Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Pandemia oszustw

Już nie „na wnuczka” czy „na policjanta”, ale coraz częściej „na przelew pieniędzy przez BLIK” i „na aplikację”, która rzekomo ma chronić nasze konto, podczas gdy faktycznie czyści je ze wszystkich oszczędności. To nowa metoda wyłudzania pieniędzy, przez którą mieszkańcy regionu stracili mnóstwo pieniędzy.

Pandemia sprawiła, że przed komputerami i telefonami spędzamy coraz więcej czasu. To okazja dla oszustów, którzy, podając się m.in. za pracowników banku, policjantów, wyłudzają oszczędności całego życia. W dodatku poszkodowani to nie seniorzy, ale osoby znacznie młodsze, które z internetu i telefonu komórkowego korzystają na co dzień. Scenariusz zwykle jest podobny. Dzwoniący podaje się za pracownika banku, w którym mamy konto, informując, iż odnotowano na nim próbę kradzieży. Rozmowa przebiega w sposób bardzo profesjonalny. W dodatku oszust może dzwonić z pozornie autentycznych numerów bankowych. Jak to możliwie? Korzysta z serwisów, które pozwalają podszyć się pod dowolny numer telefonu. Następnie próbuje uśpić naszą czujność. Wypytuje o posiadanie kart kredytowych czy bankomatowych, by na koniec stwierdzić, iż jedynym sposobem zapobieżeniu włamaniu na konto jest zainstalowanie w telefonie lub komputerze stosownej aplikacji.

Jeśli się na to zgodzimy, oddamy przestępcom pełną kontrolę nad telefonem lub komputerem, a nasze konto z pewnością zostanie wyczyszczone do zera. W taki sposób kilkanaście tysięcy złotych stracił 28-letni siedlczanin. Z kolei do 49-latki z Adamowa zadzwonił mężczyzna, informując ją o aplikacji uniemożliwiającej oszustom dostęp do kont bankowych. Kobieta, postępując zgodnie z instrukcjami, zainstalowała program w swoim smartfonie. – Wówczas rzekomy pracownik bankowy poinformował ją o złożonym na jej koncie bankowym wniosku o kredyt w wysokości 20 tys. zł. Według mężczyzny ktoś chciał wypłacić z konta 49-latki pieniądze, zapewniając jednocześnie, że tylko dzięki współpracy z nim pożyczka zostanie anulowana – opowiada oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łukowie asp. szt. Marcin Józwik. – Następnie mieszkanka Adamowa otrzymała SMS, na który musiała odpowiedzieć, wpisując w treść wiadomości: „anuluj”. Jednak, według rozmówcy, by pieniądze wróciły do banku, 49-latka powinna jeszcze autoryzować transakcję wygenerowanym kodem BLIK. I tak dziesięć razy po 2 tys. zł kobieta przelała cały zaciągnięty przez oszustów kredyt na wskazane konto. Rzekomy pracownik banku zapewniał, że sprawa zostanie przez niego zgłoszona policjantom, którzy nawiążą z nią kontakt. Kredyt nie został jednak anulowany, o czym przekonała się, logując na swoje konto. Po skontaktowaniu się z konsultantem infolinii bankowej usłyszała, że padła ofiarą oszustwa. Wtedy powiadomiła policję – dodaje.

 

Nabici w aplikację

Natomiast do mieszkanki gminy Biała Podlaska zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika banku, pytając, czy wykonywała przelew na kwotę kilkuset złotych. Gdy zaprzeczyła, poinformował ją, że prawdopodobnie to oszustwo, a sprawca, na dane którego wykonany został przelew, dokonuje szeregu takich transakcji. – Dodał, że kobieta nie otrzymała powiadomienia o wykonanym przelewie, gdyż ma zapewne w telefonie wirusy. Po namowach „konsultanta” pobrała aplikację, która w rzeczywistości umożliwiła sprawcom zdalny dostęp do jej aparatu – mówi kom. Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowy KMP w Białej Podlaskiej. – Następnie pokrzywdzona postępowała zgodnie ze wskazówkami rozmówcy. Kiedy dostała powiadomienia z banku z kodami, wkleiła je w okienku pobranej aplikacji z dopiskiem „nie potwierdzam wykonanej operacji”. Podała też część danych, m.in. kod CVC. „Konsultant” namówił ją również, by dla bezpieczeństwa zmieniła hasło logowania. Sprawca jeszcze następnego dnia kontaktował się z kobietą, twierdząc, że nie może jeszcze wejść na konto. Kiedy w końcu to zrobiła, okazało się, iż z jej rachunku zniknęło 6 tys. zł – dodaje. W identyczny sposób kilkanaście tysięcy złotych stracił 28-letni mieszkaniec Siedlec.

