Historia
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Pamięć ciągle żywa

W ostatnich tygodniach zakończył się remont Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie. Inwestycja kosztowała ponad 830 tys. zł. Prace trwały dwa lata. Rozpoczęły się w lipcu 2017 r.

- Jestem bardzo zadowolony z efektów ostatniego remontu. W ramach projektu odnowiono elewację dworu - uzupełniono ubytki i pomalowano, osuszono fundamenty, wykonano opaskę odwadniającą wokół budynku. Zmodernizowano także taras i tzw. mur oporowy. Wymieniono stolarkę okienną w piwnicy oraz drzwi główne i boczne. W czterech pomieszczeniach zmieniono podłogi. Odnowiono jedno z pomieszczeń w piwnicy. Będzie ono przeznaczone na cele handlowo-usługowe. Dodatkowo do muzealnej biblioteki zakupiliśmy nowe regały i zamontowaliśmy witacz przy parkingu - wylicza Krzysztof Bruczuk, dyrektor placówki, dodając, że w ubiegłym roku udało się przeprowadzić remont kaplicy dworskiej. W ramach prac odświeżono jej elewację i zmieniono dach. Modernizacji poddano również prowadzący na teren zespołu dworsko-pałacowego most wjazdowy. Te dwie ostatnie inwestycje kosztowały około 50 tys. zł.

Na remont udało się pozyskać 560 tys. zł z funduszy unijnych. Reszta pochodziła m.in. z budżetu powiatu bialskiego, który jest organem prowadzącym muzeum, oraz ze środków własnych placówki.

– Chcemy ubiegać się takżeo środki na odbudowę oficyny Kraszewskich. Obiekt powstałby na bazie pobliskiego budynku, który przez wiele lat był siedzibą nadleśnictwa. Znajduje się on na terenie romanowskiego zespołu dworsko-parkowego. Jest pusty i warto byłoby go zagospodarować. Planujemy utworzyć w nim salę konferencyjną, a także pomieszczenia upamiętniające członków rodziny Kraszewskich – mówi K. Bruczuk.

Muzeum powstało w 1962 r. Pierwotnie Romanów był własnością rodu Sapiehów. W 1802 r. majątek odkupili od nich Anna i Błażej Malscy, dziadkowie pisarza ze strony matki. Nowi właściciele rozebrali drewniany dwór i zastąpili go murowanym. Obiektem zarządzał także ojciec Józefa, a potem najmłodszy brat powieściopisarza – Kajetan. Ostatnią właścicielką była jego wnuczka Paulina. Przed II wojną światową dwór został sprzedany, a w 1943 r. zniszczony przez pożar. W kolejnych latach obiekt upaństwowiono i przekazano nadleśnictwu. Dwór odbudowano w latach 1958-62. Muzeum w Romanowie otwarto dokładnie w 150 rocznicę urodzin Józefa Ignacego Kraszewskiego.

 

Budka, laska i zegarek

– Pisarz przyszedł na świat w Warszawie. Do Romanowa trafił jako małe dziecko. Wychowywał się tutaj do 15 roku życia. Opiekowali się nim dziadkowie Malscy oraz prababcia Konstancja Nowomiejska. Pozostały po nim porcelanowa budka z pieskiem, podręczniki, z których się uczył i modlitewnik „Korona niebieska”, otrzymany w darze po praprababci. Wśród osobistych przedmiotów pisarza posiadamy też jego zegarek, nóż do papieru, podróżną laskę i sakwojaż. Do cennych eksponatów należy również jego biurko z czasów drezdeńskich. Oprowadzając po muzeum, przypominamy, że J.I. Kraszewski był nie tylko pisarzem. Zajmował się także malarstwem. Na ekspozycji można zobaczyć jego siedem olejnych obrazów. Pięć należy do nas, dwa pozostałe są własnością Muzeum Narodowego w Warszawie. Dodatkowo prezentujemy 148 rysunków, akwafort i akwarel, które wyszły spod ręki pisarza – zaznacza asystent muzealny Mariola Jeruzalska.

 

Młodzi i starsi

W muzeum można podziwiać także bogate kolekcje portretów J.I. Kraszewskiego i jego rodziny, medale z podobizną artysty, kolekcję XIX-wiecznych czasopism, z którymi współpracował, a także prawie kompletny zbiór książkowych edycji pisarza – od pierwszych wydań aż po współczesne.

– Rocznie muzeum w Romanowie odwiedza około pięciu tysięcy osób. W większości są to wycieczki szkolne i kluby seniora. Nasi goście nie kryją zaskoczenia pozaliteracką działalnością Kraszewskiego. Najmniej znana jest jego twórczość malarska. Nie wszyscy wiedzą, że autor „Starej baśni” był także recenzentem muzycznym. Recenzował m.in. pierwszy „Śpiewnik domowy” Moniuszki. Komponował także piosenki pastusze – przypomina M. Jeruzalska.

Oprowadzając po muzeum zwraca też uwagę na kaplicę dworską.

– Powstała w 1813 r. Ufundowała ją prababcia J.I. Kraszewskiego. Świątynia została wzniesiona jako wotum wdzięczności za ocalenie rodziny Malskich i Kraszewskich z zawieruchy wojen napoleońskich. W kaplicy znajduje się obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy, który został przywieziony do Romanowa przez córki Kajetana. Pani Paulina, ostatnia właścicielka dworu zabrała go do majątku pod Warszawą, ale na prośbę dwóch mieszkanek Romanowa oddała go z powrotem. Kaplica jest otwarta nie tylko dla zwiedzających, ale też dla okolicznych mieszkańców, którzy co niedziela gromadzą się w niej licznie na Mszy św. – dopowiada pani Mariola.

 

Jak za czasów Kajetana

Z ostatniego remontu i wszelkich działań, podejmowanych przez muzeum cieszy się Anna Czobodzińska-Przybysławska, była dyrektor placówki. Obecnie pełni funkcję prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum JIK w Romanowie.

– Na emeryturze jestem już od pięciu lat, ale z Kraszewskim i Romanowem będę związana do końca. Nieustannie zachwycam się pięknem tego dworu i szeroko pojętą twórczością samego pisarza. To miejsce było przez niego najbardziej ukochane, ono go ukształtowało, wpłynęło na jego nierozerwalny związek z kulturą i naturą. W Romanowie widać ślady niezwykłej przeszłości. Dwór został dźwignięty z ruin i dziś wygląda jak za najświetniejszych czasów, kiedy administrował nim Kajetan Kraszewski. Dwór wygląda tak, jak przedstawiają go stare fotografie. Cieszę się, że do dziś ocalał park i jego architektura przestrzenna z przełomu XVII i XVIII w. Dobrze, że w ramach remontu odtworzono dawne schody boczne – mówi A. Czobodzińska-Przybysławska.

Dodaje, że za sprawą romanowskiego muzeum pamięć o Kraszewskim jest na Lubelszczyźnie wciąż żywa. – Dziś jego książki nie są już wydawane hurtowo jak kiedyś, już nikt nie uczy się historii na jego powieściach, ale mimo wszystko pisarz jest znany i kojarzony. Tradycja literacka musi być obecna w naszej świadomości i muzeum powinno w tym dalej pomagać – podsumowuje pani Anna.

AWAW