Owca ze sklerozą
Gdy nie mam pasterza, wszystkiego mi brakuje: jestem głodna, spragniona i umęczona. Utrudzone są wtedy moje ciało i dusza. Zaczynam się błąkać i chodzić po bezdrożach. Coraz mocniej odczuwam strach i wewnętrzne ciemności. W ślad za mną idzie tylko zło i grzech. Bez Dobrego Pasterza daję się porwać pokusom i złym myślom. Moja dusza ulega roztrzaskaniu, jest pełna rozproszeń i ran. Owca bez pasterza nie ma szans, zginie prędzej czy później.
Jezus przychodzi dziś do nas i przedstawia się jako Dobry Pasterz. Cierpliwie i czule przekonuje, że chce naszego dobra i jest gotowy walczyć o nas aż do śmierci. Pięciokrotnie zapewnia o oddaniu swego życia za owce. Wiemy dobrze, że On umarł za wszystkich ludzi świata. Mówiąc „wszystkich”, myślimy raczej o jakiejś anonimowej masie. Dziś zróbmy inaczej. Medytując o Dobrym Pasterzu, pomyśl: „Jezus umarł za mnie”. Co czujesz? Niedowierzanie, zakłopotanie, szczęście? Wielu z nas to zdanie powinno powtarzać sobie codziennie setki razy. Dlaczego? Bo nie wierzymy, że jesteśmy kochani, bo wątpimy, że komuś na nas zależy, bo czujemy się bezwartościowi i niewarci czyjejkolwiek uwagi, a przecież nikt nie kocha nas tak jak Jezus. On nie poszedł na krzyż, bo musiał albo dlatego że ktoś mu kazał. Mistrz umarł z miłości do nas. Jesteśmy Jego własnością, nabył nas swoją przenajdroższą krwią. Jezus mówi, że nas zna, a słowo „znać” w biblijnym znaczeniu nie zakłada samej wiedzy, ale pełną miłość, przeniknięcie do głębi jestestwa.
Słuchając zapewnień Jezusa, pytam samą siebie: czy naprawdę za Nim idę? Czy wierzę, że On rzeczywiście prowadzi mnie po właściwych ścieżkach? Czy naprawdę Mu ufam i widzę w Nim mojego Obrońcę? Wiem, że Jezus stoczył o mnie wielki bój. Wiem, że został w nim bardzo poszkodowany i poraniony. Walczył o mnie do ostatniego oddechu. Pozwolił, by miłość, jaką ma do mnie, zabiła Go. Nie uciekł, nie zostawił mnie samej sobie. Wiem o tym, ale ciągle niedowierzam albo zapominam. Dopada mnie skleroza serca. Dlatego tak często odrzucam Tego, który jest najsolidniejszym fundamentem mojego życia. Przestaję szukać zbawienia. Zaprzeczam, że jestem dzieckiem Boga. Czuję się raczej sierotą i niczyją owcą. Na szczęście mój Pasterz nie pozwala mi zginąć. Ciągle idzie za mną, by kolejny raz zabrać mnie do swojej owczarni. Umiera za mnie w kolejnej Mszy św. i znów daje mi życie.
AWAW