Perebory dawniej i dziś
Nadbużański perebor, bo o nim mowa, to element zdobniczy powstający na tkaninie, wybierany deseczką na osnowie i przetykany kolorowym wątkiem tworzącym wzór. Służy do zdobienia spódnic, koszul, rękawów. Podczas spotkania w MBP M. Trypuz w swojej prezentacji omówiła ogólną charakterystykę pereborów, ich zróżnicowanie w zależności od regionów występowania. Przypomniała także, skąd wywodzi się ten typ wzornictwa na terenach Lubelszczyzny, a także opowiedziała o swojej fascynacji tą techniką, którą stosuje, projektując i szyjąc odzież.
M. Trypuz pochodzi z Chełma. Absolwentka warszawskiej ASP. Dyplom z wyróżnieniem rektorskim uzyskała w dwóch specjalnościach: grafika warsztatowa pod kierunkiem prof. Rafała Kochańskiego oraz ilustracja i grafika wydawnicza pod kierunkiem prof. Błażeja Ostoi Lniskiego. Graficzka, ilustratorka współpracująca z wydawnictwami i instytucjami kultury, kreatorka marki modowej How I. Jej zainteresowania polską kulturą ludową i rękodziełem zaowocowały autorską książką „Rocznik wsi”, ilustrującą miesiąc po miesiącu niepowszechne bądź zapomniane tradycje i obrzędy ludowe, oraz poświęconym pereborom projektem „Atencja”.
Piątkowe spotkanie uświetnił występ Zespołu Ludowego „Pawłowianki” z Janowa Podlaskiego.
ROZMOWA
Z miłości do wsi
Monika Trypuz, graficzka i kreatorka mody
Czym jest perebor?
To lubelski ornament tkacki, który tka się linia po linii poprzez wprowadzanie wątku między przebrane nici osnowy. Ornament ten powstaje w pasie poprzecznym do kierunku nici osnowy. Ten osobliwy wzór nazywany jest potocznie haftem tkackim, ponieważ do złudzenia go przypomina. Perebor składa się zazwyczaj z rozbudowanego pasa środkowego i mniej ornamentalnych pasów pobocznych.
Jak to się stało, że zainteresowała się Pani pereborami?
To było kilka lat temu. Marzenie z dzieciństwa o nauce pracy na krosnach padło na podatny grunt i trafiłam na ludzi, którzy pomogli mi pasję tę rozwinąć. Początkowo zainteresowała mnie tkanina dwuosnowowa. Był to jeden z tematów grafiki warsztatowej na moich studiach w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Odwiedziłam Izbę Tkactwa Dwuosnowowego i tam dowiedziałam się o lubelskich pereborach. Postanowiłam zgłębić temat. Szukając informacji o tej technice tkackiej, natknęłam się na opracowanie „Klocki, snutki, perebory. Tradycyjne rękodzieło wobec wyzwań współczesności” autorstwa Anny Weroniki Brzezińskiej, Aleksandry Paprot, Marioli Tymochowicz. W publikacji odnalazłam instytucje, w których mogłam dowiedzieć się więcej o pereborach: muzeum we Włodawie oraz Nadbużański Uniwersytet Ludowy w Husince. Udałam się w te miejsca, by poznać historię pereborów. Nagrałam również wywiady z paniami zajmującymi się w różnoraki sposób tym typem tkactwa.
Gdzie nauczyła się Pani tkać i czy trudno było opanować pracę przy krosnach?
Trafiłam pod skrzydła Stanisławy Kowalewskiej z Nowego Holeszowa w powiecie włodawskim. Jest świetną, cierpliwą nauczycielką i wybitną mistrzynią w tkaniu pereborów. Pod jej kierunkiem dość szybko opanowałam tę sztukę. Mój pierwszy perebor powstał w ciągu trzech dni. Trzeba jednak wiedzieć, że samo tkanie to tylko część procesu.
Jak bardzo pracochłonne jest tkanie pereboru?
Już samo przygotowanie krosna jest bardzo wymagające. Najpierw należy na snowadle nasnuć nici, które później narzuca się na krosno i tych czynności nauczyłam się w późniejszym czasie. Natomiast tkanie pereboru wymaga cierpliwości i skupienia. Pomylić się w przebraniu nici osnowy jest bardzo łatwo, dlatego praca ta wymaga całkowitego oddania.
Początkowo tworzyła Pani własne ornamenty tkackie. Teraz dekoruje Pani nimi ubrania, które sama pani tworzy. Dlaczego warto pielęgnować tę ludową sztukę?
Kultywowanie tradycji rozumiem nie jako jej kopiowanie, a tworzenie nowych form w oparciu o stare. Sztuka, kultura ludowa to nasze korzenie. Z nich nieustająco czerpię inspirację. To jest coś, co buduje naszą tożsamość, stanowi kontynuacje istnienia, historii naszych przodków. Jednocześnie ukazane na nowo budują most między przeszłością a przyszłością, stając się ponadczasowymi i trafiającymi do współczesnego odbiorcy.
Jest pani autorką książki „Rocznik wsi”. Dlaczego ludowość i wieś są Pani tak bliskie?
Tak, jestem autorką książki „Rocznik wsi”. Album powstał, ale, niestety, nie został jeszcze wydany. Mam jednak nadzieję, że znajdzie się chętny wydawca. Ta publikacja traktuje o zwyczajach i obrzędach panujących na dawnej wsi, a obecnie prawie już zapomnianych. Miłość do niej i polskiej tradycji ludowej zaszczepiła we mnie babcia Bronia. Zawdzięczam jej wiele ciepłych wspomnień z dzieciństwa.
Dziękuję za rozmowę.
MD