Ostrożności nigdy nie za wiele
Najbardziej niebezpieczne dla zdrowia i życia ludzkiego są zatrucia tlenkiem węgla, zwanym popularnie czadem. – Biorą się one najczęściej stąd, że gaz zalega w przewodach wentylacyjnych, które w sezonie grzewczym powinny być otwarte, gdyż w przeciwnym razie nie będzie właściwego obiegu powietrza – mówi Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Łukowie brygadier Andrzej Rusinek.
Ostatnio w mieście doszło do dwóch wypadków śmiertelnych wynikających z niezachowania zasad przeciwpożarowych. Z jednej strony mieliśmy do czynienia z niesprawnością urządzeń grzewczych, z drugiej – przyczyną śmierci mężczyzny było nieostrożne obchodzenie się z ogniem. Zdarzenia te są tylko potwierdzeniem faktu, że zimą w sposób szczególny trzeba dbać o stan instalacji gazowych, kominowych czy przewodów wentylacyjnych. – W ubiegłych latach interweniowaliśmy wielokrotnie. Zdarzało się, że zapalała się sadza w przewodach kominowych bądź gromadzone w kotłowniach materiały palne – podkreśla bryg. Rusinek. W przypadku piecyków gazowych czy grzejników stopień zagrożenia pożarem zależy głównie od ich odległości od materiałów palnych i drewnianych mebli. Przyjmuje się, że bezpieczna odległość powinna wynosić minimum 50 centymetrów.
Czasem jest tak, że nieświadomie zostawiamy w domu włączony grzejnik lub piecyk i wychodzimy do sklepu na zakupy bądź do kiosku po gazetę. Skutki takiego postępowania mogą być opłakane. – To zdarzyło się w zimie ubiegłego roku. Grzejnik stał blisko firanki. Całkowicie zapomniałem o tym, że urządzenie jest włączone i wyszedłem do miasta. Wróciłem po około dwóch godzinach i poczułem swąd palonej tkaniny – mówi jeden z mieszkańców Łukowa. Co stało się dalej? – W pokoju dużo dymu. Nie było czym oddychać. Otworzyłem okno, wyłączyłem grzejnik. Firanka niestety była do wyrzucenia, ale dobrze, że nie doszło do jakiegoś większego pożaru – dodaje mężczyzna.
Widzimy więc, że gdy nie kontrolujemy stanu urządzeń grzewczych bądź pozostawiamy je włączone w mieszkaniu, ryzykujemy bardzo wiele. To ryzyko nasila się zwłaszcza w okresie zimowym, gdy ogrzewamy nasze domostwa. Nie wolno dopuścić do tego, by zaniedbanie i lekkomyślność stały się przyczyną takich tragedii, jakie wydarzyły się w Łukowie w pierwszych dniach tego roku. Warto również pamiętać o tym, że okres grzewczy daje się we znaki głównie właścicielom domków jednorodzinnych, gdyż muszą oni wyłożyć sporo pieniędzy na opał, a kiedy instalacja jest przestarzała, to trzeba jeszcze dogrzać pomieszczenia różnymi urządzeniami. Mieszkańcy, chcąc ograniczyć wydatki, zapominają niekiedy o podstawowych wymogach bezpieczeństwa. A stąd już bardzo blisko do tragedii. Dlatego na pierwszym miejscu należy postawić bezpieczeństwo, a dopiero potem oszczędzać. Nigdy odwrotnie.
3 pytania
bryg. Andrzej Rusinek, Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Łukowie
Czy niewłaściwe obchodzenie się z urządzeniami grzewczymi może być przyczyną pożaru w mieszkaniu bądź na posesji?
Takie zagrożenie faktycznie istnieje. Wszystko zależy od tego, w jakim stanie znajduje się urządzenie. Problemu nie należy bagatelizować, gdyż może on spowodować nieobliczalne wręcz następstwa.
Czy taki pożar jest bardzo niebezpieczny?
Najważniejsza jest jego szybka lokalizacja. Jeśli wybuchnie w dzień, to łatwiej go opanować, w nocy natomiast zadanie staje się nieco trudniejsze.
Co robić, by zapobiec tak nieprzyjemnym sytuacjom?
Urządzenia grzewcze muszą być przede wszystkim utrzymane w należytym stanie technicznym. Trzeba również dokonywać przeglądów instalacji gazowych, pieców, piecyków oraz przewodów dymowych. I rzecz bardzo ważna: w przewodach wentylacyjnych cały czas powinien istnieć obieg powietrza. Jeśli się je zamyka, to dochodzi do gromadzenia bardzo niebezpiecznego tlenku węgla, który jest przyczyną licznych zatruć śmiertelnych.
Marcin Gomółka