Kościół
Pielgrzymowanie jest mi pisane

Pielgrzymowanie jest mi pisane

Grzecznościowe pytanie, czy w tym roku znowu wybiera się do Częstochowy, Eugenia Ostrowska z Siedlec kwituje krótko i stanowczo: - Ja się nigdzie nie wybieram. Przychodzi sierpień - trzeba ruszyć w drogę. Pakuję walizkę i idę.

Ma siedemdziesiąt trzy lata, ale bagażem doświadczeń i znajomością życia we wszystkich jego odcieniach mogłaby obdarzyć niejednego. Tym, którzy chcą słuchać, opowie też – najprościej i bez upiększeń – jak to jest być w drodze i czym jest prawdziwe pielgrzymowanie. A wie to dobrze jak mało kto, bo na pątniczy szlak wyruszy w tym roku trzydziesty pierwszy raz.

Początek drogi

To był ten trudny 1981 r. Z Siedlec miała wyruszyć pierwsza piesza pielgrzymka na Jasną Górę. Dla niej wiadomość o tym była jak grom z jasnego nieba. – Już wcześniej marzyłam o pielgrzymce, ale w moim przypadku było to marzenie z różnych względów nie do zrealizowania. Chodzili znajomi, a ja myślałam: „To chyba mi nie pisane”. Kiedy w 1981 r. postanowiono, że pątnicy wyruszą także od nas, możliwość uczestnictwa w pielgrzymce odebrałam jako ogromną łaskę – wspomina po latach.

Poszła pierwszy raz, potem drugi, dziesiąty, trzydziesty… – To były przepiękne czasy – stwierdza dobitnie moja rozmówczyni. ...

Monika Lipińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł