Pan będzie z tobą
Pan będzie z tobą
Kilka dni temu wróciłem z rekolekcji krajowych asystentów Apostolstwa Chorych. Jak to zwykle bywa przy tego typu spotkaniach, nie zabrakło dyskusji nt.: co u was, a co u nas? Jak wy ogarniacie „duszpasterskie standardy”, a jak my to robimy itp.
Któregoś dnia trwała dyskusja o kolędzie: jedni idą do wszystkich, inni tylko „na zaproszenia” - która opcja lepsza? Zdania były podzielone. Zatrzymajmy się dziś na tym dylemacie. Pukać do każdych drzwi czy tylko niektórych? Iść jedynie do tych, co nas lubią i dają gwarancję, że nie spotka nas przykra niespodzianka? A może odwrotnie: iść do wszystkich, zburzyć (niekiedy mocno nieświęty) „święty spokój”, drapnąć sumienie, narażając się na obelgę czy przykre słowo, przypomnieć swoją obecnością o istnieniu innego świata?
Któregoś dnia trwała dyskusja o kolędzie: jedni idą do wszystkich, inni tylko „na zaproszenia” - która opcja lepsza? Zdania były podzielone. Zatrzymajmy się dziś na tym dylemacie. Pukać do każdych drzwi czy tylko niektórych? Iść jedynie do tych, co nas lubią i dają gwarancję, że nie spotka nas przykra niespodzianka? A może odwrotnie: iść do wszystkich, zburzyć (niekiedy mocno nieświęty) „święty spokój”, drapnąć sumienie, narażając się na obelgę czy przykre słowo, przypomnieć swoją obecnością o istnieniu innego świata?
Pan Jezus, gdy wysyłał swoich uczniów, nie mówił: idźcie tylko tam, gdzie będzie miło. Owszem, przewidział odrzucenie: „Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!” (Mk 6,11). I prosił o uszanowanie ludzkiej wolności – nawet, jeśli jest to wolność pogardy i negacji. Przed nią było jednak zaproszenie. ...
Ks. Paweł Siedlanowski