Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Pisać trzeba o czymś ważnym

Rozmowa z Andrzejem Chodackim, pisarzem i muzykiem, lekarzem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej.

Czy zawód lekarza w pewien sposób pomaga w pisaniu?

Tak. Lekarz pracujący w szpitalu codziennie spotyka się z dramatem umierania oraz ludzkimi dylematami dotyczącymi tej niezwykle trudnej części naszego życia. Moim zadaniem jest przeprowadzić ludzi przez ten moment tak, aby nie stracili więzi z Bogiem. Oczywiście zawsze trzeba im zapewnić specjalistyczną pomoc medyczną, diagnostykę, skuteczne leczenie przeciwbólowe i przeciwlękowe. I to robię jako lekarz.

Jednak bardzo ważne jest też dla mnie, aby moi pacjenci nie stracili więzi z Bogiem, jeśli takową posiadają, lub ją odzyskali, jeśli na jakiś czas ją utracili. To jest dla mnie niezwykle istotne. Zdarza się, że w czasie konsultacji dotyczących chorób serca dużo czasu, który poświęcam chorym, schodzi na zwykłej rozmowie o kłopotach życiowych. Gdy dusza choruje, ciało nie może pozostać zdrowe. I o tym piszę często w swoich książkach. Bo życie samo tworzy najbardziej dramatyczne i wzruszające historie. A człowiek to nie tylko zespół organów podatnych na defekty.

 

Jak wyglądały początki Pańskiej literackiej twórczości?

 

Piszę od dzieciństwa, od kiedy pamiętam! Pierwsza moja książka ukazała się drukiem w 2012 r. Był to cykl wierszy. Od tej pory piszę tylko prozą. Wydałem potem trzy cykle opowiadań i dwie powieści. Jestem także współautorem ponad 35 książek i albumów fotograficznych. Zajmuję się również fotografią artystyczną. Wraz z Tomaszem Ostapiukiem i kilkoma fotografikami, dokumentowaliśmy najpiękniejsze miejsca oraz zabytki Parczewa. Powstał z tego album wydany przez urząd miasta.

 

Wydał Pan m.in. kilka książek z opowiadaniami i krótkimi formami beletrystycznymi. Skąd czerpie Pan inspiracje, o czym lubi pisać i co chciałby Pan przekazać czytelnikowi?

 

Pisać trzeba o czymś ważnym albo… wcale. 50 opowiadań, jakie wydałem w dwóch cyklach, to wyraz mojego szacunku do tych, którzy opowiedzieli mi niezwykłe historie swojego życia. Stanowią również wyraz mojego buntu przeciwko patologii, jaką wypełniona jest od starożytności po współczesność historia człowieka. „Wykrzyczałem” się na stronach swoich książek, biorąc w obronę zabijanych i prześladowanych. Dziś każdy myśli o Belgii jako stolicy Europy. Mało kto wie, że Belgowie w czasach kolonialnych wymordowali połowę populacji Konga, 10 mln ludzi! Ja inaczej postrzegam historię świata; nie tak, jak przedstawiają ją zwycięzcy. O takich sprawach właśnie piszę w swoich książkach.

 

W Pańskim dorobku jest też powieść „Doktor Seliański”. W tym przypadku nie ograniczył się Pan do napisania książki. Poznał też Pan najbliższych dr. Ostapa Seliańskiego.

 

Pani profesor Wira Seliańska, która była bezpośrednim świadkiem masakry Drezna, jest dla mnie jak matka. Łączy nas wielka przyjaźń. To właśnie ona opowiedziała mi o swoim ojcu Ostapie Michajle Seliańskim, który zginął w czasie nalotu dywanowego na Drezno. Zginął, bo nie chciał porzucić operowanego pacjenta i nie zgodził się zejść do schronu. Angielskie bomby zabiły dr. Seliańskiego, operowanego chorego i zburzyły cały szpital.

 

W Pańskiej twórczości widać też inspirację historią. Pisał Pan o zbrodni w Ponarach, o żołnierzach wyklętych. Dlaczego sięga Pan do tych tematów?

 

Gdyby dziś zapytać przeciętnego Polaka, co stało się w Katyniu, wszyscy odpowiedzą poprawnie, ale mało kto wie, że w Ponarach Litwini wspierani przez Niemców wymordowali ok. 100 tys. ludzi – Żydów, Polaków, Romów i innych narodowości. Czy ktoś dziś o tym mówi? Czy słyszy się o tym w przestrzeni publicznej? Czy można zapomnieć o 100 tys. zamordowanych ludzi? „Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą” – oto jest powód. Trzeba mówić o krzywdach niewinnych, a nawet krzyczeć o tym.

