Po kręgosłupie Europy
Pomysł przejechania rowerem trasy z Paryża do Santiago de Compostela pojawił się rok wcześniej i początkowo był zamierzeniem wyłącznie sportowo-turystycznym. Jak sam przyznaje, trochę się tego zawstydził. - Wprawdzie sama w sobie żadna trasa pielgrzymkowa nie należy do sfery sacrum, lecz koncept aż tak zeświecczony wydał mi się straszliwie niestosowny - tłumaczy Dariusz Lipiński, poseł, polityk i autor książki „Po kręgosłupie Europy. Rowerem z Paryża do Santiago de Compostela”. - Jednocześnie oprócz wiary odezwał się też rozum, który podpowiedział mi, że wyruszenie w taką trasę bez przygotowania musiałoby skończyć się, i to szybko, absolutną kompromitacją. Tak więc zarówno wiara, jak i rozum, owe dwa „skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy” (Jan Paweł II, encyklika „Fides et ratio”), zgodnie wybiły mi z głowy zamiar w jego pierwszej, pospiesznej, wersji - dodaje.
Ziarno zostało posiane i zaczęło kiełkować. – Stopniowo obkładałem się lekturami: kupiłem kilkanaście książek o Camino, przeczytałem sporo artykułów, przestudiowałem kilkaset haseł, głównie z francuskiej i hiszpańskiej Wikipedii – wspomina D. Lipiński. Zaproponował udział w eskapadzie synowi, który szybko zapalił się do pomysłu. Choć na brak ruchu pan Dariusz raczej nie narzeka, do ekspedycji podszedł profesjonalnie, stąd wyprawę poprzedziły treningi fizyczne. Okazało się, że motywy, którymi kierował się, podejmując decyzję o wyprawie, zaczęły ewoluować i pobudki religijne stawały się coraz ważniejsze. Ta zmiana miała przełożenie na wybór trasy. – Początkowo chcieliśmy po prostu jak najszybciej dotrzeć do celu – przyznaje. – Im bardziej motywacja stawała się historyczno-pielgrzymia, tym mocniej planowana trasa zbliżała się do tej opisanej przez żyjącego w XII w. mnicha Aimery’ego Picauda: wzdłuż tzw. Via Turonensis we Francji i Camino francés w Hiszpanii. ...
JAG