Historia
Pierwsze echa powstania kościuszkowskiego

Pierwsze echa powstania kościuszkowskiego

24 marca 1794 r. w Krakowie, który bez wystrzału został opanowany przez polski garnizon, odczytano akt powstania. Ogłaszał on Tadeusza Kościuszkę najwyższym i jedynym naczelnikiem oraz rządcą całego powstania, „prosto z woli narodu wezwanego i wybranego”.

Tegoż dnia proklamowane zostały cztery odezwy Najwyższego Naczelnika, które wzywały cały naród do wzięcia udziału w insurekcji. Główne hasło powstania brzmiało: „Wolność, całość, niepodległość”.

Pierwsze doniesienia dotarły z Krakowa na Podlasie po tygodniu. 2 kwietnia 1794 r. bp Adam Naruszewicz pisał z Janowa do Stanisława Augusta: „ O Boże, zbaw króla w tych smutniejszych coraz okolicznościach, które nas choć z dala dolatują o jakiejś tam przy początkowej Wiśle fermentacji”. W polskich garnizonach na Podlasiu zapanował nastrój wyczekiwania na dalszy rozwój wypadków. Tymczasem T. Kościuszko ogłaszał pierwsze nominacje. 1 kwietnia mianował gen. Andrzeja Karwowskiego naczelnikiem milicji powstańczej na Podlasiu, czyli w istocie organizatorem siły zbrojnej województwa podlaskiego. Musiało upłynąć sporo dni, zanim wiadomość ta i nominat dotarli na miejsce. Nie wywołało to jednak pożądanych skutków. Mimo że Kościuszko w pierwszej „Odezwie do Obywatelów” pisał: „Wspomagajcie mnie więc całą siłą Waszą i spieszcie się pod chorągwie Ojczyzny”, początkowe przyjęcie proklamacji tych było nikłe, z rezerwą i niedowierzaniem. Chyba pierwszym oficerem garnizonowym z terenu obecnego Podlasia, który jasno określił swój stosunek do powstania, był ppłk Jan Grochowski, dowódca niepełnego batalionu (właściwie dwóch kompanii) z pierwszego regimentu stacjonującego w Parczewie. 3 kwietnia wystosował on list do swego dowódcy – płk. Kurcjusza w Radzyniu Podlaskim, w którym pisał m.in.: „Tylko jeden nasz regiment z całej dywizji pozostaje, który dotąd cicho wszystkim najsroższym Ojczyzny klęskom się przypatruje i nadto dla tego samego, że ostatni z całej dywizji na tym większe wydany jest niebezpieczeństwo być od Moskalów zagarnięty, którzy żadnemu już korpusowi, widząc całe wojsko na siebie powstałe, dowierzać nie mogą”. Należy dodać, że regiment płk. Kurcjusza pochodził z dywizji wielkopolskiej, która była dowodzona przez gen. Antoniego Raczyńskiego, stacjonowała w Chełmie i już przystąpiła do powstania. Dlatego rozżalony ppłk Grochowski donosił jeszcze: „Nie mogę dalej być nieczuły na głos serca, głośno wołający, aby okazać się godnymi Ojczyzny synami, godnymi tego męża, w którym naród cały pokłada swoje nadzieje i który nas w przyłączonej tu proklamacji wzywa, aby w tym powszechnym zapale nie być nieczynnymi”. Chodziło tu oczywiście o Tadeusza Kościuszkę, którego manifesty dotarły już na Podlasie i były po kryjomu czytane również przez niższych rangą oficerów. Ppłk Grochowski pisał dalej: „Przeto, gdy ze strony Waszmość Dobrodzieja Pana ja nic w tej mierze nie słyszę, widzę się przymuszonym odłączyć komendę moją od reszty regimentu i przyłączyć do większości dobrze myślących, gdzie i gen. nasz Raczyński znajduje się. W nadziei jednak, że Waszmość Pan Dobrodziej, stały o swój honor i reputację, którą Ci nieprzyjaciele Ojczyzny najczarniejszym sposobem popsuć starali się, nie zechcesz od tak pięknego związku sam jeden odsuwać się i pospieszysz z resztą regimentu za mną. Co gdybyś Pan Dobrodziej żadnym sposobem uczynić nie chciał, upraszam go na wszystko co jest najświętszego, ażebyś, jeżeli własnego swego szukać nie chcesz nieszczęścia, jak najrychlej się podał za chorego i w tym razie pozwolił mi resztę regimentu ściągnąć. Co gdy uczynisz, możesz mnie WPD natychmiast za buntownika ogłosić i Komisji Wojskowej za takiego zameldować; zaręczam Waszmość Panu na honor oficerski, że w tym razie z obu stron unikniesz nieszczęścia i na żadne nigdzie nie narazisz się niebezpieczeństwo”.

Płk. Kurcjusza nie przekonały te argumenty ani dołączony list gen. Raczyńskiego, ani nawet wiadomość, że brat jego żony gen. Manget, dowódca Małopolskiej Brygady Kawalerii, bił się już z Rosjanami. Listy Grochowskiego i Raczyńskiego wraz z odezwą Kościuszki odesłał 5 kwietnia do Warszawy do Komisji Wojskowej powołanej jeszcze przez targowiczan, meldując przy tym, że on i w zagranicznej, i polskiej służbie słuchał tylko rozkazów swoich przełożonych. Jeszcze nie wiedział, że Komisja Wojskowa zarówno jemu, jak i Grochowskiemu każe maszerować przez Międzyrzec do Mielnika, aby był jak najdalej od zaczynającego się powstania.

Tymczasem ppłk Grochowski, nie doczekawszy się odpowiedzi od płk. Kurcjusza, na czele swoich dwóch kompanii pierwszego regimentu, ruszył 4 kwietnia z Parczewa w stronę Chełma, gdzie, tego dnia, zgłoszono akces do powstania. Bp Adam Naruszewicz otrzymał wezwanie targowickiej Rady Nieustającej, że jako wyznaczony przez sejm na sędziego sejmowego musi przybyć do Warszawy pod rygorem w prawie opisanym. 6 kwietnia biskup wystosował list do króla, aby go, ze względu na stan zdrowia i wiek, prześwietna Rada od tego ciężaru uwolniła. Do przełamania bierności płk. Kurcjusza przyczynił się prosty fakt. 8 kwietnia pojawił się w okolicy oddział rosyjski płk. Bibikowa, który maszerował przez Podlasie ze Słonima. Niedwuznacznie zdradzał on zamiar rozbrojenia polskiego pułku. W tej sytuacji płk Kurcjusz skoncentrował swój szczątkowy regiment w Radzyniu i jeszcze tego dnia ruszył do opanowanego przez powstańców Chełma.

Józef Geresz