Region
mzkbp.pl
mzkbp.pl

Ostatnie takie działki

Trzy miejskie działki przy ul. Brzegowej w Białej Podlaskiej trafią na sprzedaż. Kwestia ich zbycia była podejmowana na sesji rady miasta aż 21 razy.

Powierzchnia działek łącznie to 2,7 ha. Zgodnie z planem zagospodarowania mają służyć celom usługowo-produkcyjnym. Za ich sprzedażą optowali prezydent miasta i jego klub. Sprzeciw zgłaszali radni z klubu Prawo i Sprawiedliwość. Obecnie obóz Michała Litwiniuka ma większość w radzie, więc przegłosowanie uchwały można było przewidzieć z góry. Działki zostaną sprzedane w drodze przetargu. Zwolennicy ich zbycia przekonywali, że poparcie uchwały przyczyni się do rozwoju Białej Podlaskiej, ponieważ pozwoli na stworzenie przy ul. Brzegowej nowych przedsiębiorstw.

Dodatkowo miasto uzyska środki ze sprzedaży, a potem z podatków od nieruchomości od potencjalnych inwestorów. Przeciwnicy przestrzegali, że pozbywanie się takich działek przyniesie szkodę. Apelowali, by nie spieszyć się ze zbyciem. Zaznaczali, że powinny zostać wykorzystane na potrzeby miejskich spółek.

– W dalszym ciągu będę głosować na „nie”. Jestem przeciwna, gdyż raz sprzedana nieruchomość już nigdy nie wróci w nasze posiadanie. To teren bardzo atrakcyjny. Czy wiadomo, kto jest zainteresowany kupnem? – pytała radna Beata Wawryniuk z klubu radnych niezależnych Adama Chodzińskiego.

 

Niepotrzebne miastu…?

Wojciech Sosnowski, naczelnik gabinetu prezydenta, podkreślał, że „ciężko jest rozwijać miasto, gdy nie ma zgody na rozwój terenów przeznaczonych w planie zagospodarowania pod przemysł, usługi i magazyny”. – Działkami na Brzegowej było zainteresowanych dwóch oferentów. Złożyli stosowne pisma. Jeden z nich nadal jest zainteresowany tym terenem, drugi zrezygnował i wybudował siedzibę swojej firmy w innej części miasta. To, niestety, odpowiedź na to, co radni zaoferowali w tej sprawie. Do państwa należy decyzja, czy dacie miastu szansę rozwoju, czy jednak pozwolicie, by przy ul. Brzegowej wciąż rosły brzozy i sosny – twierdził W. Sosnowski.

Sprzedaż popierał także radny Andrzej Czapski, który przez wiele lat pełnił funkcję prezydenta Białej Podlaskiej. Brak zgody na zbycie nazywał blokowaniem. Mówił, że byłoby ono zasadne, gdyby owe działki rzeczywiście były miastu do czegoś potrzebne. – W sytuacji, są one objęte planem zagospodarowania i przeznaczone dla zewnętrznych inwestorów, uważam, że nie ma racjonalnych przesłanek, by wstrzymywać zgodę na sprzedaż. Oczekiwanie na informację o tym, kto jest nimi zainteresowany, pachnie nadużyciem. Nie jest tak, że ktoś się do nas zgłosił i my szykujemy się do sprzedaży. Perturbacje związane ze zgodą na zbycie tych nieruchomości, przeznaczonych pod działalność gospodarczą, są ewidentną antyreklamą sprzedaży owych działek. Wpływają na zmniejszenie ich atrakcyjności i ceny. Dajmy szansę miastu – wzywał A. Czapski.

 

Sprzedamy i się przekonamy

Radny Marek Dzyr (PiS) po raz kolejny przekonywał, że jedna z owych działek może służyć przylegającej do niej siedzibie Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. – Ona może pomóc w jej rozwoju, nawet jeśli obecny prezes spółki tego nie zauważa. Może przyda się jego następcy albo nowemu włodarzowi miasta? A pytanie o zainteresowanych tą nieruchomością uważam za bardzo zasadne – mówił M. Dzyr.

– Nasze obie spółki funkcjonujące przy ul. Brzegowej mają idealne zaplecze i bufor w postaci terenów rolnych, które otaczają te zakłady. Jeżeli będzie taka potrzeba, by kiedykolwiek rozwijać jeden czy drugi, to mamy takie możliwości, proszę być o to spokojnym – ripostowała wiceprezydent Justyna Gorczyca.

– Zajmowaliśmy się tą działką już 20 razy. Patrząc na skład obecnej rady, wiem, że zostanie ona dziś sprzedana, a nam przyjdzie przyglądać się na to, co dalej będzie się z nią działo – mówił radny Henryk Grodecki (PiS).

– Działka ma przeznaczenie inwestycyjne. Jeśli tego nie sprzedamy, nie będziemy wiedzieli, co tam powstanie. Kiedy ktoś to kupi, otrzymamy chociażby należny z tego tytułu podatek od nieruchomości – podkreślał A. Czapski.

Po długiej dyskusji obie strony pozostały przy swoim stanowisku. – To nic złego, że klub PiS-u ma odmienne zdanie. Jestem zwolennikiem tego, aby nieruchomości, które są własnością gminy miejskiej, nadal były w jej zasobie. Może rzeczone działki przydadzą się jednak Miejskiemu Zakładowi Komunikacyjnemu? Można byłoby je włączyć w drodze aportu. Dzięki temu wartość spółki i jej kapitał zakładowy ulegną znaczącemu wzrostowi. Nasze miasto nie ma już więcej nieruchomości o tak obszernym arealne. To ostatnie tak duże grunty – przestrzegał radny Dariusz Litwiniuk. Za zbyciem głosowało 12 radnych, dziewięciu było przeciwnych a jeden wstrzymał się od głosu.

AWAW