Perspektywa świetlanej przyszłości
Dlatego tzw. politycy ochoczo korzystają z wyartykułowanej niegdyś przez Radosława Sikorskiego zasady, że dwa razy obiecać, to jak raz dotrzymać. Zakładając, że Donald Tusk przed ubiegłorocznymi wyborami całkiem sporo, a nawet znacznie więcej obiecywał, to zgodnie z powyższą maksymą powinniśmy uznać, że połowa z tego została dotrzymana. Ale, jak to ujął rozmówca Sikorskiego, Jacek Rostowski, obietnice wyborcze wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą.
Czyli: „nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”. Co pan albo pani zrobią komuś, kto na sto dni swojego premierowania obiecał im realizację stu konkretów? Chwilę ponarzekają, a jak już zaklepane na pamiętanie dwa miesiące przeminą, to mało kto sobie głowę tymi obietnicami zawraca.
„Skończy się PiS, skończy się drożyzna” – przekonywał wiosną ubiegłego roku Donald Tusk. „W Polsce można utrzymać inflację na niskim poziomie. Można pokazać Polakom ceny, które się nie zmieniają przez rok, przez dwa, trzy lata, a nawet spadają i że my naprawdę potrafimy to zrobić” – wabił. No i zwabił. Tyle że jak już zwabił, to – pomny wyznawanych przez wyżej wymienionych ministrów zasad – nie tylko nie spowodował obniżenia kosztów utrzymania, ale nawet nie zapobiegł ich wzrostowi. Ceny bezwstydnie idą w górę, co niewątpliwie odczujemy zwłaszcza przed świętami. Aktualnie do rangi symbolu urosła cena masła. Okazuje się jednak, że jest na tę drożyznę bardzo prosty sposób. Uśmiechnięty koalicjant obywatelski, poseł Polski 2050 Rafał Kasprzyk na pytanie dziennikarza o ten paskudny wzrost, po pierwsze zasugerował rodakom oszczędności, po drugie zawyrokował, że jeśli na masło ich nie stać, to niech go po prostu nie jedzą, a po trzecie rezolutnie i radośnie wyjawił, że on sam dopiero co bułkę bez masła zjadł.
No i widzisz, narodzie. Pan poseł może, to i wy, obywatele, możecie.
W sumie to nie wiadomo, z czym ta poselska bułka bez masła tak naprawdę była, ale podkreślić należy, że konceptem to poseł Kasprzyk tak błysnął, że nawet Marię Antoninę przeskoczył. Ta bowiem – jak przekazuje anegdota – zaproponowała ludowi Francji, że jak nie ma chleba, to niech ciastka je. A poseł Kasprzyk nie polecił ziomalom choćby margaryny. Albo – idealnego na kryzys ceresu.
Być może jednak koalicjanci obywatelscy na dobrej drodze do zaradzenia kryzysowi są. Skoro szef wszystkich szefów ogłosił, że kiedy „skończy się PiS, skończy się drożyzna”, to przecież musi coś na rzeczy być. To stąd te komisje plus perspektywa prokuratury i wyroków dla PiS-u. Stąd cała para koalicji 13 grudnia w jej naczelny program ośmiu gwiazdek idzie. Bo jak już wszystkich pisowców zapuszkują, to taki w naszym kraju dobrobyt nastąpi, że hej-hej-hej i jeszcze raz hej! A jak na dodatek po wygranych prezydenckich wyborach umowę z Mercosur podpiszą…
To dopiero nam dostatnio, to radośnie będzie…
Anna Wolańska