Kościół
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Orędzie z serca Afryki

Koronka do Siedmiu Boleści to antidotum na grzech. Znam dziesiątki przykładów owoców tej modlitwy. Jest ona niezwykła, a jednocześnie zawiera się w niej całe nasze proste życie - mówi pallotyn ks. Roman Rusinek, który przez wiele lat pracował jako misjonarz w Rwandzie.

To właśnie tam, w samym sercu Afryki, po raz pierwszy usłyszał o modlitwie, która – jak obiecała Maryja podczas objawień w Kibeho – daje „moc, by naprawdę żałować”.

Koronka do Siedmiu Boleści zwana też Różańcem Siedmiu Boleści była znana już w XIII w. To szczególne nabożeństwo ma swoje początki w zakonach franciszkanów i serwitów. Jednak jako oficjalną modlitwę zatwierdził ją dopiero w 1724 r. papież Benedykt XIII. Mimo to Kościół katolicki zapomniał o tym niezwykłym nabożeństwie, podczas którego rozważa się ziemskie życie i cierpienie Maryi. Modlitwę przypomniała sama Matka Boża, objawiając się w latach 1981-89 trzem młodym dziewczynom w Kibeho.

Matka Słowa

Pod koniec listopada 1981 r. miejscowej uczennicy Alphonsine Mumureke ukazała się kobieta, która przedstawiła się jako Matka Słowa. Podobne wydarzenie miało miejsce dzień później. „Kocham Cię moje dziecko – usłyszała wówczas Alphonsine – „Nigdy się mnie nie obawiaj, a raczej kochaj mnie tak, jak ja kocham ciebie”. Objawienia powtarzały się regularnie przez cały grudzień oraz w latach następnych. Matka Słowa za pośrednictwem Alphonsine wielokrotnie wzywała świat do pokuty i nawrócenia, gdyż – jak relacjonowała wizjonerka – „Jezus Chrystus wkrótce powróci na ziemię i nasze dusze muszą być przygotowane na Jego przyjście”. Przekazała także Alphonsine szereg wiadomości dotyczących Rwandy. ...

Jolanta Krasnowska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł