewaną swobodę i samodzielność. Ty darowałeś swobodę narodowi w strasznej niewoli pogrążonemu, zasłoniłeś go od nieprawości i gwałtów i zabezpieczyłeś mu samoistność. Ty kładziesz koniec wszelkim ciężarom i niesprawiedliwościom w życiu naszym – wprowadzając w kraju naszym cywilny porządek tchnący spokojem, swobodą i prawdą. Ty otwierasz na koniec wszystkim nam drogę do nowego i lepszego życia, dając nam prawdziwe szczodre środki do rzeczywistej ruskiej cywilizacji”. 11 marca 1867 r. Wójcicki przesłał tzw. drugie posłanie, czyli zredagowany przez siebie okólnik konsystorza, w którym – po wyliczeniu dobrodziejstw otrzymanych od rządu w postaci utworzenia siedmioklasowego gimnazjum w Chełmie dla młodzieży męskiej, pięcioklasowego progimnazjum w Białej Podl. dla młodzieży żeńskiej oraz szkół elementarnych „dla wychowania naszego młodego pokolenia w duchu naszej ruskiej wiary i narodowości”, zapewnienia duchowieństwu świeckiemu pensji ze Skarbu Królestwa – wystąpił jednocześnie z propozycją i nakazem usunięcia z cerkwi „cudzoziemskich” zwyczajów obcych cerkwi i Rusinom. Pierwszym takim krokiem ku samodzielnemu życiu miało być usunięcie polskiej mowy nie tylko z obrzędów religijnych, ale także i codziennego życia. Niezatwierdzony przez papieża administrator pisał: „Ogłaszamy i silnie zachęcamy oraz obowiązujemy wszystkich współpasterzy i współpracowników naszych w sprawie Chrystusowej, żeby od dziś w cerkwiach naszej chełmskiej Rusi był używany przy nauce parafian tylko rodzinny nasz język ruski i katechizm, objaśnienie modlitw i przykazań cerkiewnych, cerkiewne kazania i cała nauka parafian niech się odbywa w naszym rodowitym ruskim języku. Ponadto duszpasterze, zamiast śpiewanych na sposób łaciński godzinek, różańca i kolęd, przystąpią do odprawiania służby Bożej według prawideł i przepisów naszej Świętej Wschodniej Cerkwi. Organy zaprowadzone na modłę rzymską należy zastąpić żywym, rozumnym śpiewem przez zorganizowanie chórów z wychowańców szkół greko unickich i diaków, co ma ożywić wiernych i uświadomić ich w narodowości ruskiej”. Przeciwnikom zmian – na razie w formie zawoalowanej – Wójcicki cytatami Pisma Świętego zagroził, że to, co posiadają, (miał na myśli beneficja, urzędy w konsystorzu lub w seminarium), zostanie im odebrane i oddane innym „pracowitym w winnicy pańskiej”. Już wkrótce miało się okazać, że nie były to czcze pogróżki z jego strony. Okólnik spotkał się powszechnym oburzeniem i oporem ze strony duchowieństwa oraz wiernych, natomiast z pełną aprobatą i zadowoleniem gubernatora siedleckiego Gromeki.

Józef Geresz