 

„Wnuczek” odchodzi do lamusa

To tylko informacje z ostatnich dni. Jednak, jak podkreślają policjanci, przykłady można mnożyć. – „Na wnuczka”, „prokuratora”, „policjanta”, „funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego”, „inwestycje w kryptowaluty” – metod, które stosują oszuści, jest wiele. W dodatku ofiarami padają nie tylko seniorzy, ale coraz częściej młodsze osoby, a to świadczy o tym, jak „wyspecjalizowali” się przestępcy – podkreśla B. Salczyńska-Pyrchla. Zdaniem sierż. sztab. Małgorzaty Mazurek z Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach oszuści potrafią podszyć się właściwie pod każdego – nie tylko pracownika banku, ale też ośrodka pomocy społecznej, telemarketera. – Ich kreatywność czasami wręcz zaskakuje. Jeśli jakiś sposób zostanie nagłośniony, np. w mediach, szukają innych pomysłów, ponieważ ludzie stają się wyczuleni i nieufni – dodaje policjantka.

Mimo to oszustw jest wciąż za dużo. – Przestępcy są doskonale przygotowani do swojej roli. Podczas rozmowy używają takich słów i wyrażeń, że osoba po drugiej stronie telefonu jest przekonana, iż, rzeczywiście zadzwonił do nich sam przedstawiciel banku lub doradca finansowy. Jednym słowem – potrafią wzbudzić zaufanie ofiary i przekonać do swojej legendy nawet młode osoby, dla których świat wirtualny właściwie nie ma tajemnic – zaznacza B. Salczyńska-Pyrchla, zwracając również uwagę na to, że telefoniczni oszuści wywierają na rozmówcy ogromną presję, informując np., iż jego bliskim grozi niebezpieczeństwo lub pojawiła się superokazja do zarobienia pieniędzy, dlatego trzeba szybko działać. – Rozmawiają w taki sposób, by utrzymać wysokie emocje, nie dają czasu na zastanowienie, nie pozwalają się rozłączyć – wylicza sposoby działania oficer prasowy bialskiej KMP.

 

Jak nie dać się oszukać?

Najlepszym środkiem zapobiegawczym są, zdaniem sierż. sztab. M. Mazurka, rozsądek i spokój. – Żyjemy szybko i szybko chcemy załatwić niemal wszystkie rzeczy. Tymczasem rozsądek i czujność to najprostsza i najskuteczniejsza recepta, by nie dać się oszukać. Dlatego kiedy ktoś do nas zadzwoni, prosząc o przelanie pieniędzy czy podając się za pracownika banku lub innej instytucji, rozłączmy się, sprawdźmy tę osobę, telefonując do firmy, której jest przedstawicielem, lub chociażby zajrzyjmy do internetu – radzi M. Mazurek.

Kom. B. Salczyńska-Pyrchla przestrzega również, by w podobnych sytuacjach absolutnie nie instalować na telefonie czy w komputerze żadnych aplikacji. – Nie należy również przekazywać danych wrażliwych, takich jak numery kart kredytowych czy hasła dostępowe, a o wszelkich podejrzanych sytuacjach i informować stróżów prawa, dzwonić do dzielnicowych lub pod 112. Jednak jeśli już stanie się najgorsze, czyli zostaniemy oszukani, zgłaszajmy się na policję – apeluje.

Choć mundurowi mają sukcesy w wykrywaniu takich przestępstw, przyznają, że odzyskanie pieniędzy często nie jest łatwe. – Ale nie niemożliwe. To żmudna i trudna praca, ponieważ oszuści potrafią się świetnie kamuflować, np. zmieniając adresy IP. Poza tym potrzebne są dowody, np. wpłaty, korespondencja, które przyspieszą dotarcie do sprawcy. Jednak to wszystko wymaga czasu. Dlatego lepiej zapobiegać niż potem chodzić od instytucji do instytucji, by odzyskać dorobek życia – przypomina sierż. sztab. M. Mazurek.


Joanna Fatek, ekspert PKO Banku Polskiego

Oszuści podają się za pracowników banku, powołują się na względy bezpieczeństwa i nakłaniają do podania poufnych danych do bankowości oraz zainstalowania na urządzeniu aplikacji do zdalnej weryfikacji. Podają link, w który klient ma wejść, aby ją pobrać. Po zainstalowaniu aplikacji oszuści krok po kroku przekazują instrukcje co do dalszego postępowania, a przy okazji wypytują o numery kart i kodów zabezpieczających. W ten sposób zyskują dostęp do konta oraz kart, a tym samym do wszystkich zgromadzonych środków. Jak nie dać się oszukać i na co zwracać uwagę? Przede wszystkim bank nie wymaga instalacji na urządzeniach dodatkowego oprogramowania, które miałoby podnosić poziom bezpieczeństwa wykonywanych operacji lub dostępu do serwisu. Ponadto pracownicy banku nigdy nie poproszą o zdalny dostęp do komputera, podanie danych do logowania, kodów autoryzacyjnych czy danych karty. Pod żadnym pozorem nie wolno wchodzić w linki, które pochodzą od nieznanych osób, i podawać loginu czy hasła do konta, kodów autoryzacyjnych, danych karty. Zawsze można sprawdzić czy osoba, która telefonowała, była konsultantem z banku. Wystarczy wziąć numer infolinii ze strony banku i zadzwonić. Jeśli faktycznie telefon z banku był prawdziwy, konsultant z infolinii poinformuje, że dzwonił i w jakiej sprawie.

MD