Pierwszy wieczór Wielkiej Nocy z konopielką pójdą chłopcy…
Wielki Czwartek nazywano „czystym czwartkiem”. Wówczas myto się i porządkowano obejścia. Jednak woda stanowiła nie tylko element zewnętrznej czystości, oznaczała też wewnętrzne, duchowe przygotowanie. Z kolei w Wielki Piątek rano udawano się do wody bieżącej, a więc czystej, w której dziewczęta obmywały się, by zachować urodę. Miała ona też zapobiegać chorobom skóry. Taką wodę przynoszono do domu. Poza tym tego dnia prognozowano pogodę. Deszcz zapowiadał urodzaj. Potwierdzają to przysłowia, np. „Deszcz na Wielki Piątek napycha każdy kątek” lub „Jeżeli deszcz w Piątek kropi, radujcie się chłopi”. Wielki Piątek miał charakter typowo religijny. Tego dnia szło się do kościoła, panowała też atmosfera powagi. Respektowano również pewne zakazy, jak np. głośna praca polegająca choćby na stukaniu młotkiem. Interpretowano ją jako naruszenie spokoju, ciszy, śmierci Chrystusa. Wielka Sobota zaczynała się od święcenia pokarmów.
Panie Profesorze, wydaje mi się, że w sensie obrzędowości i zwyczajów okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku jest bogatszy niż Wielkanocy. Mylę się?
Jeśli spojrzymy na coś, co występuje w obu tych okresach, czyli chociażby tak zwane chodzenia z życzeniami, co można określić jako kolędowanie bożonarodzeniowo-zimowe i wiosenno-wielkanocne, to w całej Polsce, a już szczególnie w regionach wschodnich i południowych, kolędowanie bożonarodzeniowe rzeczywiście było bardziej rozbudowane. Jednak istniał też zwyczaj kolędowania wielkanocnego. Miało ono różne formy, np. małych widowisk teatralnych jak turki nad Sanem, czyli wielkanocne straże grobowe. Na północnym Podlasiu w okresie Wielkanocy popularne były też pieśni życzące, które powszechnie określa się konopielkami, a także racyjki oraz pieśni gaikowe (obszary zachodnie). Te ostatnio wykonywały dziewczęta podczas tzw. chodzenia z gaikiem, czyli przystrojoną kolorowymi wstążkami zieloną gałązką, czy chodzenia po wołoczebnem (na wschodzie), kiedy to zwykle młodzi kolędnicy zbierali po domach jajka. Z drugiej strony okres wiosenny obfitował w mnogość wierzeń związanych z poszczególnymi odniesieniami do symbolicznych atrybutów, jak np. jajko, palma czy figura Chrystusa zmartwychwstałego, którą obnoszono po domach.
Które z nich są najważniejsze dla okresu świąt Wielkanocy?
Obrzędowość wielkanocno-wiosenna wiąże się z czterema podstawowymi symbolami: zieloną gałęzią, wodą, ogniem i jajkiem. Pierwszy z atrybutów właściwie rozpoczyna korowód wiosennych treści symbolicznych. Zielona gałąź szczególnie jest eksponowana w Niedzielę Palmową. Współcześnie to niezmiernie ważny symbol religijny, który niesie się do kościoła do poświęcenia i na procesję. Szczególnie trafnie tradycję tę przechowuje wschód Podlasia, gdzie palma jest robiona z żywych elementów, m.in. wspomnianej wierzby i barwinku, a nie ze sztucznych, jak ma to miejsce w innych regionach Polski. Te elementy zieloności powtarzają się przez cały okres wiosenny aż do wigilii św. Jana.
Jednak najbardziej rozwinięta i zachowana jest tradycje związana z symboliką wody – co ujawnia się choćby w poniedziałkowym oblewaniu się jak i sobotnim jej święceniu. Dzisiaj jednak ten zwyczaj ma charakter zabawowy, dawniej wiązał się obrzędem. Istotne było, kto kogo i po co oblewał. Zwykle chłopcy oblewali panny. Symbolika tego była jasna – zaloty. Gospodarzy oblewano również na urodzaj, by np. owies wyrósł większy niż po kolana.
