Historia
Pierwszy nauczyciel mistrza

Pierwszy nauczyciel mistrza

Biografowie Henryka Sienkiewicza wymieniają czasem niejakiego ks. Marczewskiego lub Marczyńskiego, który był pierwszym nauczycielem przyszłego noblisty i czytelnikiem jego pierwszego dziecinnego wypracowania - „powieści”.

W związku z postacią księdza pojawiały różne teorie. Sprawę postanowił wyjaśnić badający rodzinne koligacje Sienkiewicza Bogusław Niemirka, któremu po żmudnych badaniach udało się przypomnieć ciekawą postać ks. Alberta Marczewskiego. Albert Marczewski urodził się w rodzinie mieszczan - rolników w Mordach pod Siedlcami w 1820 r. Po skończeniu gimnazjum i próbach zdobycia rządowej posady urzędniczej w Warszawie, wobec trudnej sytuacji materialnej podjął się obowiązków nauczyciela prywatnego w domu Aleksego i Aleksandry Dmochowskich z Burca w powiecie łukowskim.

Pełnił tę funkcję przez prawie 15 lat, do 1857 r. Przez te lata uczył liczne potomstwo Dmochowskich spokrewnionych z rodziną H. Sienkiewicza.
Marczewski był traktowany w Burcu niemal jako członek rodziny. Jego relacje z rodzicami Henryka także musiały być zażyłe, skoro w 1855 r. został ojcem chrzestnym ich córki Zofii. Z racji częstych pobytów młodziutkiego Henryka Sienkiewicza w Burcu, Marczewski musiał go dobrze poznać i zapewne uczył go razem z gromadką młodych Dmochowskich, dla których przyszły pisarz był bratem ciotecznym. Były to pierwsze lekcje Sienkiewicza. Zapewne Marczewski był też czytelnikiem pierwszej „powieści” dziesięcioletniego chłopca i pierwszy pochwalił jego talent literacki i wyobraźnię. Fabuła opracowania miała traktować o magnacie, który uwięził młodą szlachciankę wraz z jej ojcem, ponieważ odrzuciła ona jego miłość. Gnębiciel i jego ofiary dostali się do tatarskiej niewoli. Rzecz zakończyła się jednak szczęśliwie: narzeczony panny – młody rycerz uratował ich wszystkich. Ranny magnat, umierając, oddał dziewczynie i jej wybawicielowi całe swoje mienie.
W 1857 r. Marczewski podjął niecodzienną decyzję, gdyż w późnym już jak na tamte standardy wieku 37 lat wstąpił do seminarium duchownego w Janowie Podlaskim. Skończył je w trybie skróconym; wyświęcony w 1859 r. bardzo szybko został jednym z najbliższych współpracowników bp. Beniamina Szymańskiego. W konsystorzu janowskim pełnił funkcje asesora i regensa, prowadził także wykłady w seminarium diecezjalnym. W końcu 1863 r. otrzymał probostwo w Jabłonnie Lackiej – utrzymał przy tym swe dotychczasowe funkcje w konsystorzu.
Ks. Marczewski utrzymywał dalej kontakty z Dmochowskimi. Świadczy o tym fakt, że w 1862 r. w kościele w Wojcieszkowie (Burzec należał do tamtejszej parafii) dawał śluby dwóm córkom Dmochowskich. 
W czasie powstania styczniowego ks. A. Marczewski pozostał przy biskupie w Janowie. 13 listopada 1862 r. jako nieformalny delegat bp. B. Szymańskiego wziął udział w zjeździe duchowieństwa diecezji podlaskiej w Kłoczewie, na którym uchwalono akces do akcji powstańczej. Po wybuchu powstania styczniowego był prawą ręką biskupa. M.in. to on sporządzał w 1865 r. projekty pism biskupa w bardzo trudnej korespondencji z dyrektorem Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych w rządzie Królestwa Polskiego Władimirem Czerkasskim, żądającym pozbawienia powstańca ks. Stanisława Brzóski godności duchownej. 
W 1865 r. rosyjska komisja wojskowa przeprowadziła śledztwo przeciwko biskupowi Szymańskiemu i kilku jego najbliższym współpracownikom. Zarzuty sprzyjania powstańcom i utrzymywania z nimi kontaktów objęły także ks. A. Marczewskiego, który w 1866 r. został wydalony przez Rosjan z konsystorza i z samego Janowa Podlaskiego za nieprawomyślność, z urzędowym nakazem zamieszkania w parafii w Jabłonnie Lackiej. Po kasacie diecezji podlaskiej wikarym w Jabłonnie Lackiej został przy ks. Marczewskim ks. Adolf Pleszczyński, ostatni sekretarz bp. B. Szymańskiego. W styczniu 1867 r. na wezwanie umierającego Szymańskiego obaj księża przedostali się nielegalnie do Łomży, aby pożegnać swego biskupa. 
Ks. A. Marczewski zmarł przedwcześnie na tyfus w szpitalu w Siedlcach 21 stycznia 1869 r. W jego pogrzebie licznie wzięło udział duchowieństwo podlaskie. Został pochowany przez rodzinę na cmentarzu w Sterdyni. Epitafium ku czci Alberta Marczewskiego pozostało do dziś w kościele w Jabłonnie Lackiej. Po latach, już w niepodległej Polsce, ks. A. Pleszczyński, również niesłychanie ciekawa postać wśród duchowieństwa podlaskiego, napisał o ks. Marczewskim specjalną relację wspomnieniową.

Grzegorz Welik