Patriotyczne uroczystości
28 lutego 1944 r. funkcjonariusze SS i policji niemieckiej spalili wieś i zamordowali 108 jej mieszkańców. Zbrodni dokonano w odwecie za śmierć kilku niemieckich żandarmów zabitych w potyczce z polskimi partyzantami. Był to najczarniejszy dzień w wojennej historii powiatu garwolińskiego. - Nie ma żadnych wątpliwości, że miał miejsce tutaj jeden z najstraszniejszych w całym okresie II wojny światowej aktów terroru niemieckiego wobec polskiej ludności obszarów wiejskich - być może spowodowany tym, jacy ludzie tutaj żyli. Wielu z nich było partyzantami w Armii Krajowej, w Batalionach Chłopskich, w Narodowych Siłach Zbrojnych, wielu na co dzień wspierało partyzantów.
Byli oddani swojej ojczyźnie – Polsce, mieli absolutnie patriotyczne nastawienie, swoim życiem i pracą stawiali opór okupantowi – powiedział prezydent podczas spotkania w Publicznej Szkole Podstawowej im. Pamięci Wanat w Dąbrowie z s. w Woli Łaskarzewskiej.
Zbrodniarze nie zostali ukarani
Prezydent przypomniał, że Wanaty to jedna z 817 polskich wiosek, które w okresie II wojny światowej zostały spacyfikowane przez Niemców. Podkreślił, że dzisiaj Wanat prawie nie ma. – Wtedy w tej wsi mieszkały 33 rodziny, z których 17 zostało wymordowanych w całości – zabito wszystkich, nikt nie ocalał. Z pozostałych rodzin ocaleli tylko dlatego, że przebywali w tym czasie na robotach w Niemczech. Paradoksalnie, niewolnicza praca w Rzeszy Niemieckiej uratowała im życie – podkreślał A. Duda i zaznaczył, że większość sprawców, którzy zabijali od domu do domu, nigdy nie poniosła żadnych konsekwencji. Żadna z tych rodzin nie otrzymała też za to od Niemiec nigdy żadnego zadośćuczynienia.
Pamiętają, że nienawiść zabijała
Zastępczyni wójta gminy Łaskarzew Sylwia Szopa podkreśliła, że obchody 80 rocznicy pacyfikacji Wanat są ważne dla gminy Łaskarzew, ponieważ wiążą się z pierwszą w historii wizytą urzędującego prezydenta kraju w tym miejscu. – Wanaty to miejsce wymagające pamięci jak mało które. Dziś panują tu cisza i spokój. Mieszkańcy pracują, zakładają rodziny, budują domy. Kochają Wanaty, swoją małą ojczyznę. I mimo upływu lat pamiętają, że kiedyś nienawiść zabijała – zaznaczyła S. Szopa. – Powoli odchodzą ci, którzy pamiętają dzień 28 lutego 1944 r., gdy mieszkańcom Wanat runął ich dotychczasowy świat. Nasza pamięć o tych wydarzeniach jest obowiązkiem i zbiorowym wyrazem hołdu dla tych, którzy wówczas zginęli – dodała.
Przy obelisku
Przy pomniku w Wanatach licznie zgromadzeni kombatanci, samorządowcy, mieszkańcy, młodzież szkolna, harcerze oraz politycy odśpiewali hymn z udziałem Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, a proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża św. w Łaskarzewie ks. prałat Sławomir Niewęgłowski zaintonował modlitwę za ofiary zbrodni dokonanej we wsi. Odczytano apel pamięci, a kompania reprezentacyjna Wojska Polskiego oddała salwę honorową. Delegacje złożyły przy pomniku wińce i wiązanki. Prezydent odwiedził też cmentarz parafialny w Łaskarzewie, gdzie złożył kwiaty i zapalił znicz na zbiorowej mogile zamordowanych mieszkańców wsi.
Na zakończenie rocznicowych uroczystości młodzież szkolna przedstawiła program artystyczny nawiązujący do tragicznych dla Wanat dni.
WALDEMAR JAROŃ
Licząca 22 zagrody wieś Wanaty przestała istnieć w ciągu kilku godzin. Spośród 132 mieszkańców życie straciło108. Zagładę Wanat poprzedziło kilka dramatycznych wydarzeń. 21 lutego 1944 r. do zagrody Antoniego Kędziory przyjechał lotny oddział niemieckiej żandarmerii. W pobliżu gospodarstwa, na śniegu, Niemcy zauważyli ślady prowadzące do lasu. Postanowili podążyć tym tropem – w pobliskim lesie znajdował się 13-osobowy patrol żołnierzy AK, który oczekiwał na zrzut lotniczy. Doszło do zbrojnego starcia, w wyniku którego zginęło siedmiu niemieckich żołnierzy, a trzech zostało rannych. Po stronie partyzantów był jeden ranny. Niemcy nie zapomnieli o porażce. Wydarzenie to było pretekstem do zastosowania wobec mieszkańców Wanat zasad odpowiedzialności zbiorowej. W nocy z 27 na 28 lutego kilkusetosobowa ekspedycja karna zaczęła otaczać Wanaty. Jedna grupa mordowała ludzi w domach i obejściach, druga rabowała mieszkania, cenne rzeczy i dobytek, a trzecia podpalała budynki mieszkalne i gospodarcze. Po wymordowaniu wszystkich i zrabowaniu mienia hitlerowscy żołdacy wycofali się na skraj wsi, gdzie znajdowało się dowództwo akcji. Niemcy odjechali w godzinach popołudniowych, pozostawiając płonącą wieś. Zwłoki pomordowanych były w zasadzie nierozpoznawalne. Złożono je we wspólnej mogile na cmentarzu w Łaskarzewie. Spośród przebywających we wsi uratowały się tylko dwie osoby: ciężko ranni Julianna Olejnik i Władysław Górzkowski. Dzięki ich zeznaniom znany jest sposób przeprowadzenia pacyfikacji. Pamięć o wydarzeniach sprzed 80 lat jest wciąż żywa. Pielęgnuje ją m.in. miejscowa szkoła, która od 2006 r. nosi imię „Pamięci Wanat”.