 

Ostatnia powieść „Wyśpiewani” należy do fantastyki. Czego dotyczy?

 

To beletrystyczna opowieść z X wieku naszej ery o spotkaniu świata chrześcijańskiego ze światem Wikingów. Oczywiście wszystko dzieje się w całkiem nowym, fantastycznym świecie. Są też nowe rasy istot, nowa – nigdy nieopisywana przez żadnego z autorów tego gatunku literackiego – broń. A wszystko ilustrowane wspaniałymi grafikami Agaty Okulus z Białej Podlaskiej. Okładka i ozdobniki tekstu przywodzą na myśl najlepsze tradycje książek fantasy. No i przesłanie – ono jest najważniejsze.

 

Kolejną Pana pasją jest muzyka. Jak spełnia się Pan w tej dziedzinie?

 

Gram na czterech instrumentach, od pięciu lat prowadzę zespół Alegoria, piszę teksty, komponuję muzykę. Jestem autorem symfonicznego 40-minutowego dzieła na całą orkiestrę i chór pt. „Requiem dla Odkupiciela”. Muzyka jest dla mnie jak oddychanie, wszystko samo gra mi w głowie. Tworzę za pomocą takich samych narzędzi jak Hans Zimmer. Szukam chóru, który chciałby zaśpiewać moje „Requiem dla Odkupiciela”. Teraz piszę kolejny utwór pasyjny na orkiestrę symfoniczną. Pierwszą część ogłoszę w czasie wielkanocnym.

 

W swojej twórczości nie ukrywa Pan własnej wiary…

 

Jestem człowiekiem, który wierzy w Boga i wierzy Bogu. Mam z Nim bardzo bliską i osobistą relację. Bóg dał mi wszystko: życie, rodzinę, zawód i talenty. We mnie nie ma nic. To są właśnie dary od Boga. Ja tylko staram się z nich korzystać według Jego zamysłu. To jest naprawdę bardzo proste – On mówi przez Kościół i Ewangelię, ja słucham i dzięki temu życie staje się dobre.

 

Bóg, rodzina, praca, pasje… Trzeba umieć zachować w tym odpowiednia hierarchię. Jak Pan sobie z tym radzi?

 

Św. Augustyn pisał: „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na właściwym miejscu”. Staram się słuchać mądrzejszych od siebie i uczyć się na błędach swoich oraz tych, którzy źle ustawili hierarchię wartości. Mam wielu wspaniałych przyjaciół – zarówno wśród osób konsekrowanych, jak i świeckich. Posiadam więc potężne wstawiennictwo modlitewne.

Dodatkowo po drugiej stronie, w raju, są już dziesiątki świętych, którzy przez te 20 lat mojej pracy na oddziale umierali przy mnie w szpitalu na nieuleczalne choroby. Siedziałem przy nich godzinami, wspierałem lekami i pocieszeniem w ostatnich dniach ich życia. Oni już tam są i modlą się za mnie. Czy pani wie, jaka to jest moc? Nic mnie nie wyrwie z rąk Boga.

 

W zanadrzu ma Pan już kolejne publikacje…

 

Obecnie mam przygotowane do druku trzy gotowe książki – powieść i dwa cykle opowiadań. Piszę także następną powieść. Pomysłów mi nie brakuje. Czasu także – nie oglądam telewizji, nie mam nawet odbiornika telewizyjnego, gdyż uważam go za zbędny sprzęt w domu. Każda z książek jest gotowa w mojej głowie w chwili powstania, potem tylko trochę czasu zajmuje mi, by ją przepisać na papier…

 

Dziękuję za rozmowę!


Andrzej Chodacki – jest specjalistą chorób wewnętrznych, obecnie kształci się w specjalizacji kardiologicznej. Pracuje na oddziale onkologii klinicznej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej. W dorobku literackim ma m.in. tomik wierszy „Pejzaże tęsknoty”, zbiory opowiadań „Opowieści ze świata” i „Wyczekując dnia” oraz zbiór krótkich form beletrystycznych „Nędza i potęga”. Autor powieści „Doktor Seliański” i „Wyśpiewani” oraz współautor wielu innych książek. Otrzymał legitymację |Unii Polskich Pisarzy Lekarzy, Polish American Poets Academy New Jersey USA, Związku Literatów na Mazowszu i Stowarzyszenia Autorów Dziennikarzy i Tłumaczy w Europie Paryż (A.P.A.J.T.E.). Publikuje w polskich i zagranicznych periodykach, jest laureatem wielu konkursów literackich. Więcej informacji na temat działalności A. Chodackiego można znaleźć na www.andrzejchodacki.com i www.andrzejchodacki.pl.

AWAW