Owszem, jestem królewną
Przyszła na świat 113 lat temu, 25 sierpnia 1905 r. Co znamienne, dzień jej urodzin przypadł w pierwszą wigilię święta Matki Bożej Częstochowskiej. Dwa dni później w kościele w Świnicach Warckich przyjęła chrzest. Rodzice wybrali dla niej imię Helena. Od samego początku wyróżniała się spośród dziewięciorga swego rodzeństwa. Cicha, pokorna, chętna do każdej pracy, dlatego Marianna i Stanisław Kowalscy stawiali ją za wzór pozostałym dzieciom, mówiąc „Do Heli toście nie warci stanąć!”. Mając siedem lat, Helenka po raz pierwszy usłyszała głos Boży wzywający ją do doskonalszego życia. Po przystąpieniu do Pierwszej Komunii bardzo się zmieniła.
„Ciągle chciała iść do kościoła” – wspominała jej matka. Stroniła od innych, szukała samotności. W wieku 16 lat opuściła dom rodzinny, by jako służąca zarobić na własne utrzymanie i pomóc rodzinie. Tak właśnie realizowało się jej powołanie – nie tylko przez bogate życie kontemplacyjne, ale przez wielość i różnorodność obowiązków, które stanowiła ciężka praca, a także przez pokorę i bycie „zwyczajną Kowalską”.
Wszystko zaczęło się od balu
Mając 18 lat, Helena poprosiła o pozwolenie na wstąpienie do zakonu. Rodzice stanowczo odmówili, bo nie było ich stać ani na dalsze kształcenie córki, ani na wiano, które było warunkiem przyjęcia do klasztoru. Wówczas oddała się „próżności życia”. „Nieustanne wołanie łaski było dla mnie udręką wielką, jednak starałam się ją zagłuszyć rozrywkami. Unikałam wewnętrznie Boga, a całą duszą skłaniałam się do stworzeń. Jednak łaska Boża zwyciężyła w duszy” (Dz. 9). 29 czerwca 1924 r. siostry wyciągnęły Helenę na potańcówkę. „Miała na sobie różową sukienkę z falbankami z boku; włosy zaczesane w gruby warkocz. Mogła się chłopcom podobać” – wspominała siostra Natalia. W momencie, kiedy Helenka zaczęła tańczyć, zobaczyła umęczonego Jezusa, odartego z szat i okrytego ranami. Miał jej powiedzieć: „Dokąd cierpiał będę i dokąd Mnie zwodzić będziesz?” (Dz. 9). ...
MD