Wspomniał Pan Profesor jeszcze o ogniu i jajku.
Dziś w Wielką Sobotę pali się przed kościołem ognisko. Ze zwyczajem tym wiąże się symbolika ognia. Palenie oznacza uśmiercanie czegoś starego, ale również oczyszczanie i nadzieję, że z popiołu powstanie nowe życie. Dawniej poświęcony ogień przynoszono do domu w postaci zapalonej świecy i czyniono z niego różne posługi, np. pierwsze rozpalenie w piecu.
Święta wielkanocne to także symbolika jajka. Konotacja najważniejsza to życie, które się od niego zaczyna. Dzielenie się jajkiem ma funkcje społeczne i wymiar religijny. Inną wymowę ma pisanka. Daje ją dziewczyna chłopakowi, co ma sens zalotny i jest wyrazem sympatii. W polskiej tradycji znany był też zwyczaj obdarowywania pisankami przez matkę chrzestną, która wręczała je swoim chrześniakom. Podkreślała przez to, iż ma ona swój udział w ich wychowaniu. Wreszcie pisanka służyła do zabaw, jak np. toczenie, rozbijanie i wzajemne jej sobie odbieranie. Z kolei poświęcone jajko wielkanocne wykorzystywano w celach leczniczych. Jego skorupki wrzucano do worków z kartoflami, aby chroniło przed myszami, zakopywano w ogródku czy na polu lub oddawano kurom, aby lepiej się niosły.
A jak wyglądał dawniej Wielki Tydzień?
Wielki czwartek nazywano „czystym czwartkiem”. Wówczas myto się i porządkowano obejścia. Jednak woda stanowiła nie tylko element zewnętrznej czystości, oznaczała też wewnętrzne, duchowe przygotowanie. Z kolei w Wielki Piątek rano udawano się do wody bieżącej, a więc czystej, w której dziewczęta obmywały się, by zachować urodę. Miała ona też zapobiegać chorobom skóry. Taką wodę przynoszono do domu. Poza tym tego dnia prognozowano pogodę. Deszcz zapowiadał urodzaj. Potwierdzają to przysłowia, np. „Deszcz na Wielki Piątek napycha każdy kątek” lub „Jeżeli deszcz w Piątek kropi, radujcie się chłopi”. Wielki Piątek miał charakter typowo religijny. Tego dnia szło się do kościoła, panowała też atmosfera powagi. Respektowano również pewne zakazy, jak np. głośna praca polegająca choćby na stukaniu młotkiem. Interpretowano ją jako naruszenie spokoju, ciszy, śmierci Chrystusa. Wielka Sobota zaczynała się od święcenia pokarmów.
Jak wyglądała kiedyś święconka? Z pewnością różniła się od tej, którą dzisiaj zanosimy do kościoła.
Zdecydowanie. Dawniej pokarmy święcono także przy przydrożnych krzyżach lub w domach z odpowiednio dużą izbą. W tradycji drobnej szlachty ksiądz był sprowadzany do dworu, gdzie ściągali okoliczni mieszkańcy. Na Podlasiu święconkę przygotowywano w dużych plecionych ze słomy koszach tzw. króbkach, które na co dzień wykorzystywano do ręcznego siewu. Święcono różne pokarmy: jajko, sól, chleb, baranka, kiełbasę bułkę, ser, chrzan, a także głowiznę, czyli małe prosię, czy kartofel, który później wykorzystywano do pierwszego zasadzenia. W koszyku znajdowały się też, oczywiście, pisanki, czyli kolorowe jajka. Istnieje wiele chrześcijańskich legend związanych z tym zwyczajem. Jedna z nich mówi, że kiedy Matka Boska poszła do Piłata, by błagać go o darowanie Jezusowi życia, w prezencie dała dzieciom rzymskiego namiestnika kolorowe jajka. Z kolei inna głosi, iż gdy poproszono napotkanego mężczyznę, by pomógł dźwigać Jezusowi krzyż, szedł on akurat na targ, niosąc jajka. Zostawił je, a kiedy po nie wrócił, same się pokolorowały, a on bardzo szybko je sprzedał. Takich opowieści, które wiążą tradycję przedchrześcijańską z chrześcijańską, jest sporo. Przyznam, że stanowią one dla mnie najciekawsze odkrycia. Jak chociażby ta, jak powstał chrzan. Gdy Żydzi przybijali Pana Jezusa, Cyganka chciał im przeszkodzić. Ukradła jeden z gwoździ i zakopała w piachu. Żydom nie udało się odzyskać skradzionego przedmiotu, gdyż na jego miejscu wyrósł chrzan. Podobno właśnie ta legenda tłumaczy, czemu w tradycji katolickiej nogi Jezusa na krzyżu przybite były tylko jednym gwoździem. Ze swojego dzieciństwa pamiętam jeszcze inny zwyczaj związany z Wielką Sobotą. W miejscowości, z której pochodzę, czyli z Leśnej Podlaskiej, po poświęceniu pokarmów stawiano huśtawki, na których odważni chłopcy prezentowali swoją sprawność i odwagę. Zapraszano tam również panny, które podziwiały występy kawalerów, dlatego spotkania te miały także charakter zalotny.
Czy dawniej również najbardziej uroczysta była Wielka Niedziela?
Tak. Inaugurowało ją nabożeństwo rezurekcyjne, które jeszcze w XIX w. odbywało się w nocy z soboty na niedzielę. Po Rezurekcji gospodarz zatykał palmę lub jej część (w formie krzyżyka) na polu, aby chroniła je przed gradem. Palma, podobnie jak woda święcona, służyła przez cały rok: palmą święcono dom i domowników (w tej funkcji zastąpiło ją dziś kropidło), uderzano nią bydło idące na pierwszy wypas majowy, stawiano w oknie, gdy szła burza. Miała też swoją funkcję leczniczą – połknięte koćki bazi miały chronić przed chorobami gardła. Po roku palmę palono, a powstałym z niej popiołem ksiądz posypywał głowy w Środę Popielcową. W Niedzielę Wielkanocną święcono też inwentarz oraz całe obejście i siadano do sutego śniadania, które dla wielu wiernych było pierwszą od 40 dni okazją do zjedzenia mięsa czy czegoś słodkiego. Ale świętowanie nie ograniczało się wyłącznie do jedzenia i siedzenia za stołem. Żywa była tradycja kolędowania świątecznego, czyli chodzenia z gaikiem, szczególnie powszechna zwłaszcza na powiślu lubelskim. Zwyczaj ten praktykowano już od drugiego dnia świąt przez około dwa tygodnie. Gaik, czyli przybrane zielone drzewko sosny lub świerku, nosiła grupa dziewcząt od domu do domu, śpiewając przy tym wiosenne życzenia, np. „Gaiku zielony, pięknieś przystrojony”. Interesujące są również zakazy i wierzenia wielkanocne, jak np., te zapisane w Pałecznicy koło Lubartowa: „Żeby badyla [chwastów] nie było na polu, nie można było sie położyć spać. Już w Wielgu Niedziele nikt, żeby mu najgorzy spać sie chciało, to sie nie położył spać, bo badyla bedo rosły w prosie, w ogrodzie, wszędzie. I tera sie nieraz śmiejo: – O, boś spała, bo ci badyle urosło!”, „Mięso do święcenia to musiało być z kościo, z gnatem, bo ten gnat służył jak krety gdzieś kopały w ogrodzie, to tam wsadzały tego gnata”, „W Wielgie Niedziele jak kto poszedł do kościoła, to spieszył sie do domu, żeby prędzy przyjść, bo żeby sie proso urodziło”.
Dziękuję za rozmowę.
MD