Region
PIXABAY.COM
PIXABAY.COM

Pęd ku tragedii

Elektryczna hulajnoga to nie dziecinna zabawka - może być zabójczo niebezpieczna, zwłaszcza gdy łączy się prędkość, brawurę i brak kasku. - Do naszego szpitala pacjenci po wypadkach na hulajnogach trafiają, jeśli nie codziennie, to kilka razy w tygodniu. I to nie z zadrapaniami czy stłuczeniami, ale ciężkimi obrażeniami głowy, kręgosłupa czy kończyn - alarmuje lek. Mariusz Mioduski, konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej.

23 czerwca w Starym Opolu doszło do tragicznego w skutkach wypadku z udziałem 15-letniej dziewczyny. Jadąc elektryczną hulajnogą bez kasku, straciła panowanie nad pojazdem i uderzyła w ogrodzenie prywatnej posesji. Z ciężkimi obrażeniami została przetransportowana do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

– Według wstępnych ustaleń dziewczynka posiadała stosowne uprawnienia do kierowania urządzeniem transportu osobistego, ale nie dostosowała prędkości do warunków – relacjonuje mł. asp. Barbara Jastrzębska z Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach.

Tego samego dnia, również w powiecie siedleckim, 16-latek przewrócił się na elektrycznej hulajnodze. Jego stan był na szczęście mniej poważny, ale także on trafił do szpitala.

 

Lekarz ostrzega: to nie zadrapania

Na izby przyjęć i oddziały ratunkowe trafia coraz więcej ofiar nieodpowiedzialnej jazdy na hulajnogach elektrycznych. – Jeśli nie codziennie, to kilka razy w tygodniu. Najczęściej są to dzieci i młodzież w wieku od 9 do 16 lat, ale zdarzają się również starsi pacjenci, w tym dorośli – mówi lek. M. Mioduski, anestezjolog i wiceprezes Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach. Jak podkreśla, większość tych osób wymaga hospitalizacji. – To nie są zadrapania czy stłuczenia, ale poważne obrażenia: złamania kończyn, urazy głowy i czaszkowo-mózgowe, pęknięcia czaszki. ...

DY

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł