Opinie
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Opowieść wigilijna

Pierwsza gwiazdka skrzyła się tysiącami barw. W tę jedną noc to ona mówi „stop” przygotowaniom, zapraszając domowników do zgody i wspólnego kolędowania.

Liczba dań na kuchennym stole przybliżała się do usankcjonowanej tradycją dwunastki, a karp wciąż miał się dobrze.

– I jaki ty przykład synom dajesz? – gderała ślubna, kiedy małżonek konsekwentnie opóźniał niewdzięczny obowiązek rozprawienia się z rybą.

– A „nie zabijaj”? – próbował bronić się przykazaniem.

Irena chwyciła za ścierkę.

I pomyśleć, że jaka Wigilia, taki cały rok! Zygmunt bał się roli pantoflarza, ale co tam… Święta mają swoją logikę, a „gdzie miłość i zgoda, tam Bóg rękę poda” – powtórzył za rekolekcjonistą.

Nie myślał wówczas, jak prorocze już wkrótce okażą się te słowa. ...

Agnieszka Warecka

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł