Komentarze
Oszuści się marnują

Oszuści się marnują

Przedstawiał się jako Amerykanin - Jeff Jeferson. Pisał, że pracuje na platformie wiertniczej. Generalnie pisał dużo. I zapewne kwieciście, bo rozkochał w sobie 73-letnią mieszkankę powiatu parczewskiego.

Kobieta - przejęta losem „Jefersona” i podekscytowana wizją wspólnej przyszłości w kraju nad Wisłą - zadbała o finansowe zaplecze niedoszłego narzeczonego. Sprzedała mieszkanie, zaciągnęła kilka kredytów, oddała wszystkie oszczędności. W sumie konto „Amerykanina” wzbogaciło się o pół miliona złotych. Seniorka nie zobaczyła jednak ani pierścionka zaręczynowego, ani „Jefersona” na własne oczy. Czy w życiu „Amerykanina” pojawiła się nowa miłość, czy otrzymana kwota była niesatysfakconująca? Tego już się nie dowiemy. Podobną taktykę obrał niejaki „Howard”, który wmówił 16-latce spod Łukowa, że kontakt z nią jest jak balsam dla jego zbolałej duszy.

Poza tym, jak przystało na typowego amerykańskiego biznesmena z własną firmą, zmaga się ze stresem, a korespondencja z nastolatką bardzo go uspokaja. Chciał odwdzięczyć się dziewczynie za terapię finansowo, tyle że to ona przelała „Howardowi” ponad tysiąc dolarów. I tu również zagadką pozostanie, czy za tę kwotę udało mu się skutecznie wyleczyć ze stresu…

Z kolei 38-letnia siedlczanka tak bardzo chciała chronić pieniądze, że na konto podane przez fałszywego pracownika banku przelała oszczędności nie tylko swoje, ale także męża i matki – w sumie ponad 40 tys. zł. Mina tej dwójki po wyczyszczeniu kont musiała być bezcenna, ale nie dobijajmy leżącego.

Te wydarzenia dzieli zaledwie kilka dni. Po każdym tego typu „incydencie” policja apeluje o zachowanie zdrowego rozsądku i ostrożność. Bezskutecznie. Oszuści trafiają na naprawdę twarde egzemplarze. Zatem może zamiast walić głową mur – pokrzywdzeni po odkryciu, że zostali ofiarami oszustwa (zupełnie jakby zamieszkiwali pustynię, puszczę lub zaszyli się w jakiejś jaskini, bez dostępu do internetu, gazet czy telewizji), nie ukrywają zaskoczenia – należałoby porozumieć się z oszustami. Wszakże to wspaniali fachowcy w dziedzinie podrywania i pomnażania oszczędności.

Taki „Jeferson” czy „Howard” mogliby być świetnym coachami – poradziliby niejednej nieporadnej kobiecie, jak znaleźć miłość swojego życia. Potem już tylko kariera eksperta w telewizjach śniadaniowych i autora poradników typu: jak z singielki stać się szczęśliwą żoną. Wystarczy, że jakaś samotna kobieta pozna techniki manipulacyjne „Amerykaninów” i już żaden facet jej się nie oprze. A takiego fałszywego pracownika banku należałoby zatrudnić na poważnie. Z taką siłą przekonywania liczba wziętych kredytów i zaciąganych lokat poszybowałaby w kosmos, generując zysk banku.

Panowie zarobiliby tyle pieniędzy, że nie musieliby już oszukiwać nieszczęśliwych kobiet, które za kilka słów od nieznajomego o swojej wyjątkowości są w stanie oddać cały dorobek życia.

Kinga Ochnio